Przekręt wszechczasów część XXII

Magia sądów

Wybaczcie, że rzadko piszę, ale mam sporo na głowie. Napiszę trochę na temat sądów i co się tam dzieje – to jest dopiero temat, ja sam wciąż się uczę i muszę powiedzieć, że wciąż mam japę rozdziawioną dowiadując się więcej na ten temat.

System, w jakim żyjemy upewnił się, że ma tzw. ramię wykonawcze, czyli ludzi na odpowiednim stanowisku, którzy będą robić dobrą robotę „karząc” opornych i tych, którym się wydaje, że sami mogą sterować swoim życiem.

Część tego ramienia to oczywiście policja, ale dużo ciekawszym departamentem jest sądownictwo, system „sprawiedliwości”, coś co jest tak odlegle od samej definicji sprawiedliwości jak Ziemia od Marsa – albo jeszcze dalej.

Zanim podzielę się tym, czego zdążyłem się dowiedzieć, proszę zrozumieć, że to tylko kropla w morzu. Wciąż dowiaduję się nowych rzeczy i czasem te, które już niby wiem muszą być nieco skorygowane. Matrix jest dynamiczny, ma swoje fundamenty niewoli, ale musi się dostosowywać do potrzeb współczesnego niewolnika. Najlepszym przykładem jest obecność wytrenowanych sędziów, tzw. sniper judge – czyli ludzi, którzy będą zaginać na wokandzie nawet wprawionego Freemana.

Zacznijmy od początku, bo to jest dosyć ważne, żeby dotrzeć do magii jaką jest sąd, ról ludzi grających to przedstawienie i kim MY jesteśmy w tym całym burdelu.

Muszę zaznaczyć, że będę podawał przykłady z UK, mimo, że schemat jest niemal identyczny w większości krajów IMF, a może nawet dokładnie taki sam.

Pamiętając, że dzisiaj kraje są korporacjami, to byt biznesowy, który ma za zadania rozrastać się jak najbardziej (bogacić), więc poza tradycyjnym strzyżeniem owiec, takim jak podatki wszelakiej maści, muszą mieć dodatkowe źródło dochodów, coś, co będzie pod ręką na co dzień. Nie tylko po to, żeby zarabiać, ale również po to, aby trzymać stado w ryzach, rok po roku zaciskać kaganiec i zdobywać jak największą kontrolę, bo ta – dla ludzi, którzy mają władzę tworzenia pieniędzy jest najsilniejszym afrodyzjakiem.

Każda korporacja ma swoje wewnętrzne zasady, również RP, (dla moich przykładów UK). Tymi korporacyjnymi zasadami są tzw. ustawy (po angielsku ACT). Jest ich z roku na rok coraz więcej i wcale nie muszą być zgodne z logiką, prawem naturalnym, w zasadzie z niczym, co by miało jakikolwiek sens dla zwykłego człowieka. To jest pokaźny zbiór herezji, który służy nabijaniu kabzy i trzymaniu za ryj pospólstwa, niestety.

Jaś jedzie samochodem i zapomniał zapiąć pas, pała stoi w krzakach i macha mu lizakiem, Jaś złamał korporacyjną zasadę i teraz czeka go za to kara. Nie będę się teraz rozpisywał, dlaczego policjant ma „prawo” ukarać Jasia, skupię się na tym, co się dzieje po drodze do otrzymania kary.

Pan policjant wystawia mandat, Jaś podpisuje i od tej chwili ma określony czas na to, żeby zapłacić karę za niedostosowanie się do korporacyjnych zasad o zapinaniu pasów.

Druga część owego dokumentu, zwanego mandatem, trafia do systemu, gdzie przejdzie proces i będzie czekać na tzw. discharge – wyzerowanie, za pośrednictwem pieniędzy wpłaconych przez Jasia.

A co by było, gdyby Jaś został wezwany do sądu, żeby usłyszeć zarzuty i otrzymać karę od „niezawisłego” aktora, którego nazywamy sędzią?

Po pierwsze, ktokolwiek myśli, że ma prawo czuć się równy ze wszystkimi innymi ludźmi wewnątrz systemu – musi poważnie skorygować swoje myślenie. Już sam fakt, że jest ktoś, kto może ŻĄDAĆ od nas stawienia się w określonym miejscu w określonym czasie świadczy o tym, że nie mamy równych praw w żadnym wypadku. Sędziego nie obchodzi, że jesteś zajęty, że masz co innego do roboty, albo nawet to, że jesteś daleko za granicą, jak zechce cię zobaczyć, to masz wszystko rzucić i lecieć na zawołanie niczym pies. Więc to już świadczy o tym, że mamy status zwykłego niewolnika, a wolność, która nam się wydaje, że jest naszym prawem to zwykła iluzja.

Proszę zauważyć jedną bardzo ważną rzecz – aby wystąpiła zbrodnia, musi być kilka elementów, a jej kluczowym elementem jest strona poszkodowana, ktoś kto ucierpiał w jakiś sposób przez nasze działanie bądź brak działania, gdzie była wymagana.

W „prawie” korporacyjnym/ustawowym tego obowiązku nie ma, nikt nie ucierpiał z tego powodu, że nasz Jaś nie zapiął pasa, albo dlatego, że wysiał marchewkę w swoim ogrodzie, czego ustawa wyraźnie zabrania (np. w Kalifornii). Nikomu nic złego się nie stało, niemniej jednak Jaś oberwie po uszach i będzie pracować za darmo, żeby ktoś inny mógł się cieszyć z owoców jego pracy.

Jaś dostaje wezwanie, jedzie grzecznie jak mu każą i na sali zaczyna się szopka, o której trochę napiszemy.

Pierwsze co się dzieje, to sędzia pyta o imię i nazwisko, bądź czyta je sam i zwraca się do Jasia o potwierdzenie. Sam fakt, że Jaś grzecznie rzucił wszystko i przyjechał na wezwanie świadczy o tym, że nie występuje tu w roli człowieka, tylko kogoś, kto ma znacznie niższy status. Jeden człowiek nie ma prawa rozkazywać drugiemu, aby to się stało, muszą istnieć statusy, role – gramy je na co dzien.

Jaś podpisał mandat, zgadzając się z tym, że policjant ma prawo tego wymagać, że Jaś jest podmiotem wobec ustawy, dając swój dowód/prawko jeszcze to potwierdził, potem zjawił się na wezwanie i na koniec potwierdził, że jest JAŚ KOWALSKI, dając temu na wokandzie 100% pewność, że może teraz tego Jasia zmielić na wióry.

System sądowy jest trochę magiczny, nawet słownictwo (ang.) używane w tym przedstawieniu ma swoje znaczenie ezoteryczne, nie dla mas.

Kilka przykładów:

  1. Dokument, na podstawie którego Jaś jest na dywaniku nazywa się CHARGE – pamiętacie Morfeusza z Matrixa, trzymającego baterię w dłoni? I mówi, że ludzie to nic innego niż bateria/energia dla Matrixa? CHARGE używa się miedzy innymi w technologii – to prąd, ładunek elektryczny… ciekawe prawda?

Po angielsku o kimś, kto został oskarżony o wykroczenie mówi się CHARGED, stek bzdur jakie nazywamy zarzutami – CHARGES.

Jaś został „załadowany”, że tak powiem, ujemnie, jest teraz rachunek na jego IMIĘ (korporacyjne), ładunek, który Jaś będzie musiał wyzerować poprzez swoją energię pracy. Jutro wstanie i pójdzie do roboty na jakiś czas i nie będzie mu dane cieszyć się jej owocami, bo jest rachunek do wyzerowania – mandat w wysokości 500 zł, dlatego energia Jasia, jaką zainwestuje w pracę zostanie pochłonięta przez system, żeby wyzerować CHARGE w wysokości 500 zł.

Nikt nie ucierpiał przez Jasia jadącego bez pasów, nikomu nie stała się krzywda, ale zaszło coś, co spowodowało, że pojawił się rachunek do zapłacenia, Jaś swoim własnoręcznym podpisem go zaakceptował, zobowiązał się wziąć pełną odpowiedzialność za swojego pionka w grze (osoba prawna) i dać mu swoją energię, żeby mógł być znów odblokowany (o tym później).

W taki sposób system generuje niewyobrażalną ilość pieniędzy, w taki sposób ludzie spędzają czas pracując za darmo, zostawiając swoje rodziny i oddając owoce swojej nierzadko ciężkiej pracy komuś, kto nie kiwnął nawet palcem, żeby na to zarobić.

Załóżmy przez chwilę, że nasza osoba prawna to pionek do gry w biznes. W momencie postawienia zarzutów złamania zasad gry (ustawy) nasz pionek zostaje niejako zamrożony, nie możemy dalej się nim posługiwać, albo możemy, ale mamy znacznie ograniczone możliwości. Jest pewna kwota, która umożliwi odblokowanie tego pionka, a my – będąc jego animatorem – musimy zapracować na wyzerowanie zarzutów. To telegraficzny skrót, bardzo uproszczony, niemniej jednak najłatwiejszy do zrozumienia.

„To jest tylko biznes” jak mawiają mafiozi zanim wpakują kulkę w potylicę, to jest tylko biznes dla systemu. Jaś jest tylko motorem napędowym swojego pionka (osoba prawna). W związku z tym, że nie ma pojęcia, jaką rolę pełni wewnątrz tej osoby, kim naprawdę jest, system obdarował go najniższym statusem, kimś, kto zawsze buli i nie ma nic do gadania – tzw. trustee.

Jutro Jaś zapindala do roboty żeby spłacić CHARGE, oddać swoje 500 zł za to, że nie zrobił nikomu krzywdy, użyteczny idiota w mundurze policjanta zrobił swoje, system zarobił i fortuna toczy się dalej, pała dalej łapie „klientów”, sędzia czeka na następnego do krojenia, i tak w kółko, to jest genialny system, taki, który nie potrzebuje naprawy, więc polityczne bzdury partyjnych papug – że naprawią system sprawiedliwości mogą sobie wsadzić – wiecie gdzie.

Wracając do samego sądu, bo to jest ciekawe. Sama sala sądowa nie wygląda tak, jak wygląda przez przypadek bynajmniej. Cały układ, rozmieszczenie poszczególnych ludzi, flagi, bramki, pudełka w których siedzą ludzie – wszystko ma ogromne znaczenie, świetne źródło wiedzy na ten temat to FRANK O`COLLINS z Australii, fenomenalny koleś.

Nie jest już wielką tajemnicą dzisiaj, że to, co się dzieje w sądzie to biznes, MARITIME LAW, tylko jakoś ta informacja nie bardzo jest zrozumiała dla ludzi, bo skoro to nic innego niż korporacyjny trybunał – to wymaga naszej zgody na robienie z nami interesów…

Sędzia siedzi nieco wyżej od tzw. oskarżonego, nie dlatego, żeby go lepiej widział, lecz podświadomie rejestrujemy podest jako coś, na czym stoi/siedzi ważna osobistość, autorytet. Wchodząc do sądu przechodzimy przez bramkę, tzw. BAR, po angielsku BAR to również BAR ASSOCIATION, czyli brać adwokacka, każdy adwokat (prawdziwy) ma obowiązek zdania egzaminu BAR, żeby praktykować „prawo”. Bar, czyli ta bramka to również analogia do prawa morskiego. Wchodząc za bramkę wchodzimy na pokład obcej jednostki, tzw. vessel, gdzie nie mamy żadnych praw, zupełnie tak, jak obcy wchodzi na pokład, gdzie ktoś inny sprawuje tu władzę, a on tylko wykonuje rozkazy.

Z jednej strony siedzi prosecutor, czyli oskarżyciel, ktoś, kto z ramienia korporacji będzie przedstawiał zarzuty – charges – naszemu Jasiowi. Ta osoba jest upoważniona przez kierownictwo do upewnienia się, że system dostanie to, czego żąda – czyli Jasiowe 500 zł. Bardzo ciekawa rzecz, to fakt, że oskarżyciel jest odpowiedzialny za to, że Jaś zostanie skazany, jego bond ubezpieczeniowy jest właśnie po to (miedzy innymi), żeby w razie niepowodzenia – Jaś się obronił, zarzuty oddalone – system i tak otrzymał 500 zł. Tak czy siak, system zawsze wygrywa, pieniądze za zarzuty i tak wylądują w systemie, bądź z Jasiowej pracy, bądź z ubezpieczenia oskarżyciela. System ma swój departament, gdzie są obliczane dopuszczalne przegrane, żeby utrzymać iluzję sprawiedliwości. Dzisiaj w sądach ustawowych oskarżyciel wygrywa bodajże 90% spraw, te 10% to tylko sztuczka dla mas, żeby od czasu do czasu odświeżyć iluzję, że można z nimi wygrać.

Jeżeli oskarżyciel, mimo pomocy swojego kompana na podwyższeniu okazuje się zbyt kosztowny i przegrywa zbyt wiele spraw – jego ubezpieczyciel wycofuje polisę i ten zaczyna szukać innej pracy. Mimo, że sądy to korporacyjne trybunały, podtrzymywana jest iluzja sądów publicznych – niby są nasze, więc każdy pracownik owej instytucji to tzw. public servant, więc ktoś, kto musi być ubezpieczony na wypadek zrobienia kuku komuś, zupełnie jak lekarz, policjant itp. Ta polisa ubezpieczeniowa jest bardzo ważna, bo można ją po prostu zaaresztować i pozbawić owego delikwenta możliwości pracy w jakimkolwiek sądzie, o czym później.

Więc mamy Jasia, przekroczył BAR, jest oficjalnie nie tylko na morzu, a nie lądzie, ale jeszcze wlazł z własnej woli na pokład obcej jednostki, gdzie jest tylko gościem, zredukowanym do minimum, bez żadnych praw. Po jednej stronie oficjal – oskarżyciel – pracownik sądu, po drugiej, jeżeli Jaś się zgodził (są kraje gdzie nie masz nic do gadania) jest jego adwokat, obrońca. Ten koleś z kolei będzie robić wszystko (hehehe!!!), żeby naszego Jasia zdjąć z haczyka i sprawić, że wróci do domu i nie będzie musiał tyrać za darmochę (500 zł). Tu trzeba zaznaczyć kilka ciekawych rzeczy. Biorąc adwokata, żeby nas bronił – tak naprawdę robimy sobie ogromną krzywdę, z kilku powodów. Pierwszy, to fakt, że w oczach systemu jesteśmy traktowani jako tzw. INFANT, czyli noworodek, dziecko, które nie ma swojego zdania, po to właśnie dajemy tzw. pełnomocnictwo prawne – power of attorney – nie jesteśmy na tyle ogarnięci, żeby sami się bronić, powiedzieć co mamy do powiedzenia, potrzebujemy dorosłej osoby (obrońcy), żeby za nas to zrobił, zabawna historia…

Ów adwokat/obrońca jest PRACOWNIKIEM SĄDU, tej samej instytucji, która nas tu siłą ściągnęła, marynarzem na obcej jednostce, jednym z „chłopców z ferajny” – dosłownie. Jeszcze raz, żeby się dobrze zrozumieć:

Nasz obrońca, to człowiek pracujący dla tych samych ludzi, którzy nas teraz mielą – sędzia, oskarżyciel, cala ta banda sq….synow, którzy chcą naszej energii pracy (500 zł), a my zatrudniamy kogoś, kto kopie do tej samej bramki!!! Kto przy zdrowych zmysłach robi takie coś???!!!

To nie koniec newsow na ten temat. Nasz adwokat „obrońca” jest pod przysięgą, najwyższą przysięgą, jaką może człowiek w jego sytuacji złożyć – przysiągł lojalność wobec sądu, instytucji, oddał swoją duszę pod banderę tejże jednostki, jego tzw. first duty, czyli 100% lojalność należy się sądowi, nie nam. Co więcej, ów adwokat „obrońca” będzie pracował super ciężko, żeby upewnić się, że nie mamy w sądzie żadnych praw, będzie się prężył na lewo i prawo, żeby nawigować WEWNĄTRZ korporacyjnych bzdur i nigdy nie dopuści, żeby nasz Jaś zaczął zadawać niewygodne pytania, np. – a komu zrobiłem krzywdę jadąc bez pasów?…Tego Jaś nie zobaczy, za to będzie słyszał ustawa nr…. paragraf nr… ustęp nr… i tak dalej, żeby brzmiało mądrze, zawile, tak że Jaś będzie się gapić w malowane wrota, a na koniec dostanie w cymbał (500 zł do zapłaty).

Ten „obrońca” jest bardzo ważną postacią w tym całym kabarecie, nie od parady system ciśnie, żeby „skorzystać” z obrońcy do tego stopnia nawet, że ten będzie przydzielony z urzędu, zupełnie za darmochę (nie do końca prawda), żeby tylko był i robił swoją robotę. Ten człowiek ma jeszcze jedno bardzo ważne zadanie – upewnić się, że wszystko zostaje otwarte do interpretacji, że nie ma w sądowym pliku papierów bardzo ważnego dokumentu – tzw. AFFIDAVIT, czyli zeznania pod przysięgą. Znam osobiście sprawy, które toczą się latami, adwokaci walczą zaciekle, pisma fruwają z jednej strony na drugą, klient płaci słono, a gdy zapytałem się jednego czy złożył choć jedno affidavit, które stwierdza fakty w sprawie – powiedział, że nigdy… taka jest rola obrońcy, bo gdyby było inaczej, sprawy nie ciągnęłyby się latami, a system nie zarobiłby tyle ile się da, dzisiaj obie strony doją lemingi do ostatniej złotówki, a nasza ignorancja pozwala im na to – za naszą aprobatą i na własną prośbę!!!

Gdzieś schowana jest jeszcze jedna postać, bardzo ważna – tzw. CLERK, czyli sekretarz sądu (to niedokładne tłumaczenie). Jego zadanie jest fundamentalne, mimo że postać nie musi być, że tak powiem, na widoku. On nie tylko upewnia się, że jest prowadzony rekord z posiedzenia (to następna farsa do wyjaśnienia), ale również jest odpowiedzialny za zaprzysięganie oraz trzyma oko nad tzw. court seal – czyli pieczęć sądu. Tak naprawdę to postać, która ma ogromną władzę wewnątrz, ale zazwyczaj siedzi w cieniu, bo jego ubezpieczenie jest bardzo wartościowe. Nasz Jaś ma się trzymać od niego z daleka, szarpiąc się z oficerami mniejszej rangi – adwokatami i sędzią.

Jest prowadzony rekord z posiedzenia, są zapisywane/nagrywane zeznania, zarzuty itd., jedno musimy zaznaczyć, to, że jest prowadzony zapis – nie znaczy, że ten zapis będzie dokładny i do użytku publicznego. Co mam na myśli: sąd – korporacja – zatrudnia inną korporację, żeby prowadziła rekord, więc umowa między nimi jest bardzo specyficzna – sąd będzie sobie „wkładał” do akt sprawy tylko to, co sam uzna za stosowne! Niejeden raz widziałem rekord, który był tak wybrakowany, żeby pasować oskarżycielowi, część została dosłownie pominięta, i pojawiając się w sądzie, Jaś powinien głośno i wyraźnie zaznaczyć, że to posiedzenie to sprawa rekordu PUBLICZNEGO, czyli wszystko, co się dzieje ma trafić do akt, WSZYSTKO. Jak myślicie, dlaczego nie wolno mieć swoich urządzeń nagrywających wewnątrz sali sądowej? Dlaczego wiele spraw toczy się za zamkniętymi drzwiami, jak np. sprawy rodzinne tu w UK, gdzie paparuchy w togach zabierają rodzicom dzieci na widzimisię? Dlaczego jest coś takiego jak GAG ORDER czyli zakaz nawet rozmawiania na zewnątrz o sprawie?

Ano właśnie po to, żeby uniknąć sytuacji, że podziurawiony rekord ze sprawy wycieka do opinii publicznej, a my mamy swój rekord, nagrania i nagle robi się z tego afera, – właśnie po to. Dean nie raz na sali darł się na sędziego – gdzie są informacje o pobiciu przez policję, siedzeniu w izolatce itd., sędzia otwiera akta i mówi – „ja tu nic nie widzę panie Clifford”…

Co więcej, każda nowa rozprawa to nowe zdarzenie. Tylko dlatego, że wczoraj był rekord publiczny, więc dziś, jeśli Jaś nie zażąda właśnie tego – może zdarzyć się dokładnie to, co zechce sędzia. Każdego dnia, każdego nowego posiedzenia, Jaś musi zażądać PUBLICZNEGO rekordu, inaczej będą z nim lecieć w przysłowiowe kulki.

Bardzo ciekawa jest ta cała szopka, gdzie Jaś musi wstać na widok sługi publicznego (sędzia) – ktoś kto pracuje dla Jasia, dostał ten stołek od społeczeństwa (jest opłacany z podatków Jasia – przyp. astromaria), teraz każe kłaniać się sobie i wstawać na swój widok – psychologiczna zagrywka. Czarna toga, dostojny wygląd, stołek na podwyższeniu itp., cała otoczka teatru, przedstawienia, gdzie tak naprawdę dzieją się zabawne rzeczy, zabawne dla systemu – i Jaś będzie zapindalał za darmo przez najbliższe kilka dni, żeby oni mieli ubaw.

O flagach maritime już większość dawno wie – złota otoczka flagi świadczy o prawie morskim, tzw. commerce, biznes, nie mający nic wspólnego z prawami człowieka, tu się sądzi interesy, sprawiedliwość nie ma tu racji bytu.

Więc stoi sobie nasz Jaś, zidentyfikowany jako byt korporacyjny (JAN KOWALSKI), bez żadnych praw naturalnych, ludzkich, jakkolwiek sobie to nazwiemy, oddał swoją możliwość obrony pracownikowi tej samej mafii, która tu go silą ściągnęła, i zaczyna się gra, zupełnie jak w tenisa (court = sąd = kort tenisowy), będą odbijać piłkę herezji z jednej strony na drugą, utrzymując iluzję ciężkiej walki, wymieniając się słowami, o których Jaś nie ma zielonego pojęcia, teatr będzie trwał w najlepsze…

Piotras

c.d.n.

73 komentarze do “Przekręt wszechczasów część XXII

  1. Ważne są nie tylko artykuły Piotrasa, ale również dyskusja pod nimi. Walka z systemem jest trudna, bo bezprawie jest bezprawiem i nie stosuje zasad fair play. Na mój rozum należy przyjąć do wiadomości słowa sędziego mówiącego „you must pay” i czekać na komornika. W komentarzach dyskutujemy jak sobie radzić dalej z korporacyjnym wyrokiem, który de facto jest nieważny.

  2. Tak. To oczywiste. Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy.

    Z punktu widzenia systemu jest kompletnie nieistotne, która ze stron sprawę sądową przegra.

    Jak niezwykle celnie sprecyzował Piotras w sytuacji, gdy przegrywa Jaś, zostaje on niejako „załadowany” ujemny ładunkiem potencjalnym, który musi zneutralizować. Jedynym dostępnym Jasiowi sposobem na wyzerowanie długu jest zaangażowanie własnej pozytywnej energii. Jaś traci, ale wraca do punktu równowagi, ponownie staje się neutralny.

    Rozpatrzmy sytuację, co dzieje się, gdy Jaś wygrywa. Wskutek wygranej nie zostaje „załadowany” ujemnym ładunkiem, więc i nie musi wydatkować pozytywnej energii, bo jego stan neutralności nie został zachwiany. Cały ujemny ładunek przejął na siebie system i to on musi teraz dążyć do zrównoważenia tego ładunku poprzez zaangażowanie pozytywnej energii. Ale skądinąd wiadomo, że system sam z siebie żadnej energii nie posiada, musi ją pozyskać, komuś zabrać, bo jest bytem pasożytniczym i wytworzyć jej nie umie, ani nie chce. Energię na zrównoważenie ujemnego ładunku pozyska więc z … pracowników korporacji. Zabierze im podatki, albo jakieś opłaty, albo kary za przewinienia. Tym sposobem pozyska środki, które zrównoważą jego „ujemny” ładunek. W praktyce jednak pozyskał te środki z podwładnych, niewykluczone, że także z Jasia. Na wygraną Jasia zlożyły się bowiem rzesze pracowników korporacji, każdy w jakiejś minimalnej cząstce, a w sumie w kwocie ujemnego ładunku.

    Reasumpcja: bez względu na to, jaki zapadnie w trybunale wyrok, system de facto wygrywa. Bo albo pobierze zasoby Jasia, albo pobierze zasoby innych pracowników korporacji. Jaś co najwyżej wyjdzie na zero. W istocie więc walka z systemem na zasadach ustalonych przez system z punktu widzenia systemu jest wielce pożądana. Albowiem to ruch napędza system, daje mu możliwość pozyskiwania energii. Nieważne skąd.

    W slangu urzędniczym koszty przegranych rozpraw przez system są budżetowane jako wydatki systemu i pokrywane przychodami tego budżetu, tutaj dotacjami na pokrycie tych kosztów. A dotacje od organu nadrzędnego skąd? no pewnie, z podatków.

  3. Powrócę jeszcze do wczorajszej dyskusji na temat „winy” – o ile wiem ksiądz w konfesjonale nie daje rozgrzeszenia jeśli spowiadający się oświadczy, że popełnił grzech, ale tylko dlatego, że diabeł go do tego gorąco namawiał. W sądzie też raczej nie można liczyć na pobłażliwość, jeśli winny się będzie tłumaczyć, że ktoś go namówił do popełnienia przestępstwa.

    W wojnach nie walczą iluminaci ani ich dzieci. Te wszystkie bomby, napalm i chemtrails zrzucają zwykli ludzie, tacy sami jak my. W korporacyjnej policji służą zwykli ludzie. Pola nasionami GMO obsiewają zwykli rolnicy.

    Nikt tym ludziom nie przykłada lufy do skroni. Oni myślą, że to jest dobry sposób zarabiania na życie. Bo armia dobrze płaci (ale nie chcą wiedzieć, że inwalidów pozostawia własnemu losowi), po policja dobrze płaci, bo za rozpylanie chemii też płacą, a nasiona GMO są tańsze niż tradycyjne. Bardzo niewielu ludzi sprzeciwia się, kiedy rządy wprowadzają różnego rodzaju przymusy, np. przymus szczepień, przymus obsiewania pól GMO itp.

    Ludzie biorą udział w fikcji zwanej demokracją oddając głosy, a zatem i władzę psychopatom. Ludzie chodzą do lekarzy, łykają trujące leki, po których chorują jeszcze bardziej niż bez nich, poddają się kretyńskim, nieodwracalnie okaleczającym operacjom (osunięcia neki, a nawet obu nerek, żołądka, jelita, macicy czy czegokolwiek), pozwalają szczepić dzieci (moja wina, ja też pozwoliłam, ale wtedy nie było netu), pozwalają truć dzieci onkochemią – i nikt nie myśli! Nikt nie szuka prawdy! Nikt nie robi nic, żeby zmądrzeć i uniezależnić się od tego wariatkowa.

    To jest wina ludzi! Jeśli jest pożywka, pasożyt zawsze skorzysta!

  4. Przykre, ale prawdziwe. Korporacje (nie wiem czy wszystkie, ale niektóre na pewno) zapewniły sobie całkowite zwolnienie z odpowiedzialności za problemy wynikające z ich działalności. Przykład: najbogatsza z najbogatszych korporacji, BigPharma, nie ponosi odpowiedzialności za swoje szczepionki. Nie można pozwać firmy farmaceutycznej, nawet w razie śmierci pacjenta, bo prawo chroni sprawcę. Ale można pozwać państwo. W USA wypłacane są milionowe odszkodowania (co jest maleńką kropelką w oceanie rzeczywistych potrzeb społeczeństwa) i oczywiście za wszystko płaci podatnik. Gdyby wszyscy poszkodowani wystąpili do sądu i wygrali sami musieliby sobie wypłacić odszkodowanie, bo kasa państwa byłaby całkowicie pusta.

    I kto jest temu winien?

    Niestety, ale społeczeństwo. Bo nie reaguje na bezprawie. Tylko jednostki protestują, ale jednostkę jest łatwo uciszyć – wsadza się ją za kraty, a jeśli mimo to dalej się drze odwiedza ją seryjny samobójca i po problemie.

    Dlatego od takiego społeczeństwa trzeba się zdecydowanie odciąć! Niech oni sobie żyją w systemie totalnego bezprawia, niech walczą ze sobą, niech ich władza ograbia, bije i więzi – skoro to lubią, to niech to mają. Ludzie świadomi muszą się z tego wypisać. Władza zaakceptuje ten „grzech”, pod warunkiem, że nie będziemy nawoływać do rewolucji. Tisze jediesz, dalsze budiesz!!!

  5. „A skąd wzięli się ci chrześcijanie w muzułmańskich krajach?

    Pojechali tam misjonarze, m.in. z Polski i tych ludzi nawrócili. Debilizm do sześcianu! Trzeba naprawdę mieć nasrane w łeb, żeby w kolebce fanatycznego i krwawego islamu przerabiać ludzi na „niewierne, parszywe psy”.

    Wydajesz się światłą kobietą, Astromario a bluzgasz bezzasadnie. Czy nie wiesz, że islam jest młodszy od chrześcijaństwa o dobrych kilka setek lat (nawet jeśli wziąć pod uwagę tzw. hipotezę czasu widmowego)? Na tych terenach istniały gminy chrześcijańskie na długo przed urodzeniem się niejakiego Mahometa, który jest uznawany (choć niekoniecznie to on nim jest) za twórcę islamu. Oprócz chrześcijan żyli w Azji Mniejszej i Północnej Afryce żydzi, animiści, politeiści a islam pojawił się potem. Przecież nikt do takich Koptów, pierwszych chrześcijan, nie wysyłał misjonarzy, bo byłoby to podobne do wysyłania przez Koreę specjalistów od samochodów do Niemiec, celem dokształcenia niemieckich inżynierów w temacie motoryzacji. Natomiast wojny religijne – w tym wyprawy krzyżowe wzięły się właśnie z agresywnie ekspansywnej postawy islamu na tych terenach. To islamiści koranicznymi sposobami „nawracali” żyjących tam ludzi (niekoniecznie chrześcijan) na swoją wiarę, czym wywołali reperkusje. Pytania (choć nieco retoryczne): Kto na tym skorzystał i kto pociągał za sznurki? Po co stworzono religie?

  6. Witaj Piotr,

    dzięki za twój komentarz i za podane wyjaśnienie jaka jest różnica pomiędzy tymi dwoma rodzajami „policjantów”. Ja sobie to wszystko spisuję na kartkę po to, aby to mieć zawsze pod ręką. No i postaram się to w pełni ogarnąć, aby zawsze być przygotowanym, bo nie znam dnia ani godziny. Także każda twoja informacja jest dla mnie cenna. Jeszcze raz serdeczne dzięki!!!

    Zgadzam się również z twoją analizą aktualnego stanu świata i ludzkości. Tak samo zgadzam się z Marią.

    Czasem w drobnych szczegółach możemy się różnić, ale te różnice są nieistotne.

    Piotr, wczoraj znalazłem jeszcze jeden ciekawy artykuł, po polsku, który może Ci się przydać do twoich artykułów. Nie wiem czy wszystkie informacje tam podane są prawdziwe, ale dla mnie było tam sporo nowych rzeczy. Nie jestem jeszcze aż tak dobry w tym temacie jak ty, dlatego jak będziesz miał czas i ochotę, to możesz zapoznać się z tym artykułem tutaj:

    http://3obieg.pl/kreacja-pieniadza-przez-kredyt-kradziez-doskonala

    Oczywiście może już miałeś okazję przeczytać ten artykuł, gdyż napisano go trzy lata temu.

    Dzisiaj przypadkiem znalazłem ciekawą informację o tym, że do Polski zmierza ponad 30 milionów „uchodźców”. TAK INFORMUJE WĘGIERSKIE MSW. Węgrzy nie wspominają nic konkretnie o Polsce, ale według tego artykułu Polska jest jedynym krajem, który oficjalnie nie zamknął jeszcze granic.

    Choć mało rzeczy już mnie szokuje, to ten news jednak lekko mnie zszokował. Tutaj jest link:

    https://forumemjot.wordpress.com/2015/11/03/32-milionow-imigrantow-nadciaga-do-polski-a-z-polski-nie-dostana-sie-nigdzie-dalej/

    Nie znam tego portalu i nie wiem na ile jest wiarygodny, ale potem na pisowskim „niezależnym.pl” potwierdziła się informacja z małym wyjątkiem, że nie mówi się o zagrożeniu dla samej Polski. Ale coś jest na rzeczy. Link do tego artykułu:

    http://niezalezna.pl/71051-wegrzy-alarmuja-do-europy-zmierza-30-35-mln-imigrantow

    Ciekawe czy ta informacja się sprawdzi. We wrześniu pan czarny, prezydent wiadomo kogo, spotkał się z panem Putinem, nawet gdzieś w pobliżu siedział pan Duda, krótko po tym spotkaniu w Nowym Jorku, Rosja atakuje Syrię, a wiadomo, że to daje podstawy do nowej i jeszcze większej fali biednych uchodźców.
    Dla mnie jest to całkiem realne, bo faktycznie Polska poddana ekonomicznemu terrorowi jest już naprawdę słaba. Ciekawy jestem waszych komentarzy. Pozdrawiam.

  7. czesc Sven

    prawa korporacyjne nie zastepuja praw naturalnych, masz racje. problem w tym, ze my dobrowolnie i poprzez swoja niewiedze czasem swiadoma ignorancje opuscilismy jurysdykcje gdzie te prawa obowiazuja. podawalem przyklad coca coli. bedac jej pracownikiem niejako dobrowolnie zgadzasz sie dzialac wedle coca coli zasad, jej wlasnych ustaw. nie zastapily twoich praw, w dalszym ciagu nie moga byc pogwalcone. nie moze cie szef uderzyc, nie zaplacic pensji, itd. ale bedac wewnatrz, na sluzbie musisz nosic uniform, robic co ci szef rozkazuje, masz lunch o tej godzinie, nie wolno tego i owego.

    podobnie jest w sadach, masz swoje prawa naturalne, jednakze wszyscy tam beda cie traktowac jakbys byl pracownikiem RP, sam zgodziles sie wystapic w tej roli, cale swoje zycie wiodles jakbys nim byl.

    czy mozna wygrac, mozna tylko takie sprawy sa uciszane, rekord z rozpraw znika, a na sam koniec, zeby zachowac twarz, oskarzyciel stwierdza ze wycofuje oskarzenia na podstawie nie zachowanej procedury, zlych dowodow, albo tego czy owego. nikt sie nie przyzna glosno ze jestes wolny i wlasnie im to pokazales. ludzi jest mnostwo tylko my o nich malo wiemy.

    sa sady ( u mnie UK) tzw. queens bench, gdzie siedzi sedzia, ktory jezeli tego zechcesz bedzie prowadzil rozprawe w tzw. common law, gdzie sa zupenie inne zasady, zblizone do praw naturalnych. nie musisz isc az do sadu najwyzszego, pamietaj z tylko od ciebie zalezy, czy wyegzekwujesz swoje prawa czy tez nie. moga to utrudniac na maxa, co z reszta robia nagminnie, ale jezeli dojdzie do tego, ze twoja wiedza uswiadomi temu na stolku ze teraz jego glowa jest gotowa na stryczek-rzuci na pozarcie wszystkich dookola, i bedzie respektowal twoje prawa, inaczej bedzie sadzony sam a tego oni nie chca, za zadna cene.

    czy zawsze tak jest? nie, oni lamia prawo non stop, pytanie tylko, czy ty jestes na tyle bystry, zeby im to udowodnic i sprawic ze uwierza w konsekwencje swoich dzialan. pamietaj, ze wygrana z systemem, to nie zawsze sedzia w pudle, czasem, to po prostu fakt, ze zostawia cie w spokoju, odwala sie, nie beda pchac swoich zlodziejskich lap po twoja prace, bo wiedza ze beda problemy. maja miliony innych slodko spiacych do golenia, wiec czasem to jest wlanie twoje zwyciezstwo.

    Pamietaj, ze sedzia ma duzo do stracenia, krzywdzac kogos, kto zna sie na rzeczy, ryzykuje nie tylko swoja prace, ubezpieczenie, caly zyciowy dorobek zawodowy, ale rowniez to, ze moze wyladawac w pudle (choc to zadko) albo stracic majatek.

    pozdrawiam

  8. czesc Warilran

    nie ma sprawy;)

    ten artykul o pieniadzach to fajne info, ale jeden z tych, ktory ma za zadanie skierowac uwage, a wlasciwie frustracje ludu na okreslona, mala i pozornie nietykalna grupe ludzi-bankierow.
    duzo z tego to prawda, ale ani ten, ani zaden papier na ten temat jaki do tej pory mialem okazje przeczytac nie porusza sedna problemu tej zbutwialej ekonomi.

    tak, to prawda ze kreatywna ksiegowosc to dzisiaj filar bankowosci, ze pieniadze nie istnieja w takiej formie jak nas ucza itd. itp. I prawda rowniez jest to, ze ludzie w tych instytucjach potracili rozumy i rozbujali sie do takiego stopnia, ze nie wiem czy ich ktos zatrzyma.

    moja uwaga jest bardziej skierowana na logike a ta nieraz plata figle, nawet w tak szczegolowej nauce jak matematyka-ta w wydaniu bankowosci. pomysl, jezeli tzw. fractional reserve banking to jest prawda, (chyba tzw. dziesietny system) to do czego to by doprowadzilo w krotkim czasie??? Ja zarobilem u Ciebie dzisiaj 1000zl, zanioslem do banku, ten zgodnie z ta teoria „tworzy” nastepne 9000 i pozycza. Jurek wzial te 9000 jako pozyczke i zaniosl do swojego banku, gdzie ten, teraz moze pozyczyc nastepne 9x tyle, czyli 81000, Maria wziela pozyczke z tych pieniedzy na mieszkanie, kupila a wlasciciel wsadzil te pieniadze na swoje konto-jego bank moze teraz pozyczac 729 000, wlasciciel biznesu potrzebowal wlasnie tyle na zakup nowej maszyny, sprzedawca wplacil te pieniadze na swoje konto-jego bank ma juz do pozyczania 6 561 000, rozumiesz do czego zmierzam?gdyby to byla prawda, a kredytow dzisiaj udziela sie w setkach tysiecy sztuk dziennie-to po miesiacu byloby w obiegu niewyobrazalna suma pieniedzy bez pokrycia, i wciaz by rosla to momentu, ze zabraknie ci miejsca na ekranie, tyle zer potrzebujesz wpisac. moimz zdaniem-bzdura, to moja opinia.

    idac dalej tym tokiem myslenia, ile kosztowalby bochenek chleba, jezeli w systemie fruwaloby 600000000000bilionow tworzonych dziennie przez wszystkie banki kolektywnie? musialbys miec duzy wor szmaciany albo kompa wielkosci malego fiata zeby zobaczyc ta tranzakcje. bzdura.

    czy to nie ma miejsca na pewno w ogole-nie wiem, moze i ma, do jakiegos stopnia na aktualne potrzeby, ale to nie jest sedno sprawy, bo po prostu nie ma logiki w tym za grosz.

    nastepna rzecz, jaka te wszystkie artykuly nie porszuaja NIGDY, to rola ludzi w procesie tworzenia pieniedzy. bo tworzac nowy kredyt, „”” zawsze „”” bo to nie jest zaden kredyt-ktos w jakims przyszlym czasie, bedzie musial wprowadzic energie zeby wyzerowac ten minus prawda?

    Pisalem o tym, co nazywa sie BILLS OF EXCHANGE ACT i o tym jak umowa o kredyt, to nic innego jak forma pieniedzy, tej samej mocy, co banknot w portfelu z wizerunkiem krola. Moze nawet wiekszej mocy, bo moze byc negocjowana, a bankot ma swoja okreslona wartosc i mozesz mowic Jasiowi ze 100 jest warta 100000 a on i tak wie swoje, natomiast taka umowe, mozna kupic, sprzedac, zastawic i mnostwo inych rzeczy (tzw. derywatywy).

    Czy bank posiadal kwote jaka Jas dzisiaj „pozycza” zanim ten podpisal umowe? Nie.
    czy teraz ja ma? ano, tylko do kogo ona nalezy, skoro Jas ja stworzyl swoim podpisem?

    pisalem wczesniej mechanizm powstawania kredytow, idac tym sladem, mozna dokopac sie bez wiekszego trudu do informacji jak odwalic niemal kazdy fikcyjny kredyt, ale dzis, ludzie skupiaja sie na rzeczach mniej istotnych, a moze nawet wcale nie istotnych.

    Nie wydaje mi sie osobiscie ze istnieja falszywki, fakt, pojawia sie nowe tzw. bookkeeping entry, czyli wspis do systemu po odpowiedniej stronie jakies kwoty, ale to musi miec swoje odzwierciedlenie w systemie, nie mozna sobie tworzyc z powietrza nic, bo koniec koncow ksiazki trzeba zakmnac a to jest tylko mozliwe jak balans po obu stronach rownania jest zero.

    Jas „kupil” chate ne kreche, jego umowa zostala spieniezona, zebrana do kupy ( SPV) i sprzedana inwestorom, ktorzy z kolei ubezpieczaja inwestycje na kwote wieksza niz nominalna i maja nadzieje ze Jasiowi powinie sie noga, straci chate, pierwsza wplate, wszytkie raty a inwestor dostanie pieniadze od ubezpieczalni. jest jeszcze wiele poziomow na ktorych bank zarabia pieniadze na Jasiowej umowie, mi jeszcze do konca nie znanych.

    System dziesietny nikomu nie jest tu potrzebny, nawet jesli istnieje.

    Masz jakis kredyt? Napisz do banku ze chcesz zobaczyc ORYGINALNA umowe, potem popros o oswiadczenie pod przysiega, ze fundusze na ta „pozyczke” byly w posiadaniu banku zanim ci je pozyczyl, a na koniec popros o takie samo oswiadczenie ze jesli nie splacisz-bank bedzie stratny.

    Zrob to, wroc do nas tu, i zaczniemy podroz w kraine czarow-zapewnia cie ze doznasz takiego szoku ze pojdziesz na wodke.

    jeszze jedno, bank moim zdaniem jest tylko po to, zeby zmieniac forme pieniedzy, udostepniac wtajemniczonym ich majatek wewnatrz systemu, a cala reszte golic, trzymac w kajdanach dopoki nie wezma odpowiedzialnosci za nauke i swoje zycie. zupelnie jak sad, firewall dla tych, ktorzy sa naprawde obudzeni.

    Wyobrazasz sobie, co jutro by sie stalo, gdyby kazdy idiota kochajacy swiecidelka poszedl do banku i zarzadal prywatnego kredytu- takiego ktorego nie musi splacac i to PRAWNIE???pojutrze swiat leglby w gruzach, doslownie. Bank bedzie trzymal piecze nad wejsciem w ten realm, beda walczyc tak dlugo, az smialek udowodni ze wie kim jest w tym matrixie. Ja sam osobiscie znam czlowieka ktory taka walke wygral, ma dom, na wlasnosc (ta prawdziwa) i bank „zapomnial” o jego niby pozyczce, nigdy nie poprosili o centa…bank jest tu po to, zeby odddzielic zombie od nielicznych odpowiedzialnych, i taka role sprawuje, poza tym, ze juz im sie w glowach poprzewracalo i sie pogubili w tej wladzy.

    Sciagnij z neta BILL OF EXCHANGE ACT, poczytaj o tzw. NEGOTIABLE INSTRUMENTS, wez black`s law i rozbierz na czynniki pierwsze, dowiesz sie wiecej z tego jednego dokumentu, niz calej ekonomicznej edukacji jaka zdazyles zdobyc.

    pozdrowka

  9. Witam Piotras i pozdrawiam.

    Wiele lat temu uczestniczyłem w wykładzie jednego z sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Powiedział on wówczas coś takiego: jeżeli chcecie wygrać rozprawę musicie tak napisać pismo, żeby sędzia mógł z niego wybrać sobie fragmenty i zacytować w uzasadnieniu wyroku.

    Ja tego długo nie rozumiałem prawidłowo, choć wydawało mi się to proste i logiczne. W tej wypowiedzi jest drugie dno – nie chodzi o poprawne sformułowanie pisma, sąd ma w nosie, kto ma rację (powyżej starałem się wykazać dlaczego) i wyda orzeczenie, które będzie dla niego, dla sędziego, najmniej zagrażające – to o czym piszesz, sędzia nie będzie ryzykował.

    Z tego nauka, że w sądzie nie ma sprawiedliwości to raz. Sędzia ma nas w nosie to dwa. Sami musimy zadbać o swoje prawa i wykazać, że mamy rację w taki sposób, żeby sędzia w to uwierzył, albo przynajmniej nie chciał z nami zadzierać to trzy. I po czwarte, co już wskazała nam Maria, kto nie dochodzi swoich praw, nie ma ich wcale.

    Pozdrawiam serdecznie.

  10. Cześć Piotras!

    Wymieniasz osobę PEACE OFFICER często mogącą nas wyratować z opresji
    Jednocześnie mówisz że polska jest w jeszcze czarniejszej dziurze i wiele spraw tu nie działa. Kogo w polsce prosić o interwencje gdy wjedzie na chate komor w asyście policji? W naszym kochanym kraju nie ma oficera chroniącego pokój tylko korporacyjne kukły
    Jeszcze słowo w temacie (otwierania) sie ludzi na prawdę
    To przerazające jaki jest stopień ignorancji i niewiedzy. System robi swoje – oj robi
    Narkotyki są be! ale TV [najgorszy narkotyk] jest cacy! Lemingi chłona to jak gabka i [tego ja nie rozumiem] – wierzą w ten cały chłam. Ani odrobiny zastanowienia czy refleksji. Dla nich to prawda!
    Musimy się trzymać razem bo nas pojedyńczo wykończą! lub wsadzą do wariatkowa
    Chyba mam chwilę przebłysku wyobraźni i widzę jaka góra jest do zdobycia
    Pozdrawiam
    Bogdan

  11. Cześć Piotr,

    dzięki za odniesienie się do tego artykułu. Tak zgadzam się z Tobą co do joty.

    Powiem Ci tak. Ja tematem banksterów i ich oszustw zainteresowałem się dobre parę lat telu jak wybuchła tkz. recesja. Był to chyba rok 2008 lub 2009. Choć nie miałem ŻADNEJ WIEDZY na te tematy, OD RAZU WIEDZIAŁEM, że coś jest nie w porządku, że jesteśmy oszukiwani, i że naprawdę chodzi tutaj o jakiś gigantyczny przekręt. Po prostu nie kupiłem bajki, że nagle jak grom z jasnego nieba cały niemal świat (oczywiście Polska była jednym z nielicznych wyjątków 🙂 🙂 🙂 ) w jednym dosłownie dniu zalewa finansowy kryzys. Oczywiście nie mówię tutaj o niemożliwości w technicznym aspekcie, bo to oczywiście jest nie tylko możliwe, ale właśnie poprzez globalizację i połączenie całego systemu w jedno DOKŁADNIE ZAPLANOWANE I ZREALIZOWANE.

    Więc dlatego wiedziałem, że dzieje się oszustwo na niewyobrażalną skalę. Szukałem różnych materiałów i w j. angielskim i polskim. Oczywiście dla nieobeznanego w tych tematach człowieka było to trudne zadanie, ale coś tam w głowie sobie poukładałem. NIE JEDNAK NA TYLE, aby samemu komuś to dokładnie tłumaczyć, tym bardziej, że niekiedy sam znajdowałem pewne wykluczające się wzajemnie teorie czy wyjaśnienia. Oczywiście próbowałem JAK TYLKO NAJLEPIEJ MOGŁEM przynajmniej wskazywać i uświadamiać ludzi, że BANKI tworzą pieniądze z niczego i cały praktycznie świat jest w nieskończonej spirali długu. No ale było wiele rzeczy, których sam nie rozumiałem więc szybko się zniechęciłem.

    W końcu przynajmniej sam doszedłem do tego, że nigdy nie wezmę kredytu hipotecznego. Współczułem bardzo ludziom, którzy w tkz. celtyckim tigerze pobrali kredyty w czasie OBŁĘDU CENOWEGO i oddali bankom po 20 000 Euro albo i więcej (znam takich ludzi), aby potem zadłużyć się na 30 lat lub więcej i mieszkać „W SWOIM DOMKU”. Właśnie większość tych ludzi ZAJADLE broniła banki – przede mną!!! Tak to wyglądało. No cóż…musiałem się z tym pogodzić i tyle.

    Póki był czas na to, to mówiłem tym ludziom, że mam trochę materiału na te tematy, które będą w stanie o wiele lepiej wyjaśnić te sprawy ode mnie gdyż ja sam mam to wszystko jeszcze nie do końca poukładane. Myślisz, że ktokolwiek się do mnie zgłosił??? NIE! Nikt nigdy do mnie nie przyszedł. Z resztą to samo było choćby z islamizacją Europy i niszczeniem białych ludzi poprzez terror ekonomiczny. Także nawet doszło do tego, że któregoś dnia zniszczyłem parę GIGA materiału, który sumiennie przez parę lat zbierałem na ogrom tematów takich jak – banksterzy, GMO, chemtrails, szczepionki, big pharma, i wiele innych. Jak ty sam wiesz, jak wie to Maria i czytelnicy tego i podobnych blogów, po prostu jak wejdziesz w te tematy, to później idzie cała lawina i cały ten BURDEL I PRZEKRĘT ukazuje się tak jasno i dobitnie, że przynajmniej wiesz, że żyjesz w kompletnym matrixie.

    Ja to miałem na dyskach fajnie poukładane językowo i tematycznie. Zbierałem to – I TUTAJ UWAGA – chyba przede wszystkim bardziej dla innych niż dla samego siebie!

    Tak sobie myślałem, że jak kiedyś psychopaci na górze pozbawią nas internetu, to ja będę miał dowody na cały ten przekręt. Dzisiaj się z tego śmieję. Przecież to jest bardzo proste, bo skoro w czasach internetu (być może są to nasze ostatnie DNI jakiejś wolności, bo zaraz jeszcze coś napiszę) praktycznie NIKOGO nie obchodzi to, co się dzieje, to dlaczego później ma być inaczej??? Chyba dzisiaj właśnie jest o wiele łatwiej zobaczyć i zrozumieć istotę matrixa, niż będzie to później, gdy będziemy pozostawieni bez internetu (przynajmniej takiej formy jaką mamy dzisiaj). Skoro ludzie uważają te sprawy za bzdury, albo przynajmniej za mało ważne, to co się zmieni potem? NIC. Więc któregoś dnia postanowiłem to skasować i tyle. Teraz mam to w dupie, żeby uświadamiać ludzi i na siłę ich przekonywać poprzez jakiekolwiek dowody.

    A teraz wracając do wolnego Internetu – właśnie wczoraj na Sky News podano wiadomość, że władze (ich pieski policja) będzie mogła mieć dostęp do historii naszych wyszukiwarek. Na razie się jeszcze mówi coś tak o jakichś ograniczeniach, że tu nie chodzi o inwigilację zwykłych obywateli, ale o przestępców, itd., ale co ciekawe Irlandia od razu podchwyciła temat i na pasku były zapytania czy Garda również powinna taki dostęp mieć…

    Więc pożyjemy, zobaczymy. Kończąc ten wywód dodam, że właśnie twoje wyjaśnienia wydają mi się nie tylko najlepiej i najprzejrzyściej zaprezentowane, no i chyba dlatego na nowo odżył we mnie temat banków i ich przekrętów.

  12. @ Wojwit: czy ty tu jesteś jako chrześcijański misjonarz? Oczywiście nie popieram obcinania chrześcijańskich głów i oczywiście rozumiem, że chrześcijanie mają prawo żyć gdzie chcą i praktykować swoją religię, ale jeśli chodzi o religie (wszystkie jakie są, może z wyjątkiem buddyzmu, a i to nie do końca) uważam, że zostały one stworzone nie dla dobra ludzkości, lecz na jej zgubę. Religie stanowią duchową pułapkę, ponieważ żadna z nich nie pokazuje drogi do Boga, lecz wpędza w pułapkę egregora, a nawet samego diabła (Jahwe, Allah) i stanowią wylęgarnię strasznego fanatyzmu. Żeby być prawdziwie wierzącym trzeba wyrzec się rozumu, a to nie wydaje dobrych owoców.

    Chrześcijaństwo jest starsze od islamu i wyraźnie chyli się ku upadkowi (cierpi na uwiąd starczy), więc już się ze swojego fanatyzmu, przynajmniej częściowo, wyleczyło, ale to właśnie doprowadzi je do zagłady. Religie rozwijają się prężnie tak długo, jak długo trwa ich młodzieńczy zapał do misjonarstwa i fanatyzm. Gdy to umiera religia umiera również.

    Wchodzimy teraz w Erę Wodnika. Czy to się komuś podoba czy nie jest to fakt i nikt tego nie zmieni. Era Wodnika nie jest erą religii, wręcz przeciwnie, Wodnik jest zdecydowanie antyreligijny. Obecne starcie chrześcijaństwa z islamem ma doprowadzić do zagłady obu tych religii. Reżyserzy tego cyrku spóźnili się nieco, ponieważ Zachód już od dawna jest a-religijny, ale muzułmanie mają to w nosie. Dla nich każdy biały Europejczyk to chrześcijanin, więc albo go nawrócą albo zetną. Biali będą się bronić, bo każdy, nawet leming z wypraną mózgownicą broni się przed zagładą. To tylko kwestia czasu, kiedy Zachód chwyci za broń i krew się poleje. Potem media ogłoszą, że religie to samo zło, proszę bardzo, każdy widzi do czego prowadzą, i „elity” narzucą światu ateizm.

    Powinnam być może płakać nad tymi biednymi chrześcijanami, ale bardziej chce mi się płakać nad tymi, którzy przebudzili się z religijnego i ateistycznego oszołomstwa. To nie ich wojna. Ale ich głowy też mogą pospadać. Za nic. Będą siekani za cudzą głupotę i fanatyzm, bo fanatycy nie pytają tylko rżną.

  13. PS.

    Można więc śmiało założyć, że za lat kilkadziesiąt żadnego chrześcijanina, oprócz zakonników z Europy, tam nie będzie.

    A więc jednak misjonarze?

  14. Dałam to w Hyde Parku, ale wrzucę i tu.

    Jak upadają cywilizacje. Tamtą zniszczyło chrześcijaństwo, obecnie to chrześcijaństwo jest niszczone – jakoś tamte czasy znajomo wyglądają, prawda? A mówią, że historia się nie potarza. Ciekawostka: jest tam mowa o kulistej ziemi, nasi uczeni niczego nie wymyślili, lecz odświeżyli starożytną wiedzę

    http://www.cda.pl/video/11816957

  15. Nie, ale artykuł do którego link podałem uzupełnia (uargumentowuje) mój poprzedni wpis. A III wojna pełznie, rozlewając się stopniowo na cały świat…

    Nawiązując do kształtu Ziemi: Któryś ze starożytnych greckich uczonych zauważył, że cienie jednakowo wysokich przedmiotów mają w samo południe różną długość (w ten sam dzień) w zależności od tego, gdzie (w którym miejscu) znajdują się na Ziemi. Przyjął, że źródło światła emituje idealnie równoległe promienie (ergo: znajduje się bardzo, bardzo daleko) i stąd (z różnej długości cieni) wyciągnął wniosek, że Ziemia jest kulą. Na dodatek na podstawie odległości między miejscami, w których były umiejscowione te kije obliczył jej wymiary. Jeszcze raz zauważmy: uznał, że Ziemia jest kulą, bo przyjął założenie – Słońce jest bardzo daleko (wcale nie wiedząc jak Słońce jest daleko od Ziemi) i dlatego jego promienie można uznać za równoległe. Gdyby przyjął inne założenie – wyciągnął by inne wnioski…

  16. Witajcie
    Czytam te artykuły od początku i jak tylko zjawił się sposób na rozprawienie się z kredytem, od razu z tego skorzystałem. Przestałem nadpłacać kredyt, którego chciałem się jak najszybciej pozbyć.

    Napisałem pismo z prośbą o okazanie mi mojej oryginalnej umowy. Napisali mi, ze mogą mi wysłać potwierdzoną kopię. Napisałem jeszcze raz, że dowodem jest tylko oryginał i że go chcę zobaczyć. Odpisała inna osoba, że moja reklamacja jest załatwiona w ten sposób, że mogą mi pokazać kopię potwierdzoną. Czyli jeszcze raz to samo. Z tym że w drugim pismie podali mi już aktualne saldo rzekomego zadłużenia.

    Nadszedł czas, że zabrakło środków na koncie pomocniczym i wtedy kierowniczka działu windykacji wystosowała pismo (Monit). Z wyszczególnieniem wszystkim opłat z jakimi zalegam.

    Zaniosłem im odpowiedź i na to pismo, ale już żeby je przyjąć zażądali ode mnie peselu. Bylem w 2 oddziałach i pomimo, że wcześniej panie przyjmowały ode mnie pismo, to teraz żądały peselu.

    Skonczyło się tak, że wysłałem pocztą, poleconym, pismo, w którym domagam się przedstawienia oryginału umowy, a jeśli pani tego nie ma i dalej będzie mnie nękać, to uznam to za nękanie i próbę wyłudzenia.

  17. Może trzeba było zapytać, czy bank posiada ten oryginał. A skoro nie chce go okazać, to dlaczego? Czyżby już go nie posiadał? Jeśli tak, to gdzie on obecnie się znajduje?

  18. Super wiadomość, Mocny.

    Mam nadzieję, że opiszesz wszystko, co się wydarzy. To dla nas cenna lekcja. Życzę ci sukcesu w walce z największymi oszustami chorego systemu.

  19. Czyli jak kopnę głupiego policjanta w dupę, to też nie przekroczę żadnych uprawnień, BO ICH PO PROSTU NIE MAM!!! SUPER. I wtedy każdy sąd mnie uniewinni, prawda? Przecież nie może być inaczej, bo NIKT NIGDY MI NIE DAŁ ŻADNYCH UPRAWNIEŃ DO KOPANIA POLICJANTÓW W DUPĘ. A skoro ich nie mam to nie ponoszę żadnej odpowiedzialnośći, i tak w kółko. 🙂

    Kiedyś w latach dziewięćdziesiątych byłem parokrotnie w Szwecji. Miałem zaprzyjaźnionego szweda, który ożenił się z polką, ale mieszkałem u innego szweda, który miał żonę z Finlandii. Bardzo fajni ludzie i super wspominam tamte czasy.

    W każdym bądź razie słyszałem, że w Szwecji był przypadek, że jakiś złodziej włamał się do czyjegoś domu i potknął się o jakąś zabawkę pozostawioną przez dzieciaka i złamał sobie nogę. I sąd nakazał tej rodzinie zapłacić temu złodziejowi odszkodowanie!!! Jemu nic nie zrobiono, bo nawet nie zdążył nic ukraść, ale za to sam poniósł uraz.

    Pamiętam, że dla mnie to był taki szok, że w to nie wierzyłem i myślałem, że oni robią sobie ze mnie jaja, ale się zaklinali, że tak było naprawdę. Więc nie wiem czy ten przypadek z Polski to mistrzostwo świata czy raczej ten ze Szwecji.

  20. Tak właśnie działa prawo. U nas był podobny przypadek. Szef przyłapał pracownika na kradzieży, więc go zwolnił, a pracownik poszedł do sądu, ze skargą, że został zwolniony i szef musiał mu wypłacić odszkodowanie. Był też przypadek, że ktoś w obronie własnej komuś przywalił i odpowiadał za pobicie. To są prawa noahidzkie czyli talmudyczne dla gojów. Wszystko ma być jak u Orwella albo jeszcze gorzej.

  21. Witajcie.
    Ja bym chciała podrążyć jeszcze temat kredytów, skoro już o tym piszecie. Też czytałam gdzieś o ludziach, którzy wygrali z bankiem, ale było to za granicą, nie w Polsce. Podobno u nas trochę inaczej to wygląda. Z chęcią bym poczytała/posłuchała o polskich doświadczeniach w tej kwestii.
    @Mocny, mógłbyś bardziej przybliżyć swoje doświadczenia? Bo nawet gdzieś na początku tej serii Piotras pisał, że w tej kwestii nie będzie pomagać, bo to ciężka batalia będzie, a Tobie tak łatwo poszło i kilka pism załatwiło sprawę?
    @Piotras, jeśli nie byłoby to dla Ciebie problemem, to czy mógłbyś podesłać mi jakieś materiały na ten temat albo chociaż pokierować gdzie zacząć szukać konkretów? Jak się do tematu przygotować i czy to nie będzie wyglądało jak sprawa Wojtka z mandatem.

Nie mam żadnego wpływu na to, że komentarze stałych bywalców bloga lądują w moderacji! Proszę się nie awanturować w tej sprawie - patrz: strona "Komentowanie bloga" (na górze). Wolną dyskusję prowadzimy w Hyde Parku, a o zdrowiu w Zdrowotnym Hyde Parku.

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.