Komentarz polskiego prawnika do Przekrętu wszechczasów – cz. 1

Zacznijmy może od tego, czy tak naprawdę powinniśmy przestrzegać prawa? Wszystko opiera się na podstawowym akcie prawnym, którym jest dla Polaków Konstytucja RP. Pojawia się jednak pytanie – dlaczego musimy jej przestrzegać, skoro została napisana przez garstkę ludzi. Czy to, że ktoś napisze jakieś przepisy i każe ich przestrzegać, jest dla nas bezwzględnie wiążące? Moim zdaniem nie, dla wielu jednak zupełnie odwrotnie. Generalnie jestem zdania, że nikt niczego nie może nakazywać drugiemu człowiekowi, byleby tylko ten nie krzywdził drugiego człowieka. My jednak żyjemy w świecie stada baranów, gdzie zdecydowana większość na pytanie – dlaczego przestrzegasz prawa, odpowie – bo tak już jest, bo wszyscy tak robią. Wydaje mi się jednak, że w obecnym świecie/ systemie nie da się omijać prawa, żyć poza nim – musimy więc korzystać z luk prawnych, narzędzi które to prawo nam samo podaje, choć często są one bardzo ukryte. Ktoś dobrze napisał na tym blogu, być może sam Piotras lub Astromaria, że nie da się iść do urzędu czy nawet sądu i powoływać się na nielegalność wszystkich przepisów, bo uznają cię za wariata. Ja z tym twierdzeniem zgadzam się całkowicie. Chyba większość urzędników, jeśli nie wszyscy – spojrzy na ciebie jak na obłąkanego, jeśli zaczniesz im mówić o korporacyjnym państwie RP, prawie morskim, o nielegalności wielu zapisów. Urzędnicy to roboty, które nie myślą, lecz tylko cieszą się promilem jakiegoś ochłapu władzy nad człowiekiem (której my wiemy, że nie mają, ale oni są święcie przekonani że jest inaczej). Zatem skoro już tkwimy w tym wariatkowie, trzeba nauczyć się jak sprawnie się w nim poruszać.

Pierwsza kwestia, która zaciekawiła mnie we wpisach Piotrasa to trójstronna umowa małżeńska – pomiędzy samymi małżonkami a urzędnikiem. W rzeczywistości możemy pokusić się o stwierdzenie, że jest to szczególnego rodzaju umowa, choć polskie prawo nie reguluje tego żadnymi przepisami. Umowa bowiem musi mieć na celu porozumienie stron (może być ich więcej, niż 2) co do określonej czynności prawnej. Małżeństwo trochę się w tę definicję nie wpisuje, jest bowiem jakby odrębną czynnością prawną. Co więcej, w Polsce urzędnik stanu cywilnego nie jest nigdy stroną w zawieraniu małżeństwa, on jest tylko po to aby przyjąć oświadczenia od przyszłych małżonków. Jeśli chodzi zaś o to, że zawierając ślub przed księdzem, automatycznie zawieramy związek cywilny (czyli stajemy się małżonkami w świetle prawa), to wcale tak być nie musi. Wystarczy, że wskażemy księdzu, że chcemy zawrzeć związek wyznaniowy, a nie cywilny – wtedy ksiądz nie będzie załatwiał całej tej papierologii w urzędzie stanu cywilnego.

Druga kwestia, to pojawiające się w niektórych wpisach Piotrasa zastępowanie pism notarialnych przez oświadczenia 3 dorosłych osób. W Polsce to niestety w ogóle nie działa, nie ma takiego prawa. Przykładowo, każda czynność dotycząca przeniesienia własności nieruchomości musi być dokonana w formie aktu notarialnego. Jeśli takiej formy nie zachowasz, to cała umowa jest od początku nieważna, nawet jeśli za nieruchomość dostaniesz umówioną wcześniej z kupującym cenę. Oświadczenia 3 dorosłych osób mogą co jedynie pomóc przy testamencie, ale to i tak w ściśle określonych przypadkach. Od razu odniosę się do testamentów – nie ma potrzeby, aby były sporządzane przed notariuszem – wystarczy własnoręcznie napisać swoją ostatnią wolę (nie na komputerze), dać swój podpis i datę i tym sposobem oszczędzamy pieniądze. Wyjątkiem jest jednak wydziedziczenie – to już niestety można zrobić tylko notarialnie.

Jeśli chodzi o nasze procedury sądowe. Teoria mówi, że sędziowie są niezależni, niezawiśli itd. To w takim razie dlaczego w dwóch prawie identycznych sprawach zapadają dwa odmienne wyroki? Bo w praktyce zależy na jakiego sędziego trafisz. Już na studiach mówili nam, że „Niezbadane są wyroki boskie i ….. sądów rejonowych”. Oczywiście sędzia musi stosować się do całej procedury i zasad prowadzenia procesu, ale jak dochodzi już do postępowania dowodowego na rozprawie, to ma on zapewnioną swobodę uznania dowodów – co to znaczy? Ano tyle, że to on (oficjalnie sąd, nieoficjalnie Jan Kowalski będący zwykłym człowiekiem, sędzią) decyduje czy coś jest wg niego wiarygodne czy nie. Znam też sędziów, którzy robią takie błędy na sali sądowej, że strach pomyśleć, a prawnicy nie wiedzą co dalej z tym zrobić. Jeśli zatem, ktoś otrzyma niekorzystny dla siebie wyrok sądowy, a jest przekonany że powinien wygrać, to radzę się nie poddawać i odwoływać ile się da – ostatnią instancją jest u nas Sąd Najwyższy. Praktyka pokazała, że potrafi on wydawać ciekawe wyroki, które pozwalały ludziom wygrywać, wydawałoby się beznadziejne sprawy. Haczyk tkwi tu jednak w czasie, jaki trzeba poświęcić na wygranie takiej sprawy. Im bardziej złożona sprawa, i im więcej osób jest w niej zamieszanych, tym dłuższy czas oczekiwania na wyrok. Sprawy mogą się więc ciągnąć latami – dla biedniejszych osób, które np. domagają się odszkodowania jest to zabójcze. Istnieje jednak i z takiej sytuacji wyjście – pisze się skargę na przewlekłość postępowania. Skarga nie wymaga żadnych opłat, można wzory znaleźć w sieci. Dzięki niej masz szansę nie tylko na szybsze rozpoznanie sprawy, ale i odszkodowanie od Skarbu Państwa – sam sobie wskazujesz kwotę jakiej żądasz za zbyt długie oczekiwanie na wyrok. W praktyce wystarczy, że przez pół roku od wniesienia sprawy do sądu nie dostajesz żadnej informacji co się dzieje, kiedy będzie rozprawa itd. i już możesz wysyłać taką skargę. Moja znajoma czekała cały rok, aż sąd w ogóle rozpocznie cokolwiek w jej sprawie, namawiałem ją na złożenie tej skargi, a ona uparcie mówiła, że nie chce. Dziwiłem się jej bardzo, bo mogła dostać spore odszkodowanie za samo czekanie na jakiekolwiek działanie sądu, ale ona się uparła że nie chce się w to bawić (a zajęłoby jej to tylko tyle, co podpisanie się na skardze, którą jej chciałem sam przygotować za darmo). Potem po ponad roku przyszło pismo z sądu, że jednak sprawę przegrała – tak więc gdyby złożyła skargę na opieszałość sądu, to by miała chociaż kasę z odszkodowania za oczekiwanie. Skarga jest niezależna od tego czy wygrasz czy przegrasz w swojej sprawie.

Kłopotliwe jest także to, że w Polsce mamy kilka różnych procedur sądowych. Inaczej wygląda sprawa karna, gdzie jesteś niewinny póki ktoś nie udowodni twojej winy, a inaczej sprawa cywilna – gdzie toczy się walka na argumenty i dowody, zatwierdzane ostatecznie przez sąd. Mamy jeszcze procedurę administracyjną, gdzie co do zasady każdy śmiertelnik jest na dużo gorszej pozycji, niż organ administracyjny. To wszystko powoduje niezłe zamieszanie, szczególnie jeśli nie zna się przepisów.

Kolejną sprawą są umowy. Jak słusznie zauważył Piotras, także i u nas nie jest konieczne zawieranie umowy na piśmie, aby obowiązywała. Umowy ustne są równie wiążące, co te pisemne. Kłopot jednak w tym, że jeśli umowa ustna nie dojdzie do skutku i jesteś poszkodowanym (bo np. wykonałeś swoją pracę i nie dostałeś pieniędzy), to ustną umowę dużo trudniej udowodnić przed sądem. Nie jest to jednak niemożliwe. Wystarczy zebrać świadków zawarcia umowy, mieć jakieś nagranie, korespondencję mailową i sprawę można wygrać. Generalnie robi się też tak, jak proponuje Piotras – wysyłamy listem poleconym (ja zawsze proponuję jeszcze za zwrotnym potwierdzaniem odbioru) wezwanie do zapłaty do nieuczciwego dłużnika (można takie pismo zatytułować Przedsądowe wezwanie do zapłaty) – wskazujemy w nim, że żądamy takiej a takiej kwoty, z tytułu zawartej umowy czy wykonanej pracy, wskazujemy termin (zwyczajowo 7 lub 14 dni) na zapłatę i numer rachunku bankowego. Dopiszmy też, że w razie braku zapłaty, sprawa będzie kierowana do sądu, co z pewnością narazi dłużnika na koszty. Większość takich pism odnosi natychmiastowy skutek i nie trzeba latać po sądach. Oszczędzisz czas i pieniądze.

Czasem jednak sąd wydaje się jedynym rozwiązaniem. Ale co w sytuacji, gdy nie masz pieniędzy na opłacenie pozwu i zawodowego prawnika? Nic prostszego, wraz z pozwem składasz wniosek o zwolnienie od kosztów sądowych i wyznaczenie adwokata lub radcy prawnego z urzędu. Wzory można znaleźć w sieci, załączasz do nich wypełniony formularz o swoich dochodach i majątku. Naprawdę duża część wniosków przechodzi i cały proces i prawnika masz za darmo, na koszt państwa. Wielu ludzi boi się jednak, że taki prawnik z urzędu jest byle jaki i nic nie zrobi – a to duży błąd. Prawnik z urzędu ma taki sam obowiązek działać na korzyść swojego klienta, jak gdyby był wynajęty i opłacony z prywatnych pieniędzy. Jeśli prawnik z urzędu będzie działał na twoją niekorzyść, to zwróć mu uwagę, że możesz złożyć na niego skargę albo do okręgowej rady adwokackiej albo do okręgowej rady izby radców prawnych – pamiętaj, że to on jest na twoich usługach, a nie odwrotnie. A jak będzie dalej podskakiwał, to napisz do sądu, że wypowiadasz takiemu prawnikowi pełnomocnictwo i złóż skargę do ORA lub OIRP na tego prawnika. W niektórych przypadkach taka skarga jest na tyle skuteczna, że cwaniacy płacą kary pieniężne, a czasem i nawet pozbawiani są prawa wykonywania zawodu. Trzeba więc zawsze wychodzić z pozycji silnego człowieka, nigdy uległego, bo będą się nami bawić, a nikt oprócz ciebie im takiego prawa nie może dać. Skargi mogą pojawiać się także na sędziów, jeśli oczywiście uważasz że coś robią w twojej sprawie źle – składa się je do prezesa danego sądu, w której toczy się sprawa. Pamiętaj, że skargę można napisać własnymi słowami, nie podlega ona żadnej opłacie i nikt z powodu jej wniesienia nie może ci cokolwiek zrobić (oczywiście, jeśli nabluzgasz w takiej skardze, to trafi do kosza).

Ciekawa sprawa pojawia się przy podatkach. Jeśli masz jakieś źródła finansowe, z nazwijmy to nie do końca legalnych źródeł (np. praca na czarno), a fiskus wpadnie na to po jakimś czasie (może nawet po 10 latach), to też jest wyjście. Generalnie w takim przypadku skarbówka straszy potężnymi karami finansowymi, odsetkami, łącznie z więzieniem. Istnieje sposób na nie zapłacenie zaległego podatku. Dodam tutaj, że skarbówka zazwyczaj dostaje anonimowy donos od życzliwego sąsiada, kolegi z pracy, czy nawet członka rodziny – że coś tam zatailiśmy przed fiskusem. Na donosicieli rozwiązania niestety nie mam. Jeśli już dostaniemy wezwanie i wiemy, że powinniśmy byli zapłacić, to rozwiązanie jest jedno, choć od razu zaznaczam, że dla odważnych. Na studiach uczyli nas (choć nieoficjalnie), że jedynym legalnym źródłem dochodu, które nie podlega żadnemu podatkowi jest … nierząd. Wystarczy zatem, że powołasz się na wpływy z prostytucji i nie będziesz musiał płacić niczego. Z roku na rok, urzędnicy jednak zaczynają robić się bardziej cwani – przybywa bowiem ludzi powołujących się na nierząd, aby uniknąć płacenia potężnych kar za nieopłacone podatki. Urzędnicy wzywają podatnika i szczegółowo wypytują ile razy uprawiało się z kimś seks za pieniądze, a gdzie, a z kim, a od jakiego czasu – zdarzają się nawet pytania o zabawki erotyczne, pozycje łóżkowe. Generalnie im większa świnia z urzędnika, tym bardziej szczegółowe takie dopytywanie i wg mnie upokarzanie człowieka. Jeśli ktoś jest jednak odporny, to może dać sobie i z tym radę. Przypomina to trochę zabawę w niewinnego podejrzanego i złego policjanta, tak jak na zagranicznych filmach kryminalnych.

Jak ominąć całą zabawę z przepisami i nie podlegać nawet Konstytucji RP? Ja widzę tylko jeden sposób – nie być obywatelem RP. Obywatelstwo polskie nabywa się w drodze tzw. zasady krwi, wystarczy że twoi rodzice są Polakami, a ty automatycznie nabywasz obywatelstwo polskie. Możesz się go jednak zrzec. Kłopot w tym, że procedura zrzeczenia się obywatelstwa jest dosyć trudna, długa i odbywa się na szczeblu centralnym – musisz uzyskać zgodę Prezydenta RP. W praktyce niewiele osób się na to decyduje, bo skutki mogą być nieopłacalne. Jeśli zrzekniesz się już obywatelstwa, to zostajesz tzw. apatrydą (czyli bezpaństwowcem). Wtedy, co prawda nie wiąże cię już konstytucja RP, jednak prawa do zamieszkania w Polsce też jako takiego nie masz. Musisz wówczas wystąpić o przyznanie karty pobytu, inaczej mogą Cię wyrzucić z kraju – w praktyce jednak nie mieliby dokąd, bo nie ma na świecie kraju „bezpaństwowców”.

Kwestia obowiązywania wyroków sądowych jest także inna, niż w krajach anglosaskich. U nas podstawa do wydania wyroku jest zawsze konkretny przepis ustawy czy to rozporządzenia. Nigdy zaś sąd nie może opierać się na wyroku innego sądu, nawet jeśliby to był Sąd Najwyższy. Wyroki sądowe nie są źródłem prawa w Polsce, wiążą tylko tych którzy są stronami w danej sprawie. Można co prawda powoływać się na rozprawie, że podobna do naszej sprawa została rozwiązana tak i tak, ale sąd nie ma w ogóle obowiązku tego przyjmować do wiadomości. W Anglii czy USA orzekanie wyroków opiera się na zupełnie czymś innym – właśnie na wydanych już wyrokach, na załatwionych sprawach oraz na gadce adwokatów – im bardziej wygadany i im bardziej fantazjuje, popierając swoje tezy wydanymi nawet kilkadziesiąt lat wcześniej wyrokami, tym większa szansa na wygraną jego klienta, nawet gdyby był w 100% winny. Weźmy także pod uwagę ławę przysięgłych – czegoś takiego w Polsce nie zobaczysz, bo jedynym organem rozstrzygającym sprawy jest sąd (mówi się, że sąd, a nie sędzia – w ten sposób psychologicznie ściąga się winę dokonanego rozstrzygnięcia z człowieka, który wydał wyrok. Powie ci przecież, że to nie on sędzia Jan Kowalski wydał wyrok, tylko sąd rejonowy czy okręgowy gdzieś tam).

Jeśli zaś chodzi o sam wyrok – to faktycznie musi widnieć na nim podpis sędziego. W praktyce jednak o tym sędziowie nie zapominają i podpisują się na wydawanych przez siebie wyrokach. Jeśli podpisu brak, to wtedy oczywiście wyrok w żaden sposób nie wiąże.

Na zakończenie, radzę omijać z daleka wszystkie programy typu „Sędzia Anna Maria Wesołowska” czy inne podobne, bo to co tam się dzieje nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nasze rozprawy to głównie papierologia, a nie krzyki i piękne mowy adwokatów czy radców prawnych na sali sądowej. Komentując na głos zachowanie pozwanego czy sędziego, możesz dostać grzywnę, a nawet zostać wyrzuconym z sali. Generalnie cały ten wpis to jeden wielki wstęp, będę wdzięczny za komentarze, uwagi i prośby dotyczące konkretnych zagadnień, które tutaj się nie pojawiły. Inną ciekawą historią może być praca sądu od kulis – czyli m.in. kto tak naprawdę pisze uzasadnienia wyroków. O tym jednak w innym wpisie, ale tylko jeśli będziecie chcieli.

Lavo

32 komentarze do “Komentarz polskiego prawnika do Przekrętu wszechczasów – cz. 1

  1. Ja proszę o więcej!!!

    Mam pytanie o bezpaństwowca: czy może pracować w Polsce, czy płaci podatki i czy może nabywać ziemię lub mieszkania.

    I jak to jest z podatkami: skoro nie zawierałam umowy, to czy muszę je płacić? To samo ze składkami zdrowotnymi – nie ma umowy, wiec jakim prawem ze mnie zdzierają?

  2. Jeśli się podoba, to będzie więcej 🙂 Prosiłbym właśnie o takie konkretne pytania, bo wtedy po prostu lepiej mi się będzie pisało, a tak to trudno na raz wszystko zebrać. Mam nadzieję, że da się to czytać i w miarę składnie wszystko wyszło

  3. Astromaria szkoda, że Lavo i zapewnie inni twoi dyskutanci, nie przyznają się w ogóle kim są i co wiedzą umieją. Znacznie wcześniej można by było zacząć serię o prawie.
    Twoja strona może stać się wkrótce czymś w rodzaju księgi tutoriala, do którego będą ściągać tłumy. Czy mamy na sali policjanta?

  4. Ciekawe, ciekawe, coś czuję, że dyskusja się rozwinie. Przyznam, że bardzo brakowało mi spojrzenia drugiej strony. Chciałbym jednak wiedzieć dlaczego ma nas obowiązywać konstytucja, która jest nielegalna?, bo ustanowiona przez nielegalne poskomunistyczne rządy – mówi o tym np. Konrad Daniel w: https://www.youtube.com/watch?v=C_pdqq8jiQU.
    Rysuje mi się taki obraz, że nie dość, że nikt nie ma prawa mną rządzić bez mojej zgody, to jeszcze robi to w obliczu nielegalnego służącemu systemowi prawa. Nie zgadzam się na to.
    Moim zdaniem zrzeczenie się obywatelstwa, które zostało tu poruszone wymaga zgody prezydenta i zachowania pewnych procedur, ale tylko według tego nielegalnego prawa.
    Wg mnie nie muszę tego robić. Niech sobie prezydent wyraża zgodę lub nie, ja się zrzekam obywatelstwa z własnej woli i nic nikomu do tego. Prawo obowiązuje prezydenta, ale ja na nie gwiżdżę. Nie robię nikomu krzywdy i nikt nie może mnie zmusić do posiadania jakiegokolwiek obywatelstwa. Ok moi rodzice mieli takie obywatelstwo, ale ja go dobrowolnie nie wziąłem, a przynajmniej nie mając świadomości tych spraw. Narodowość to co innego – Jestem Polakiem i tego się nie zamierzam wypierać. Ale obywatelstwo z etymologicznego punktu widzenia – to cecha człowieka określająca jego miejsce przebywania, a nie przynależność państwową. Czuję się Polakiem, bo tu się urodziłę, mieszkam i żyję, tu mam rodzinę i kocham tę przyrodę. Ale krew mnie zalewa, kiedy urzędasy na siłę mi coś narzucają.
    Nielegalne rządy nie wykonują postanowień trybumau konstytucyjnego, a chcą, żebym ja wykonywał ich przepisy? – niech się stukną.

    Konktetne pytanie do LAVO: jak to jest z tym aktem urodzenia – czy rzeczywiście jest spieniężany, albo czy można go unieważnić, albo czy można w jakiś sposób domagać się zwrotu części mojego dziedzictwa ziemii? Czy to jest realne?

    Obawiam się, z całym szacunkiem, że prezentowane przez Lavo opinie są obarczone błedem odebranego wykształcenia i powszechnej indoktrynacji i czasem mimo szczerych chęci mogą mijać się prawdą.

  5. ps. dlaczego oświadczenie woli (testament)wystarczy spisać ręcznie bez notariusza, a na przykład zrzeczenie się obywatelstwa już się na to nie łapie – przecież na dobrą sprawę, to również jest moja wola.

  6. Jeszcze jedno pytanie: jak się przedstawia status legalności (w świetle nielegalnego prawa) zwoływanego ostanio Sejmu Walnego, który chce przejąć władzę w Polsce? szczegóły:http://sejmwalny.org.pl/
    Czy jest szansa na przejęcie władzy przez Sejm Walny? Do końca w to nie wierzę, ale impreza zaczyna się robić coraz poważniejsza, chociaż nieco groteskowa, przez nadmiar ozdobników. Mimo to wielu poważnych ludzi bierze wtym udział.

  7. Będę drążył temat obywatelstwa. Jeśli zdaniem Lavo po zrzeczeniu się obywatelstwa nie bardzo mam prawo przebywać w Polsce, to spytam, co z moim prawem do dziedzictwa ziemii? Urodziłem się na tej ziemii, z rodziców, którzy całe życie pracowali dla tego kraju, który notorycznie ich okradał. Z niewiedzy i braku mozliwości nie korzystali oni z należnej im części majątku, dlaczego ja nie miałbym z niego skorzystać po zrzeczeniu się obywatelstwa? Może powinieniem zwrócić sie do „władz” ( w moim pojęciu nielegalnych) o przekaznie mi mojego majątku i bez obywatelstwa po prostu sobie tam żyć?
    Wiem, że system nie pójdzie na coś takiego, bo przy upowszechnieniu takiego postępowania groziłoby to rozpadem państwa, alewydaje mi sie logiczne, ze taka możliwość powinna istnieć.

  8. Witaj Lavo,

    dzięki za twój wpis. Bardzo fajnie się czytało ten materiał i również ma on ogromną wartość, gdyż pisany jest przez prawnika, który przedstawia nam cały materiał Piotrasa oczami właśnie osoby, która ma związek z tym całym chorym systemem od wewnątrz.

    To niesamowite, ale ja, mieszkając w Irlandii, realnie myślałem, żeby tą całą serię wysłać do bardzo miłej polskiej prawniczki, która pomogła mi w mojej sprawie z powodu niezapłaconego mandatu. Chociaż może była to bardziej pomoc psychologiczna, bo jak się okazuje, nawet jej irlandzcy koledzy prawnicy, nie wiedzą, jak moja sprawa może się jeszcze zakończyć, to jednak ona mnie pocieszyła i co chyba najważniejsze, mówiła po prostu jak człowiek, a nie jak jakiś pieprzony systemowy adwokacina.

    No i może jednak to zrobię. Też byłoby ciekawe usłyszeć jej opinię, tym bardziej, że ona siedzi w tym całym irlandzkim burdelu, zwanym dla zmyłki Prawem. Niestety ja się przekonałem jakie to „PRAWO”.

    O swoich doświadczeniach sporo pisałem na portalu Marii, no i na razie czekam, co nastąpi, choć mam nadzieję, że nic nie nastąpi. Mandatu nie zapłaciłem i tyle.

    Ciekawe jest tylko dlaczego jak na razie pomimo, że tyle już krajów tkwi w niewoli całej tej mafii zwanej EU z centralą w Brukseli, to jednak są tak zasadnicze różnice w całym systemie sądowniczym?

    Moje pytanie jest jak to oceniasz? Czy Polska jest do jeszcze do tyłu i lepsze możliwości obrony przed całym tym korporacyjnym syfem są jednak na zachodzie aniżeli w Polsce, a jeśli tak, to czy Polska dostosowywuje to prawo do norm unijnych?

  9. Kochani, wybaczcie, ale dziś mnie cały dzień nie było, więc nie zatwierdzałam komentarzy na bieżąco. Jutro i pojutrze będzie to samo, bo jestem na bardzo ważnym kursie. W poniedziałek wszystko powróci do normy!

  10. Mario, nie przejmuj się, jakoś to wytrzymamy. Kurs jest kursem, zawsze ma swój początek i zawsze ma swój koniec 🙂 My czekamy na ten koniec. Powodzenia.

  11. Dziękuję Lavo za wpis i pokazanie [drugiej strony medalu]
    To co robisz dla nas jest ważne i potrzebne. Były tu wpisy o legalności Prawa itp. Moi Kochani! – idźcie do jakiegokolwiek urzędu i zacznijcie o tym dyskutować. Myślę że w ciągu 15 min wpadna panowie z kaftanem bezpieczenstwa i tak zakończy się ta wyprawa.
    Aby walczyć z systemem należy sie przygotować KOMPLEKSOWO i argumenty drugiej strony [Lavo] pozwolą poznać nam ich taktykę.
    Co z tego ze wiemy iż Prawo jest nielegalne – trzeba to SKUTECZNIE udowodnić. Specjalnie nie piszę madrze czy jakoś tak – liczy się skuteczność, a argumenty moga być idiotyczne. Najmadrzejsze są nic nie warte – jeśli nie skutkuja
    Padły pytania do Lavo więc i ja dorzucę coś. Piotras też może się o tym wypowiedzieć jak zechce
    1 Wystepuje określenie URZĘDNIK PUBLICZNY. Jak odnieść się do czegoś takiego? Czy to aby nie przekształcenie zwrotu SŁUGA PUBLICZNY sformułowany po to by dodać sobie spledoru i praw, a jednocześnie by ukryc prawdziwą zależność?
    2 KOMORNIK SĄDOWY – co to za cholera? Komornik jest firmą prywatną mogacą pracować co najwyzej na wniosek sądu. Sad daje mu zlecenie i to całe ich powiązanie – tak ja to rozumiem. Używanie sformułowania KOMORNIK SĄDOWY jest swego rodzaju nadużyciem – też w moim rozumieniu
    Przez przypadek ogladałem program KOMORNICY tam padły te sformułowania, ale też była piękna akcja.
    Gostek pieknie wpuścił hienę do domu. Następnie zamknął ją by nie mogła wyjść. Zabrał jej papiery i spalił w piecu. Potem babsko grzecznie wypuścił. Hiena wezwała Policję a oni z gosciem pogadali – i nic. Potem był komentarz ze odtworzono papiery i jednak przeprowadzono egzekucje, a za uwięzienie ileż mu grozi. Odebrałem to jako straszenie dzieci babajagą. Baba bedąc wolna sama dzwoniła na policje wiec nic nie moze udowodnic. Ciekawi mnie tez sprawa odtworzenia orginałów – czy to wogóle możliwe? Jeśli nie to jak przeprowadzić egzekucję bez orginałów? – to niemożliwe i nielegalne

  12. Ja w takim razie odpowiem na Wasze pytania w następnej części mojego wpisu – taka forma będzie chyba najlepsza. Zadawajcie pytania przez komentarze, a odpowiedzi będą we wpisie – zakładam, że kolejny wpis zrobię jeszcze przed samymi świętami, czyli jakoś we wtorek lub środę. Odniosę się od razu do wpisu @walirlana – też staram się tłumaczyć ludziom wszystkie te zawiłości, jak najprostszym językiem, a nie językiem paragrafów. Wielu prawników niestety robi odwrotnie, i człowiek od takiej osoby wychodzi, przepraszam za słowa, głupszy niż był. To w jakiejś części może być nawet celowe działanie.

  13. Super Lavo, serdeczne dzięki za twój wkład i pomoc w zrozumieniu tego całego bajzlu.
    W moim przypadku, o którym już tak szeroko pisałem na blogu Marii po wizycie u irlandzkiego prawnika wyszedłem tak wzburzony, że potrzebowałem sporo czasu, aby się uspokoić. Wtedy zrozumiałem, że to jest jedna wielka mafia, która gra do jednej bramki.

    Krótko potem wpadła mi w ręce seria artykułów Piotra, który to wszystko opisał tak fantastycznie i prosto, że momentami się śmiałem, choć do śmiechu powinno być daleko. Ale zrozumiałem co zaszło i zrozumiałem dlaczego tak się czułem źle i wiedziałem, że nie miałem do czynienia z systemem sprawiedliwości, a z potężną mafią, która jedynie chce wyciągnąć ode mnie pieniądze.

    Także czekamy na dalsze części artykułów Piotrasa i Lavo!!!

  14. HEJ Lavo, ja mieszkam w Niemczech i tutaj staram sie rozgrysc system, ale informacje z Polski czy anglojezycznych krajow kest inspirujace 😉 Kupilam sobie slownik prawniczy i slucham wykladow freemana z Austrii. On cytuje ten slownik czesto i to co mi utkwilo to definicja panstwa i jego obywateli z tych definicji wynika, ze to tylko sa konstrukty stworzone dla systemu i obszar panstwa nie jest tak naprawde niczym geograficznym jest tam gdzie mieszkaja ludzie , ktorzy w to panstwo wierza.. cale prawo jest iluzja, bajka napisana na korzysc systemu konstruktu ktory bardziej w naszych glowach niz gdzie indziej funktionuje i jesli ktos sie za czlowieka a nie jako osobe prawna czy naturalna oglosi, to sa w systemie miedzynarodowe prawa czlowieka a i system ma chronic czlowieka, ktory nie jest w systemie tylko z boku czy przed prawem i urzednik jesli bedzie chcial wolnego czlowieka z jego terenu do swojeho wciagnac poprzez „kontrole dowodu ” czy innych „ofert” to wedlug ich urzedniczych przepisow grozi im wiezienie nie mniej niz 5 lat ( przynajmniej w niemiecko-jezycznych krajach). Freeman Austria zrezygnowal z wszystkich praw ale mowi, ze przeciwko iluzji/bajce (napisanej przez tych ktorym system glownie sluzy) nie mozna nic dowiesc:D to tak jak dowody przeciwko „Jasiowi i Malgosi”

  15. Hej, idealnie to ujęłaś. Całe prawo, jak i różne zasady są iluzoryczne, z tym się zgadzam całkowicie. Problem polega chyba jednak na tym, że jednostki jeśli zdecydują się nie przestrzegać żadnych zasad i żyć sobie samowolnie, mogą potencjalnie ściągnąć na siebie kłopoty (nie wszyscy, bo zależy to od konkretnego człowieka, jej istoty, energii itd. – tu wchodzimy na kwestie ezoteryczne bardziej). Generalnie sądzę, że gdyby większość ludzi się obudziła i była świadoma, to żadne przepisy nie byłyby potrzebne, żadne konstytucje, ustawy i inne papierzyska, a cały system nie miałby racji bytu. Tak jednak nie jest, stąd mój wpis jest jakby mini instrukcją po polskim systemie prawnym, który tak jak wszystkie systemy istnieje tylko dlatego, że ludzie na to pozwalają :/

  16. hej Lavo

    fajnie ze masz chwile zeby napisac swoje info. odniose sie po kolei, pisz wiecej.

    – na temat konstytucji napisze pozniej, to bardzo specyficzny dokument, i z tego co zdazylem sie dowiedziec, dotyczy wylacznie osob o okreslonym statusie, wbrew temu czego nas ucza.

    -” czy trzeba przestrzegac prawa” mysle, ze bardzo wazne jest szczegolowe stwierdzenie jakiego prawa, bo ustawy, maja inny status niz prawo zwyczajowe, te rowniez dotycza ludzi w wystepujacych w okreslonym charakterze. system tak uformowal sposob myslenia przecientego czlowieka, ze ten wrzuca wszystko do jednego wora, nie bez powodu regulacje korporacyjne nazywaja sie ustawy badz act (ang.) a nie prawo, nie bez powodu pogwalcenie/nieposlusznosc wobec jednej z nich, nazywa sie wykroczeniem (complaint) a nie zbrodnia, te dwie rzeczy nie maja ze soba wiele wspolnego. jesli nie potrafimy rozpoznac roznicy miedzy tymi dwiema sferami-to jest problem.

    -to moje wylacznie zdanie-jesli jedyna forma obrony jaka mam do dyspozycji, beda „luki” w tym zeschizowanym systemie-to jestesmy kompletnie w czarnej dupie, i to tylko kwestia czasu, kiedy system pozamyka owe luki i zostaniemy kopletnie na lodzie, bez mozliwosci obrony przed tym szalenstwem. moim zdaniem, jedyny sposob na to, zeby nie dac sie okrasc i zniewolic do konca, to po 1-nauczyc sie na czym ta cala gra polega-w miare mozliwosci, po 2-zmusic agentow systemu do odpowiedzialnosci za lamanie praw-nie tych korporacyjno niewolniczych, ale tych praw ludzkich, jakie wszyscy mamy, i to wylacznie wtedy, kiedy nie bierzemy udzialu w tej paranoi. pomijam fakt, ze ustawy sa napisane w ten sposob, ze potrzeba szyfranta zeby zrozumial je zwykly czlowiek, powstaje ich tysiace, sa zmieniane na zyczenie laskawych „wladcow” i w ogole-nierzadko zaprzeczaja logice i wszelkiemu zdrowemu rozsadkowi, jesli to ma byc nasz sposob na wolnosc-to nigdy jej nie zobaczymy.

    -zgadzam sie, z Toba-nie polecam wystepow w urzedach takich jakie zrobily gwiazdy internetu-o ktorych juz tu pisalismy, nie mysle ze jest na to czas, poza tym sama egzekucja tych pomyslow byla do bani. mysle jednak, ze branie udzialu w tym wariatkowie, a juz na pewno specjalizacja w szalenstwie nie tylko nie zaprowadzi nas do normalnosci, ale skieruje na tor, gdzie sami potracimy rozumy. nie mam ani zamiaru ani ochoty uczyc sie durnych ustaw, nie mam tez zadnej pewnosci, ze nawet jak sie tego naucze ktos przy korycie nie zmieni tego na biegu, na nocnym posiedzeniu 2 dni przed swietami, tak, zeby upewnic sie ze ” wszyscy sa za”. to nie jest jurysdykcja w ktorej ja chce zyc, nie mam tez zadnego obowiazku w niej przebywac, i tego niedlugo sie ludzie naucza. wszystko jest dobrowolne, tylko jeszcze o tym wiekszosc nie wie-na zachodzie jest juz zupelnie inaczej, wielu ludzi funkcjonuje badz na krawedzi, badz poza korporacyjnym bytem.

    -sprawa malzenstwa, moje zrozumienie- to jest zwiazek pomiedzy dwojgiem ludzi, zgadza sie, urzednik-jako sam w sobie nie jest strona umowy, wystepuje w imieniu instytucji (rzad, korporacja RP) ktora niejako przyjmuje do swojej jurysdykcji owy zwiazek, co wiecej, ow zwiazek bedac wewnatrz tejze jurysdykcji podlega regulacjom i „prawom” tejze insytucji. wyobraz sobie, ze nie tylko sam (Twoi rodzice w Twoim imieniu) zlozyles swoj majatek, swoja prace, i wszystko co masz do RP, ale teraz skladasz wlasnie nowy twor-Twoj zwiazek z kobieta do tej samej instytucji i od tej pory bedzie ten zwiazek administrowany przez przedstawcieli RP. do czego potrzebna jest tzw. marriage licence? tu sie tak to nazywa (slub cywilny)? licencja wg def prawnej, to pozwolenie na cos, co bez licencji byloby zabronione? po co istnieje pozwolenie na bycie w zwiazku z kobieta??? tu nie chodzi o pozwolenie, kazdy to rozumie, nikt nikomu nie moze zabronic laczyc sie z kim sobie zechce (poza pedofilami rzecz jasna), chodzi o to, ze „zapraszajac” do tej uni osobe 3 ( RP, UK, USA itp) laczy sie to z pewnymi obowiazkami, utrata suwerennosci tejze uni, teraz jest tu ktos, kto Ci powie jak bedziecie np sie rozchodzic, majac w tylku Twoje zdanie, badz Twojej partnerki, systemowy kacyk na wokandzie powie jak bedzie podzielony majatek, gdzie pojda dzieci itp. dlatego coraz popularniejsze staja sie tw. common law marriage, czyli prywatne sluby, bez urzedu, z prywatnie zapisana umowa miedzy wspolmalzonkami, RP nie ma prawa nawet tam zajrzec dopoki nie ma osoby poszkodowanej, dzieci, zona, maz-tylko wtedy RP juz robi to z innej beczki, tu jest juz jakas zbrodnia, nie wykroczenie.

    -Lavo, nie wiem jak jest w PL z transferem dokumentow z prywatnej do publicznej. tu UK-i wszedzie gdzie bylem-ten sposob dziala i moim skromnym zdaniem musi byc respektowany. a to z tego powodu, ze jesli notariusz odmowi podpisania jakiegos dokumentu, czlowiek ma problem w sadzie, te dokumenty moga zostac zignorowane i to sie dzieje nagminnie ostatnimi czasy. ja sam zostalem wygnany z biura notariusza, po tym jak przeczytal moja wole. nie bylo to nic w stylu „od dzis jestem krolem UK ” tylko mial podbic moj status wobec osoby mi bliskiej (nieletniej). odmowil mi i nazwal mnie nastepnym „feeman” nie chcac tego dokumentu rozpoznac, mowiac mu, ze i tak zrobie transfer-powiedzial ze zgadza sie, i nie wie po co marnuje czas odwiedzajac jego biuro-kiedy moge zrobic to za darmo.

    po 2, notariusz bedac pracownikiem strony publicznej, jest czescia systemu, czy o tym wie, czy nie, jesli ktos ma zamiar z tym systemem wojowac, to nie moze byc skazany na widzimisie urzednika, bo jak wszyscy wiemy-ci nie maja zadnych oporow w tym, zeby ludzi po prostu gnoic.
    Alberta Canada-notariusze otrzymali odgornie zakaz tranferowania dokumentow przeciwko koronie, to bylo calkiem niedawno.

    po 3- jaka jest roznica, miedzy ostatnia wola-testamentem, a moja wola dzisiejsza? czy ja musze byc na lozu smierci, zeby laskawie urzednik zaakceptowal moje wlasnorecznie napisane i podpisane pismo? wola, to wola, mam prawo ja wyrazic, tak dlugo jak nikomu nie szkodzi i nie lamie niczyich praw-jest tak samo wazna jak ta ostatnia i musi byc uszanowana, zwlaszcza przez pracownikow publicznych. w praktyce w RP nie wiem na ile to sie sprawdza, nie mieszkam tam prawie 20 lat, wiec teoria to jedno-praktyka-Ty wiesz pewnie z 1 wszej reki.

    -procedury- precedens nie moze ( w troche bardziej normalnym swiecie niz RP ) byc substytutem prawa a juz na pewno sprawiedliwosci. sam powiedziales, ze w 2 niemal identycznych sprawach, moze zapasc inny wyrok, bo sedzia mial inny humor. tu, sie tez staraja udupic ludzi uzywajac precedensu, jednak ci bardziej kumaci nie pozwalaja na to. zwyczajnie dlatego, ze to jest inna sprawa, inni ludzie, nie znamy szczegolow poprzedniego postepowania, i najwazniejsze-nie bylismy jedna ze stron, a tylko ta ma wiadomosci z pierwszej reki,nie ma dlatego mozliwosci kierowania sie sprawa kogos innego zeby sprawiedliwie wydac orzeczenie w mojej sprawie-nawet jesli sa niemal identyczne.

    czy sedziowie sa niezawisli, niezalezni, tego nie bede komentowal, chyba kazdy kto sie otarl o ten chory system wie, ze to tylko teoria a na stolku siedza ludzie, ktorym wydaje sie ze sa bogami, wydaje im sie ze sa i beda bezkarni, ale mysle ze to sie niedlugo zmieni.

    czas trwania spraw-podstawowym ( jeszcze raz zaznaczam-na zach) powodem dla ktorego sprawy ciagna sie dlugo jest brak faktow w sprawie. mam znajomych ktorzy sadza sie z roznymi istytucjami, sprawa ciagnie sie 2 lata a na moje pytanie kiedy jego adwokat zlozyl w tej sprawie Affidavit w imieniu klienta-ten otwiera oczy, -nigdy. jesli wszystko otwarte jest do intepretacji przez obie strony, nic dziwnego ze sprawy toczas sie latami. pomijam juz proces administracyjny prywatny, zanim sprawa trafi do strony publicznej, gdzie droga listowna mozna ustalic wszystie fakty zanim zrobimy pozew- potem tylko zalaczamy te dokumenty razem z affidavit-i sprawa bedzie rozwiazana duzo szybciej niz sie spodziewamy. nie ma nic do intepretacji, strona przeciwna miala mnostwo czasu na to, zeby naprawic szkode, badz udowodnic swoje stanowisko. nawet w bilbli gdzies jest: „agree with your adversary before he takes you before court” czy cos w tym stylu, nie jestem katolikiem, czyli pogodz sie ze swoim przeciwnikiem zanim trafisz przed sad, gdzie dokaldnie-nie wiem, nie czytalem bilbli.

    cdn

  17. -nie znam sie na procedurach skladania skarg, wiem, ze ludzie majac dowody na to, ze adwokat dziala na szkode swojego klienta, badz przez przeciaganie sprawy, badz w innys sposob-zwalniaja ich, a nieraz nawet oskarzaja, czesto ich ubezpieczenie jest zatrzymane na czas sprawy, nie moga wykonywac zawodu bez ubezpieczenia. tzw. underwriter-czyli ubezpieczyciel nie pokrywa potencjalnych szkod, jakie ten adwokat moze wyrzadzic. nieraz konczy sie to nawet commercial lien, adwokat po udowodnieniu nie bedzie juz nigdy wykonywac tego zawodu dopoki nie zaplaci za krzywdy. sa przypadki ze nawet sedziowie sie ukrywali, nie chcac otrzymac papierow od osoby poszkodowanej, ale to juz tylko taka ciekawostka.

    -wewnetrzne trybunaly korporacyjne-tak sa nazywane przez ludzi na zachodzie-nie maja prawa uslyszec zadnych argumentow tzw. freeman, a to dlatego, ze wezwany za zlamanie ustawy, z automatu jestes traktowany jako pracownik RP, nie masz tez zadnych praw ludzkich w tejze insytucji, i procent skazanych przeciwko korporacji jest gdzies w granicach 90% ( tu, nie wiem dokladnie ile w PL )
    ludzie staraja sie zmusic sady magistrate (ustawowe) do poszanowania praw czlowieka, i do rozprawy wg prawa zwyczajowego, ale to sie nie zawsze udaje. i ja sie wcale nie dziwie, jak juz kiedys mowilem-stajac swoim pionkiem na moim polu-podczas grania w monopol-nie interesuje mnie ze jestes czlowiekiem, masz swoje prawa itp. teraz gramy w monopol, zasady monopolu mowia jasno-stajesz na moim polu-placisz.

    w sadzie magistrate jestes winny zlamania ustawy, i za to bedziesz sadzony, inna sprawa jest to, ze ta ustawa Ciebie nie dotyczy-to juz jest osobna procedura. sprawy nieraz koncza sie tym, ze na pytanie czy ktos jest winny-ten odpowiada ze jest winny faktom ( w wolnym tlumaczeniu), czy ja jestem teraz winny pisania na komputerze-jak najbardziej, czy to znaczy ze jestem winien jakies zbroni-nie wydaje mi sie, czy to znaczy ze musze miec pozwolenie od jakiejs intytucji na pisanie na kompie- jako wolny czlowiek nie, ale bedac w pracy dla coca coli-moja robota to wlewanie wody do tego gara, nie pisanie na kompie, i wiec za to zostane ukarany. moje prawa czlowieka nie maja tu nic do rzeczy. czy prezez coca coli moze do mnie teraz zadzwonic i rozkazac zaprzestanie pisania na kompie, bo regulacje coca coli tak mowia-jasne ze moze, tylko ode mnie uslyszy-„mam gdzies ciebie, i twoja coca cole, ja nie pracuje dla ciebie, twoje ustawy mnie nie obowiazuja”. i na tym koniec. na tym polega rozprawa w sadzie magistrate tu, i ustawowych sadach.

    -umowy-zgadzam sie calkowicie z Twoja opinia, moze tylko dodam, ze zanim sprawa trafi do sadu-ustalamy fakty administracyjnie, dajemy czas na odpowiedz, podbijamy affidavit i mamy proces duzo latwiej pozniej, i zdecydowanie szybciej, czasem to jest tylko tzw. rubber stamp=sedzia pyta czy to wszystko prawda-czy dostales listy i nic nie zrobiles-potem wali w stolek i koniec.

    -zatrudnianie adwokata, to juz chyba wszyscy znaja moja opinie na ten tamat, jezeli ktos uwaza ze potrzebuje-to jest prywatna sprawa. na ile skuteczne sa skargi na adwokatow albo tym badziej na sedziow-nie wiem, moge sie tylko domyslac- ludzie ktorym wydaje sie, ze moga zrobic z kims doslownie wszystko bo nosza toge-to na ile moge wierzyc, ze jest tam ktos, rowniez wewnatrz tego chorego systemu ktory ich ukarze za cokolwiek? nie wiem, mam na to pesymistyczne spojrzenie.

    -podatki, zarabiajac przy pomocy dowodu osobistego, jako obywatel RP, masz obowiazek placic, a ta luka z nierzadem-to super pomysl, moze sie komus nawet udaje, ale co bedzie gdy wejdzie ustawa o legalizacji nierzadu i obowiazku poslugiwania sie dowodem przy odwiedzaniu takiego przybytku, a pani swiadczaca uslugi bedzie zarejestrowana…luka znika, to jest to o czym pisalem wyzej, nie ma wolnosci wewnatrz, nie ma-kropka, sa tylko tymczasowe niedociagniecia, do naprawy, nic wiecej, poki co calkiem mozliwe ze skuteczne, chociaz nieco zabawne.

    wysylam po kawalku bo ostatnio pisalem prawie godzine i cos kliknalem-wszystko zniknelo

  18. „people own the government, government owns citizens”-ludzie sa wlascicielami rzadu, rzad jest wlasicielem obywateli.

    obywatelstwo-zwlaszcza korporacyjnej RP to jest status, nic wiecej. przez ten caly mechanizm i wszechobecna ignorancje zostal nam ten status przyznany, czy chcemy czy nie, nie bede sie teraz o tym rozpisywal. Ale jest znaczna roznica, miedzy statusem obywatela a rdzennej osoby, urodzonej (nie naturalizowanej) na danej ziemi.

    to sa dwie odmienne sprawy ( wszystko co pisze, to moje zrozumienie i material jaki jest dostepny, prosze nie brac za wyrocznie bron Boze i zrobic dochodzenie samemu),miedzynarodowe prawa, takie jak deklaracja praw czlowieka mowia jasno-nikt nie ma prawa odmowic rdzennemu wyjazdu badz powrotu do swojej ziemi, nie wazne jaki paszport/obywatelstwo posiada.

    art. 13 /2

    ” Everyone has the right to leave any country, including his own, and to return to his country.”

    prosze zauwazyc, nie jest tu napisane OBYWATEL (citizen) niczego, jest tylko napisane EVERYONE-czyli KAZDY, to jest fundamentalna roznica!

    nastepna wazna sprawa:

    art.15/1

    „Everyone has the right to a nationality”.

    co to znaczy? kazdy ma PRAWO do obywatelstwa-nie OBOWIAZEK. to jest opcja jaka rdzenny moze przyjac, na zyczenie a wraz z nia, cala mase obowiazkow.

    tu jest tak samo jak ze slowem „prawo”, nie wszystko jest prawo, tak samo jak jestem obywatelem czego? dlaczego nikt nie okrresla dokladnie o co chodzi? obywatel RP, to jest korporacyjny status-teraz jestes w monopolu-i gramy wg ustaw. czy oddajac swojego pionka do gry, znaczy to,ze musisz opuscic swoj wlasny dom? nie wydaje mi sie.

    nikt na tej ziemi nie ma prawa wygnac Ciebie z ziemi na ktorej sie urodziles. ktos moze laskawie nadac Ci obywatelstwo polskie (RP), my wszyscy dostalismy z automatu, a ktos moze po latach pobytu tez otrzymac ten „zaszczyt”. nam obojgu mozna ten paszport zabrac, to to tylko status, ale roznica miedzy nami jest taka, ze mnie stad nikt nie wygna, bo ja sie tu urodzilem, dla tego drugiego czlowieka, pobyt na tej ziemi, to przywilej, i moze byc odebrany.

    oddajac paszport i obywatelstwo, kazda proba wygnania rdzennego, badz utrudniania mu zycia, pracy itp, mysle ze mialaby dobre szanse na powazny proces na arenie prawa miedzynarodowego, nie slyszalem o tym jeszcze, tak sobie tylko gdybam.

    -obowiazywanie wyrokow-zgadza sie sytuacja tzw. „case law” czyli precedens, za chodzie czesto uzywany, jednak jak pisalem wczesniej, latwy do podwazenia.

    wyrok na podstawie przepisu/ustawy-bedac wewnatrz RP jak najbardziej obowiazuje, to juz na osobny wpis.

    nie wiem, jak wyglada rozprawa w RP, nie bylem nigdy, i tak jak mowisz, nie ogladam bzdurnych tv program o sadach.

    pisz wiecej, ciesze sie bardzo ze dajesz tu info. ja moge miec odmienne zdanie, nie bierz tego jako atak bron Boze, najwazniejsze to chyba miec info z wielu zrodel, tych wewn i zewn, przemyslec i wybrac to, co sie wydaje najbardziej logiczne, potem dzialac.

    dzieki za opis, dawaj wiecej.

    pozdrawiam serdecznie.

  19. Biblię napisali żydowscy lichwiarze 😛 a ten cytat jest u mnie w tym wpisie: https://astromaria.wordpress.com/2013/02/28/rzadzenie-swiatem-jest-rownie-proste-jak-wypas-owiec-czyli-kilka-slow-o-slepej-wierze-i-porazajacej-bezmyslnosci-odcinek-ii-slepa-wiara-religijna-i-slepa-wiara-w-autorytety/
    Łukasz 12:

    58 Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. 59 Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka.

  20. @ ambikacandika: czy jest jakaś procedura ogłoszenia się człowiekiem? Czy wystarczy tylko oświadczyć urzędnikowi/policjantowi, że próbuje wciągnąć człowieka do swojego systemu, a to jest łamaniem praw człowieka, czy trzeba to jakoś przeprowadzić formalnie? W jaki sposób freeman z Austrii zrzekł się tych praw? W Polsce pewnie i tak jest inny system i znowu wracamy do punktu wyjścia.

  21. Jeśli używasz FF zainstaluj sobie dodatek Lazarus. W innych przeglądarkach też są podobne, jeden chyba nazywa się chyba Recovery. Kiedy piszesz komentarz ten dodatek go zapamiętuje i zapisuje. Jeśli coś się zawiesi albo schrzani możesz go łatwo odzyskać i wkleić.

  22. 🙂

    dzieki, nie znam biblii, nie jestem religijny, ale kiedys ogladalem klip, i ktos podrzucil to haslo, ktore ma sens mysle. jak chcemy byc wolni, jesli nie zadajemy sobie nawet minimum trudu, zeby rozwiazac swoje sprawy samemu? znam przypadek (nie osobiscie) kiedy ktos postawil zarzut trwonienia publicznych funduszy komus, kto go wezwal do sadu z mety-bez jakiejkolwiek proby rozwiazania sprawy polubownie-prywatnie. sprawa byla odroczona o ile pamietam i sedzia nakazal temu kto przyniols pozew zrobic co w jego mocy zeby rozwiazac problem, zanim przyjdzie korzystac z funduszy publicznych do zalatwiania swoich spraw.

    jak oni w systemie musza na nas patrzec z politowaniem i moze nawet bez szacunku kiedy my, lecimy do nich za kazdym razem jak mamy klopot-jak male dzieci lecace do mamy na skarge. sad powinien byc ostatnim etapem, gdzie ktos idzie tylko po to, zeby uzyskac nakaz, po owczesnym rozwiazaniu sprawy prywatnie/honorowo i po ustaleniu wszystkich faktow, samemu-bez adwokata, tak jak to zrobilby ktos, kto sie uwaza za suwerena.

    uzywam opery, musze sie troche doksztalcic w informatyce, jestem troche starej daty;)

    pozdrawiam serdecznie

  23. Ja jestem bardzo dużo starszej daty, ale z kompami i inną elektroniką radzę sobie dość nieźle. Ale ja mam to szczęście, że mam informatyków w najbliższej rodzinie, więc jak mi coś padnie to nie muszę lecieć do serwisu, tylko pędzę za miedzę do byłego i zaraz mam naprawione o raz uzyskuję instrukcję co i jak robić.

    Zaraz ci powiem co masz w Operze, tam chyba też jest ten dodatek.

    Czytam właśnie umowę licencyjną mojego odtwarzacza DVD w laptopie i czuję, jak mi rośnie wkurzenie. Odtwarzacz jest integralną częścią laptopa, więc po jaką cholerę muszę wyrażać osobne zgody na korzystanie z każdego z urządzeń, które są tam dołączone? Bez mojej zgody na licencję odtwarzacz nie zostanie zarejestrowany (czy coś), a mnie nie będzie wolno odtwarzać płyt – dobre sobie, kurde bele!

  24. A może przy dłuższych komentarzach warto je pisać w wordzie czy notatniku? Potem wystarczy skopiować i wkleić tu na bloga.

  25. Ja zawsze tak robię, że najpierw piszę na wordzie, a potem kopiuję. Czasem dla bezpieczeństwa można „zaznaczyć wszystko” i skopiować, też tak na wypadek, najwyżej utracimy parę zdań, ale word czy notatnik jest najlepszy.

  26. Oznajmiam wszem i wobec, że 2 część została już przeze mnie zrobiona. Generalnie skupiłem się na odpowiedziach na Wasze pytania, na końcu dodałem coś nowego. Jak zwykle proszę o komentarze. Czekamy teraz na @Astromarię

  27. Pingback: Państwo, korporacja, obywatel i inne fikcje prawne – Piotras | Porozmawiajmy TV

  28. Jak wygląda sprawa zrzeknięcia się obywatelstwa i żądania zwrotu zapłaconych składek emerytalnych. Przecież zrzekając się obywatelstwa nie będzie się otrzymywało emerytury od państwa-korporacji. Czy jest to możliwe chociażby hipotetycznie?

  29. @ Alimantado

    I tu właśnie wpadamy na pułapkę systemu. Bo jeśli uda Ci się zrzec obywatelstwa, to stajesz się bezpaństwowcem, a zatem nie przysługują Ci żadne prawa i obowiązki wskazane przez polskie przepisy. W praktyce oznaczałoby to, że nie masz prawa wytoczyć powództwa przed polski sąd, ani sąd europejski (bo obywatelstwo Unii Europejskiej jest nierozerwalnie związane z obywatelstwem państwa członkowskiego UE). Ale od czego jest tu prawo międzynarodowe. Zgodnie bowiem z Konwencją o statusie bezpaństwowców z 1954 r., bezpaństwowcy mają prawo do sądu na zasadach takich jak obywatele tego kraju, gdzie dany bezpaństwowiec mieszka. Innymi słowy, bezpaństwowiec może wytoczyć powództwo o składki ZUS, o które pytasz – tak przynajmniej wynika z przepisów. Z tym, że najpierw trzeba uzyskać ten status bezpaństwowca, co w Polsce ponoć nie jest takie proste, aczkolwiek zdarzały się przypadki sukcesu na tym gruncie.

Nie mam żadnego wpływu na to, że komentarze stałych bywalców bloga lądują w moderacji! Proszę się nie awanturować w tej sprawie - patrz: strona "Komentowanie bloga" (na górze). Wolną dyskusję prowadzimy w Hyde Parku, a o zdrowiu w Zdrowotnym Hyde Parku.

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.