Kto nie dochodzi swoich praw nie ma ich wcale

Kto nie dochodzi swoich praw nie ma ich wcale – maksyma prawa rzymskiego, na którym oparte jest prawo współczesne.

Prawo jest jak płot: orzeł nad nim przeleci, wąż /szczur się prześliźnie, a bydło się zatrzyma – przysłowie chińskie

Prawo to papierowy tygrys. Boisz się go tak, jak dziecko boi się papierowej kukiełki w teatrze lalek.

To miał być kącik Nieustraszonej i to ona miała napisać tu wstępniak. Ponieważ jednak się z tym nie spieszy (i bardzo dobrze, bo dała mi czas na przemyślenie wielu kwestii), postanowiłam wziąć sprawy we własne ręce i zrobić to za nią.

Bardzo Ci dziękuję, Nieustraszona, że otworzyłaś mi oczy.

Zawsze wiedziałam, że władza działa prawem kaduka i że nie ma prawa nas okradać ani terroryzować. Ale… lęk był silniejszy niż rozum.

Początkowo nie rozumiałam, co pisze nieustraszona. Byłam tak samo zastraszona (a nawet gorzej: zahipnotyzowana), jak wszyscy, więc w ogóle nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mogłabym nawrzeszczeć na lekarza czy przeciwstawić się policjantowi, a na samą myśl o komorniku walącym butem w drzwi nogi uginały się pode mną z przerażenia. Byłam przekonana, że komornik wpada do domu wyważając drzwi i rozbijając meble wyrzuca je przez okno na ulicę. Takie scenki, ku oświeceniu gojów, regularnie pokazują w TV, a dziennikarze komentują, że twarde prawo, ale prawo! Nie płacisz, więc wylatujesz. Takie są zasady gry!

Komornik jawił mi się jak diabeł wcielony, który może wszystko, a upokorzony i zgwałcony obywatel może tylko zacisnąć pięści w bezsilnej złości. To wyobrażenie paraliżowało moją zdolność myślenia.

Pomedytowałam nad tym i w końcu dotarło do mnie, że nie dość, że oni wszyscy (lekarze, policjanci, komornicy) są NA SŁUŻBIE i to oni mają nam SŁUŻYĆ, to jeszcze cała władza jest NIELEGALNA! Nie tylko komornik, ale również rząd i sądy – wszystko to są prywatne firmy / korporacje zarejestrowane w… Waszyngtonie! Wprost nie mogę uwierzyć, że daliśmy się wszyscy tak sterroryzować małej garstce psychopatów.

Atak jest najlepszą formą obrony.

Przestań się bać!

Obudź się, bo to, czego się boisz to tylko papierowy tygrys!

Boisz się lekarza, który cię terroryzuje, że masz natychmiast zaszczepić dziecko, a jak nie to powiadomi sanepid?

Stop!!! Zacznij myśleć!

Popatrz, jak wszystko zostało postawione na głowie! Zatrudniasz lekarza i płacisz mu za to, żeby dbał o zdrowie twoich dzieci, a on powoduje u nich ciężkie choroby, takie jak astma, atopowe zapalenie skóry, paraliż, padaczka, sepsa, autyzm, cukrzyca, nowotwory, a nawet śmierć i nie tylko się nie boi odpowiedzialności za tę zbrodnię, ale wręcz grozi ci, że powiadomi władze, żeby cię ukarały! Za co? Za to, że bronisz dzieci przed ludobójcą? A ty, zamiast natychmiast wywalić drania z pracy, wezwać policję i powiadomić prokuraturę żyjesz w lęku, że prokuratura ukarze ciebie?

Świat stanął na głowie!

Tego nawet Orwell by nie wymyślił!

Policjant jest na SŁUŻBIE, a ty nazywasz go panem władzą! On nie jest władzą! On jest na służbie, więc mu to przypomnij i przywołaj go do porządku, żeby zachowywał się jak należy. Zobaczysz, jaki stanie się grzeczny, kiedy się przekona, że się go nie boisz i znasz swoje prawa.

Jeśli żądają od ciebie zapłaty abonamentu telewizyjnego z ogromnymi odsetkami za zwłokę wpadasz w panikę i lecisz grzecznie płacić?

Stop!!!

To jest nielegalne! Nie zawierałeś żadnej umowy ze spółką TVP SA. Ustawa o tzw. abonamencie dotyczyła TVP która była w PRL-u firmą państwową. Przekonasz się o tym, jeśli wyślesz im krótkie i grzeczne pismo o następującej treści:

W związku z otrzymanym pismem z UP Z…………….. z dn …………….., na podstawie art. 73 k.p.a wnoszę o wydanie z akt sprawy uwierzytelnionych odpisów dokumentów, na podstawie których wysunięto wobec mojej osoby roszczenia zawarte w w/w. piśmie . Uwierzytelnione kopie proszę przesłać na mój adres pocztowy

Teraz będzie opowieść dla twardzieli i orłów, czyli dla tych, którzy nie mają innego wyjścia, bo wszczęto przeciw nim egzekucję komorniczą. Masz dwa wyjścia: albo robisz, co ci komornik każe i jesteś przegranym bankrutem (i tak będziesz, jeśli nie wiesz o tym co poniżej) albo podejmujesz ryzyko i odważnie robisz to, co opisała mi nieustraszona (ona to wypróbowała osobiście).

No name no game, czyli nigdy nie podawaj swojego nazwiska tym, którzy są na służbie, a zachowują się jak władza.

Nikomu nie życzę zatargu z fiskusem ani tym bardziej nie namawiam do próby sił, ponieważ nie przećwiczyłam na sobie tego, co tu napiszę, ale mamy czasy jakie mamy i ludzie masowo popadają w problemy finansowe. Jeśli zawita w twoje gościnne progi komornik, nie wpuszczaj go do domu i nigdy, przenigdy nie podawaj mu na żądanie swojego imienia i nazwiska. Wiedz, że jeśli podasz mu swoje imię i nazwisko lub dowód osobisty sam wyrzekasz się swoich praw! W tym momencie wyrażasz zgodę na egzekucję! Nie odpowiadaj na pytanie o nazwisko, on nie ma prawa cię o to pytać, bo nie jest przedstawicielem żadnej rządowej instytucji. Poproś, żeby okazał legitymację, ale nie służbową, lecz wydaną przez instytucję rządową (masz prawo to zrobić). Niech udowodni, że jest pracownikiem rządu. W rzeczywistości jest to facet pracujący dla prywatnej korporacji. Nie podpisywałeś umowy z tą korporacją, więc jeśli ona wysuwa wobec ciebie jakieś żądania zażądaj od niej kopii umowy, jaka was łączy, a przede wszystkim niech ci komornik przedłoży prawomocny wyrok sądu, ale ważna uwaga: PODPISANY IMIENNIE PRZEZ SĘDZIEGO, KTÓRY GO WYDAŁ. Nie ma to być nieczytelny kulfon anonimowego sekretarza sądu (zauważ, że na rzekomym wyroku nie ma nawet nazwiska tego sekretarza), który poświadcza zgodność podpisów na wyroku. Ma to być oryginał wyroku, z podpisem sędziego! I pamiętaj! To jeszcze nie koniec. Bo komornik jest cwany. Nie spuszczaj pary z kotła, wierząc, że skoro parch odchodzi jak niepyszny, to znaczy, że został pokonany. Ta menda, stojąc już w otwartych drzwiach, zada ci podstępne pytanie: „czy pan/i nazywa się (wpisz tu swoje imię i nazwisko)?” Jeśli z radości wykrzykniesz „tak” to już po tobie! Przegrałeś i musisz się przygotować, że rzuci cię na glebę, a mieszkanie splądruje lub zdemoluje.

Jeśli komornik straszy cię wezwaniem policji uprzedź go i sam ją wezwij. Przyda ci się pomoc gliniarzy, gdy on będzie cię próbował sterroryzować lub szantażować. Zażądaj spisania protokołu i wyjaśnij, że potrzebujesz tego, żeby zaskarżyć drania w prokuraturze. To powinno ostudzić jego zapędy.

A dlaczego na wyroku ma być podpis sędziego, a nie poświadczenie anonimowego sekretarza sądu? Bo sąd też jest firmą (korporacją), więc nie masz z nim umowy, że ma prawo cię sądzić. Sędzia nigdy nie podpisze wyroku, bo się boi, że powiadomisz prokuraturę za łamanie przez niego prawa. Proste?

To jest tak cholernie proste, że aż nie można w to uwierzyć. To się wprost w głowie nie mieści! Ja nie mogłam tego w ogóle zrozumieć. Nieustraszona tłumaczyła mi jak krowie na rowie, a do mnie nic nie docierało!

Nigdy nie walcz z systemem na ustalonych przez niego zasadach. Nie walcz w sądzie, bo sądy są fabryką talmudycznego bezprawia. Tam się wydaje niesprawiedliwe wyroki przeciw głupim lemingom i gojom. Nie masz tam żadnych szans. Nie zatrudniaj adwokata, bo nie tylko ci nie pomoże, ale cię zrujnuje. Ignoruj wezwania, odsyłaj je i czekaj. Na co? Na komornika! Jak przyjdzie potraktuj go w opisany sposób. I nie daj się zastraszyć!

Oczywiście wyżej opisana sprawa dotyczy przypadku, kiedy komornik przychodzi z papierkiem bez podpisu sędziego. Nie mówimy tu o przypadku, kiedy popełniliśmy przestępstwo narażając bliźniego na straty finansowe lub niebezpieczeństwo! (To byłoby złamaniem prawa naturalnego, które nakazuje nie krzywdzić bliźniego].

Oto komentarz Piotrasa w tej sprawie:

Tak, ZUS, rząd, i ta cała ferajna cwaniaków to zarejestrowane korporacje, sąd i cały ten burdel to też korporacje, komornik pojawiający się w drzwiach albo jego korespondencje to też biznes. Jest tylko trochę zasad obowiązujących w tym biznesie, których niestety trzeba się trzymać, jeżeli chcemy wyjść obronną ręką z tych potyczek.

Sędzia nie ma prawa sadzić nas: zależy jaki sędzia, i zależy jaki jest tzw. CLAIM, czyli pozew. Sędzia korporacyjnego RP będzie nas sądzić na podstawie przypuszczeń, że w trakcie popełnienia wykroczenia ( proszę zauważyć różnicę między wykroczeniem, a przestępstwem – to dwa różne światy) działaliśmy jako pracownik RP, łamiąc zasady korporacyjnego RP czyli ustawę. Taki sędzia ma mnóstwo powodów, żeby tak myśleć, – chociażby okazany dowód policjantowi podczas przechodzenia na czerwonym, bądź prawa jazdy przy drogowym wykroczeniu – te dokumenty są obowiązkowe tylko dla pracowników RP.

Sędzia działający na podstawie pozwu o przestępstwo, gdzie jest OSOBA POSZKODOWANA, jak najbardziej ma prawo zmusić nas do wzięcia udziału w procesie i do odsiadki jeżeli będzie wyrok skazujący.

Nie wolno mieszać tych 2 jurysdykcji, korporacyjna fikcja ustawowa to nie to samo co przestępstwo, gdzie ktoś żywy został poszkodowany.

Wracając do komorników, mimo tego, że to są fikcyjne byty-korporacje, oni muszą działać jawnie i zgodnie z prawem. Otóż – prawdą jest, że musi być wyrok sądu, wyrok poprzedzony procesem, gdzie osoba „dłużnik” ma prawo do obrony, wyrok musi być podpisany czytelnie i funkcja osoby podpisującej jawnie określona, a to dlatego, że ta właśnie osoba bierze na siebie pełną odpowiedzialność za prawdziwość tego wyroku. Żaden pajac w urzędzie nie ma prawa wydać takiego wyroku! Tylko sędzia, i tylko po uprzednim procesie.

Jeżeli komornicza gnida zjawia się z kawałkiem papieru i jakimiś nie oznaczonymi bazgrołami – dzwonić po policję natychmiast. Wcześniej poprosić o imię, nazwisko i jeżeli to możliwe – proszę zanotować jego datę urodzenia – to jest potrzebne, żeby zlokalizować poprawnie jego osobę prawną.

Potem zadzwonić po policję i kazać go aresztować za próbę wyłudzenia. Jeżeli policjant odmówi, poprosić o jego dane i zadzwonić po inny patrol, a temu powiedzieć, że zostanie dodany jako oskarżony do pozwu o wyłudzenie pieniędzy i również za odmowę pełnienia swoich obowiązków jako stróż prawa.

Jeżeli komornik pojawia się z nakazem sądowym – to teraz pytanie, czy odbył się proces, czy franca w todze stempluje wszystko jak leci, cokolwiek kumpel z banku jej podsunie – tu też są co najmniej 2 scenariusze.

Jeżeli proces się odbył i zostało udowodnione komuś, że nie dotrzymał swoich zobowiązań biznesowych – wtedy taka windykacja jest niestety możliwa. Gdyby tak nie było – w jaki sposób mógłbym odebrać swoje należności, jeżeli ktoś dla kogo pracowałem długie tygodnie postanowił mi nie zapłacić?

Wszystko zależy od tego, co jest sednem takiej sprawy, czy odbył się proces, czy był wyrok itd., nie wszystko wrzucamy do jednego wora, bo może się okazać, że będzie problem.

Nie ignorujemy również pism, zwłaszcza poleconych – to jest 1-sza zasada. Ktoś rości sobie jakieś prawa, do naszej uwagi, majątku bądź naszego czasu. Ten ktoś może mieć prawdziwe prawo do tego, a może być to tzw. totalna bania. Nie dowiemy się jak będziemy ignorować pisma. Jest jeszcze ważniejszy aspekt – są pisma napisane w odpowiedni sposób – tzw. self authenticating contract, czyli pismo, które w razie braku odpowiedzi, zostaje uznane za prawdziwe. To jeden z trików commerce, działa, proszę mi wierzyć.

Przyklad:

Jaś pracował cały miesiąc dla firmy Adama. Adam nie zapłacił Jasiowi za pracę, Jaś pisze do Adama o zwrot pieniędzy i tym samym ustala fakty w tej sprawie drogą administracyjną – na razie po stronie prywatnej:

„Drogi Adamie, przepracowałem w twojej firmie okres od….do… na wcześniej ustalonych warunkach (patrz umowa o prace podpisana przez nas obu w dniu….). Po zakończeniu tejże umowy, nie otrzymałem wynagrodzenia za moja prace w wysokości…. Proszę o uiszczenie zaległej wypłaty na moje konto….w ciągu 10 dni od otrzymania tego pisma. Jeżeli nie zgadzasz się z tym co piszę i uważasz, że nie należą mi się te pieniądze proszę o odpowiedź w ciągu 7 dni listem poleconym na mój adres…..

Proszę również o uzasadnienie prawne swojej postawy i odmowy zapłaty za moją wykonaną pracę.”

Adam dostaje takie pismo, nie ma zamiaru zapłacić Jasiowi, Jas wysłał listem poleconym (zawsze! ) i ma dowód doręczenia. Odpowiedzi nie ma, bo Adam wywalił pismo do śmieci. Co się dzieje prawnie?

Adam nie tylko zgodził się na to, że Jasiowi należy się wyplata zgodnie z umową, Adam świadomie postanowił zrobić Jasiowi krzywdę nie wypłacając mu należnych pieniędzy, przez co nastąpiła lawina negatywnych zdarzeń w życiu Jasia: nie zapłacił za mieszkanie, odsetki, brak jedzenia dla dzieci itp, itd.

Jaś nie tylko stawia Adama w b. złym świetle prawnie, Jaś ustala fakty w sprawie drogą administracyjną, to bardzo ważny proces.

Więc wyrzucanie pism z automatu – to nie jest dobry pomysł. Poza tym – tu jest szansa nie tylko odwalić komornika za bezprawne działanie i próbę wyłudzenia, tu można na tym zarobić.

Jest dokument, który się nazywa „Fair debt collection practises act”, który umożliwia zadanie zadośćuczynienia od firmy windykacyjnej za bezprawną windykację. Proces jest dość prosty – a zadośćuczynienie to 3+1. Czyli komornik chciał wyłudzić 1000 zł, składamy pozew po uprzednim procesie administracyjnym na sumę 4 000 zł.

POWIĄZANE LINKI:

Musisz wyrazić swoją zgodę na to, żeby być rządzonym

Przekręt wszechczasów część I – czyli o tym, czym jest akt urodzenia, rejestracja, strawman, osoba prawna, korporacja, zaginiony na morzu oraz o tym, że rodząc się stajesz się współwłaścicielem dóbr swojego kraju, który gwarantuje ci zadośćuczynienie za wszystkie nieumyślne szkody i wypadki. Przesłane przez Piotrasa (następne części znajdziesz klikając na link pod spodem każdego odcinka).

Wszystkie odcinki „Przekrętu wszechczasów” na Dropboxie (na razie oczywiście jeszcze nie wszystkie, bo Piotras wciąż pisze, więc zaglądajcie tu po aktualizacje).

„Przekręt wszechczasów” na chomiku (tu również zaglądajcie po aktualizacje).

Babilon upadł! o tym, w jaki sposób jesteśmy pozbawiani praw i kontrolowani przez oszukańczy system.

Kochający rodzic nie szczepi swoich dzieci ważna instrukcja jak uwolnić się raz na zawsze od terroru przychodni, sanepidu, wojewody i sądów wydających wyroki niezgodne z prawem.

————————————————

Więcej informacji o wolności znajdziesz na blogu bladymamut.wordpress.com

Materiały na temat suwerenności globalnej i osobistej

Podręcznik Globalnej Suwerenności – Johny Liberty

A więc mówią, że złamałeś prawo… Jak kwestionować władzę prawną

Prawo (morskie) nie dotyczy żywych wolnych istot ludzkich tylko otępiałych niewolników (fragment filmu Kymatica):

Poznaj swoją KUKŁĘ:

Prawda o twoim akcie urodzenia (Kanada)

Dean Clifford – napisy PL – Your Rights, Trusts, and how to enforce them Series 1

Dean Clifford – napisy PL – Your Rights, Trusts, and how to enforce them Series 2

UNGRIP – UNIEZALEŻNIENIE – napisy PL

Santos Bonacci – Prawo i Język 1/2 – Religia i polityka Połówki tego samego jabłka

Zrozum kim jesteś i zacznij ujarzmiać matrixa prawno-bankowego – Aleksander Berdowicz (całość)

Stare Niemcy:

Pogromcy IIuzji: Bundesrepublik Deutschland czyli przekręt stulecia. O tym jak zamieniono całe państwo w firmę. Część I

Część II, część III

Nowe Niemcy:

Komentarz Piotrasa do powyższego filmu:

A propos filmiku o „nowych Niemcach” – bardzo ciekawe, lecz jak najbardziej prawdziwe i zgodne z prawem. Jeżeli chodzi o to, czy ten twór jest naprawdę stworzony jako alternatywa wobec chorej rzeczywistości, czy to tylko kontrolowana opozycja – nie wiem tak naprawdę. Ale chciałbym skorzystać z możliwości, aby powiedzieć kilka słów na ten temat. Dzisiaj ludzie nie rozumieją, jaki jest ich status i z czym się wiąże, i jak do tego doszło. Dziś bardzo chętnie sami nazywamy się OBYWATELAMI, nie mając zielonego pojęcia, co tak naprawdę mówimy. Obywatelami czego? Obywatel to status prawny, taki który wiąże się z przywilejami i masą zobowiązań, czy my rozumiemy jakich? Nie, a już na pewno nie na dużą skalę. Polska to republika – czy ja jestem obywatelem republiki? Jeśli tak, to super, prawa jednostki w systemie republiki są święte… to ja dzisiaj wypisuję się z płacenia podatków… rozumiecie do czego zmierzam? No a jak nie, to jestem obywatelem Polski demokratycznej – czyli korporacyjnego bytu RP, gdzie jestem zredukowany do numeru PESEL i nie mam dosłownie żadnych praw naturalnych, wyłącznie przywileje ustawowe – to jaki ja jestem obywatel? To jest kompletny kocioł i nikt nie rozumie prawie już nic z tego.

Wracając do filmu i Nowych Niemiec. Mi osobiście nie wydaje się to być prawdziwy byt, raczej mała próba przejęcia strumienia wkurzonych ludzi. System pęka, więc dają trochę od siebie, na swoich zasadach, żeby zobaczyć, czy tę nową hordę wkurzonych da się ujarzmić i pokierować gdzie trzeba, mam nadzieje że się mylę i ten pesymizm umrze szybko, czas pokaże.

Teraz strona prawna tego zjawiska. Przynależność państwowa (zwłaszcza w obecnym, korporacyjnym systemie demokracji), a status rdzennego mieszkańca, to dwa zupełnie różne byty. Rdzenny mieszkaniec, tzw. NATIVE ma najwyższy status w prawie naturalnym, ten człowiek żyje tam, gdzie się urodził, ma prawo do zasobów ziemi i wszystkiego, co ta ziemia ze sobą niesie. Jest nietykalny, nikt nie może go pozbawić tego statusu, nieważne co zrobi (oczywiście pójdzie siedzieć za zbrodnie przeciwko drugiej osobie – to jasne). Nikt nie ma prawa mu zabronić wyjechać ani wrócić, jak mu się spodoba.

Przynależność państwowa/polityczna to zupełnie inna para kaloszy. BODY POLITIC, państwo, koncept, idea, twór, nie musi być powiązany geograficznie z ziemią, kawałkiem na mapie świata. Wystarczy, że przynajmniej 2 ludzi wyrazi jasno cel swojej unii, wspólnego działania, zgodności co do zasad rządzących tym nowym tworem i już mogą zarejestrować ów twór na mocy prawa międzynarodowego – zupełnie tak, jak to zrobili Niemcy. Nie potrzeba żadnego starego prawa z Monte Video, to jest tylko dywersyjna bzdura mass mediów, każdy może to zrobić. Takie nowe państwo może mieć wszystko, czego potrzebuje, nawet swoją walutę, ekonomię, system prawny itd. Jutro grupa Polaków może wypisać się z RP i założyć swoją społeczność, taką która nie podlega jurysdykcji RP. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale to jest możliwe. Nie trzeba nawet oddawać dowodu, paszportu i prawka, żeby móc kontaktować się i robić biznes ze światem zewnętrznym – korporacją RP. Po prostu maksymalnie ograniczyć używanie statusu pracownika RP, tylko wtedy, kiedy nam pasuje, potem idzie do szuflady, zupełnie jak licencja elektryka, mogę jej używać, żeby pracować, a mogę pracować prywatnie, bez żadnej licencji, jeżeli druga strona się na to zgadza (do tego będzie nawiązane w temacie podatków).

Zobaczymy, co wyniknie z tego państwa w państwie. Ja osobiście nie sądzę, żeby pierwsza dama systemu – jaśnie pani Makrela pozwoliła takie pomysły trenować pod jej nosem. Ale mam nadzieję, że się mylę.

Obywatel ma prawo zatrzymać policję, bo policja jest na SŁUŻBIE u obywateli.

Obywatele utrzymują policję ze swoich podatków. Policja ma stać na straży bezpieczeństwa obywateli i nie ma prawa ich terroryzować. Skoro policjant jest NA SŁUŻBIE to musi się zachowywać jak służba (tak samo zresztą jak lekarze, którzy są SŁUŻBĄ zdrowia).

Piotr Biedka – kanał na YouTube o przemocy policyjnej i jak sobie z tym radzić

Jeśli o czymś zapomniałam proszę o przypomnienie

Dla znających angielski strona z poradami, jak radzić sobie z systemem: http://marcstevens.net/

590 komentarzy do “Kto nie dochodzi swoich praw nie ma ich wcale

  1. Astromaria, ja myśle, ze przejdziesz na wyższy level, jak uzdrowisz ten aspekt w Tobie, który domaga się zauważenia. Wiem po sobie, ze jak tak ciagle coś wraca i wraca to jest to bardzo ważna rzecz do uzdrowienia i nie pójdziesz dalej jeśli się temu nie przyjrzysz. Nawet Twój sen jest znaczący, Twoja podświadomość chce Ci powiedzieć, ze przed tym nie ma ucieczki. Uwolnienie jest możliwe tylko poprzez zaakceptowanie tego aspektu w Tobie. Spotkanie się ze swoim cieniem. Zapytaj się swojej Duszy co wymaga uzdrowienia, bo chcesz już iść dalej.
    Ja myśle, ze czas najwyższy wsiąść odpowiedzialność za swoją kreacje i tak jak @info mówi wyjść z pozycji ofiary i odpowiedzialnie Tworzyć swoje życie, można tego dokonać jedynie poprzez spotkanie i zaakceptowanie swojego cienia.
    Bo każdy ma swój cień.

  2. Ważna informacja dla dyskutujących: w tym blogu każdy może pisać co myśli i co mu się wydaje na podstawie własnych przemyśleń (teorie mogą być nawet zupełnie odlotowe), ale za pisanie, co ja mam myśleć, że się mylę i że rozmówca posiadł całą wiedzę i może mi ją narzucać grozi ban. Mam nadzieję, że zasada jest prosta do zrozumienia.

  3. Moim zdaniem gra na ziemi nie toczy się o energię, jak sądzi większość, lecz o świadomość. Chodzi o to, żeby zrozumieć tę iluzję i wyjść z niej. Jeśli się tego nie dostrzeże to się będzie tu wracać i wpadać wciąż od nowa w te same dołki co w poprzednich wcieleniach. „Wiedza was wyzwoli”, otóż to!

    To jest przecież Matrix. Iluzja. Tu robią nas w bambuko.

  4. @info ok wszystko tam w świecie duchowym się w końcu scala…fajnie…. tylko co to dla nas tu oznacza kiedy na co dzień trzeba się zmagać z karmicznymi związkami, które Cię „kopią po kostkach” bez widocznego powodu, a Ty nie wiesz co robisz nie tak, że akurat Ciebie to spotyka?

    Moim zdaniem tutaj poznanie zasad działania sytemu, a przede wszystkim tego, że z karmicznej umowy można swoje energie wycofać jest kluczowe dla poprawy życia.

    @astromaria, może strażnicy snu Cię odstraszali od jakiegoś wglądu? trzeba pogonić to dziadostwo, nie ma się co ich bać!

  5. PS info nie pisałam, że ego rozpada się natychmiast, zostaje jako baza doświadczeń w duszy…. a dotrzeć można dosłownie wszędzie, bo z punktu widzenia wyższych poziomów wszystko się dzieje jednocześnie – my jesteśmy zanurzeni w czasie dlatego jego liniowość odbieramy sposób bezwzględny … Astromaria ma tu taki filmik o „płaszczaku”, który mniej więcej tłumaczy zasadę jak to działa. Powiem tyle, że miałam kiedyś taki sen i było łow zobaczyć to wszystko na raz i uświadomić sobie, że czas to iluzja….

    Po za tym uważam, że na świecie jest dość bogactw dla wszystkich, niedobory i nadmiary są sztucznie generowane, przede wszystkim przez chciwość i co za tym idzie nadmierne gromadzenie – koncentracje bogactwa, to że raz musi być lepiej raz gorzej jest instrumentem wymyślonym właśnie na potrzeby transferu dóbr. Niestety ale wszyscy zgadzamy się na to więzienie dobrowolnie, powtarzamy te same kłamstwa, dopóki się nie obudzimy.

  6. @MK
    Też myślę, że poznanie zasad dzialania systemu ma tu kluczowe znaczenie = rozwój świadomości. To pewnie mój ostatni komentarz (jeśli przejdzie), bo chyba jednak to nie jest miejsce dla mnie. Każdy ma prawo ustanowić swoje zasady, ale jeśli wali wprost że nawet nie wiem jak się mylę ( co jest oczywiście jak najbardziej uprawnione i możliwe) a zaraz potem pisze, że nie wolno pisać, że sam się myli (choć wprost nigdzie to stwierdzone nie było), to sorry, ale nie interesuje mnie kółeczko adoracji guru. Jedyną moją intencją była wymiana argumentów i proba zbliżenia się do prawdy, ale to jakoś dziwnie właścicielka tego bloga odbiera jako próbę podważenia jej naczelnej pozycji. Masz ją Astromario wyłącznie jako autorka tej strony, ale to znaczy tyle co nic. Dokladnie tyle, co jacht wobec kartonu żebraka na amerykańskiej ulicy. W kontekście poznania prawdy i siebie – o co zapewne tutejszym bywalcom chodzi – nie zajmujesz żadnej uprzywilejowanej pozycji. Nikt nie zajmuje. Pozdrawiam wszystkich komentatorów, wy jesteście życiem tej strony i wiele zawdzięczam waszej aktywności.

  7. Astromaria, ten cień o którym pisałam to jest taka kłoda pod nogi, która nie pozwala dalej iść, zazwyczaj to są jakieś błachostki, które urosły do takich rozmiarów poprzez ciagle myślenie o nich. Gdybys w pełni zaakceptowała fakt, ze nie ma żadnej karmy, ze to my w pełni kreujemy swoje życie to byś już nie miała potrzeby pisania kilometrowych komentarzy o karmie. Z moich obserwacji widzę, ze ten aspekt domaga się zauważenia. Abraham mówił, ze żeby isc dalej to trzeba w pełni zaakceptować gdzie się teraz jest. W kodach uzdrawiania tez było, ze żeby się uzdrowić trzeba rozpoznać to co nas ogranicza. Czasem się boimy tam zajrzeć, a naprawdę strach ma wielkie oczy, tym ograniczeniem są jakieś błachostki, które my tworzymy własnymi myślami.
    Jeszcze Abraham pisał ostatnio, ze każde nasze ograniczenie jest budowane bardzo długo, bi wszsytko co negatywne jest wolniejsze w kreacji, uzdrowienie tych aspektów zajmuje sekundę, wystarczy rozpoznać to co nas ogranicza. Jesteśmy tu po to, żeby się cieszyć i czerpać przyjemność z życia i tworzyć swoje wspaniałe zycie w radości, a nie ograniczać się samemu. Jeśli nie weźmiemy odpowiedzialności za swoją kreacje to zawsze będziemy uwięzieni w pozycji ofiary, a z tej perspektywy niczego dobrego nie stworzymy. Jeśli razi Was mój komentarz to już niczego nie napisze, ale chciałam tylko pomoc w rozpoznaniu co w tej sytuacji jest ograniczeniem w kreacji i na moje oko to ciagle manglowanie tej karmy i dolewaniu oliwy do ognia i tego momentum do bycia ofiara. A ofiarami nie jesteśmy, jesteśmy wolnymi istotami. Trzeba zaakceptować to co nas ogranicza, żeby się z tego uwolnić i isc dalej.

  8. @ Sadhbh: ja się strasznie dałam nabrać na tę cholerną karmę, pisałam o niej w blogu i wciskałam ten kit swoim klientom astrologicznym i teraz mam z tym zgryz, ale faktycznie czas odpuścić. Byłam głupia, ale zmądrzałam i czas zacząć sie cieszyć tym co jest, a nie płakać z powodu wylanego mleka.

    Jak powiedziała Louise Hay: jeśli nie kochasz siebie wszystkie drzwi do szczęścia są zamknięte, a kiedy pokochasz siebie, to wszystkie drzwi się otworzą i zaczną się dziać cuda. Same z siebie, bez wysiłku.

    Dla mnie wciąż okrucieństwo tego świata jest czymś nie do przyjęcia. Ci, którzy znają PP wiedzą jak żyć bez przyciągania tego, czego nie chcą. A cała reszta (większość ludzkości) żyje w okropnych warunkach i mnie to nie przestaje boleć. Bo nawet jeśli uda mi się żyć w pełni szczęśliwie (już tego doświadczyłam dzięki radom Abraham) to widok nędzy tego świata nie daje mi spokoju.

  9. Ech, zamurowało mnie dosłownie. Takie rzeczy to niestety tylko na filmach. Nie można odseparować jednego bieguna od drugiego, zdrowia od choroby itp. W świecie względności w którym przyszło nam egzystować wahadło stale przechyla się od jednej strony ku drugiej, po chwilach euforii przyjdzie dołek, za przyjemność zapłacimy jej przeciwieństwem. Ci wszyscy jachtowicze nie są Astromario ani trochę szczęśliwsi od nas. Widząc blichtr i dostatek w życiu takiej osoby zwracasz uwagę tylko na jeden biegun, podczas gdy ten drugi jest ukryty przed światem, ale jak najbardziej istnieje. Myślę, że właśnie na tym polega jedna z największych pułapek systemu. Wystarczy omotać taką duszyczkę wizjami rajskiego dostatku i już każdy chętnie się loguje do gry, niepomny tego, że wszystko ma dwa aspekty. I chyba to najlepiej obrazuje twoje przemyślenia o oszustwie jakiego ofiarą tam padamy. Astromario, dałabyś się nabrać jak dziecko

    @ Info: ja kiedyś byłam na etapie hermetyzmu i podobało mi się to bardzo. Teraz jestem na innym etapie i zaczynam traktować te wszystkie filozofie jak zabawę. Nie bądź taki pewny, że po przeczytaniu Kybalionu wiesz wszystko, bo nie wiesz. Ja po tej lekturze też myślałam, że wiem wszystko, ale dziś wiem, że nie wiedziałam. Więc nie pisz dyrdymałków o tym jak jest i że ja dałabym się omotać jak dziecko. Nie pouczaj mnie, bo się po prostu możesz mylić.

  10. I jeszcze w kwestii ego: nie wiem, czy jest jakaś dokładna definicja ego? Jak na mój rozum to ego po prostu jest i nie jest ani dobre ani złe. Złe staje się wtedy, kiedy jest chore, przerośnięte, rozdęte, bolesne albo coś w tym rodzaju. A jak jest normalne to jest OK. Trzeba mieć ego, żeby nie być meduzą bez własnego zdania i poczucia odrębności. Ego nie należy tępić, tylko zaakceptować, pokochać i wyluzować, wtedy działa na naszą korzyść. Osho powiedział, że jeśli ktoś nie ma ego to każdy Adolf Hitler będzie mu pasterzem. Dla mnie te wszystkie ścieżki „zabijania” ego są niebezpieczne.

  11. Dobrze jest mieć ego, ponieważ inaczej nie będziesz miał w życiu kręgosłupa. Każdy cię zmiażdży. Jeśli nie będziesz miał w życiu ego, pozostaniesz nieistnieniem, będziesz wykorzystywany, gnębiony, torturowany. Każdy człowiek, każdy Adolf Hitler stanie się twoim pasterzem, a ty będziesz owcą.

  12. O… właśnie – jeśli zabijesz swoje ego każdy astral na tamtym świecie skłoni cię do podpisania niekorzystnego kontraktu karmicznego. Może własnie dlatego tak dużo mówi o śmierci ego? Bez śmierci ego nie ma religii, sekty, ustroju państwowego itp. Czy to nie o to chodzi?

  13. hmmm ja bym raczej stawiała na budowanie kontaktu z duszą, niż na zabijanie ego, ego jest potrzebne jak element określający nasza pozycję w tym świecie, ale my to przede wszystkim dusza, to dusza jest nieśmiertelna.
    Z mojego punktu widzenia to wygląda tak, że zachodowi brakuje kontaktu z duszą – materializm, rywalizacja, strach przed śmiercią, wschodowi kontaktu z rzeczywistością, bo oni stawiają na uciekanie w świat duchowy np. przez zabijanie ego właśnie.
    Ja myślę, że potrzeba równowagi, że można, wręcz należy cieszyć się z materii, bawić nią, ale pamiętając o swojej wiecznej naturze i o swojej mocy.

  14. Droga środka jest zawsze najwłaściwsza. Mamy ciało i duszę i to powinno być w równowadze. Są prawa ciała i są prawa duszy, jedne i drugie tak samo ważne. Ja widzę, że Zachód powoli zaczyna iść w stronę ducha, oby tylko (jak zwykle) nie przegiął. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, więc materializm, życie w stresie i powodowane tym choroby oraz to, że medycyna nie potrafi im w niczym ulżyć sprawiły, że ludzie zaczęli się zastanawiać i szukać metod alternatywnych.

  15. Język mojej duszy… właśnie walczę z fatalnym programowaniem w dzieciństwie., Są duże postępy, ale muszę jeszcze wywalić sobie z głowy że nie mogę się nauczyć obcego języka, bo to bardezo trudna do usunięcia blokada. Taka muzyka, częstotliwość, wibracja mi pomagają:

  16. Ważna informacja dla dyskutujących: w tym blogu każdy może pisać co myśli i co mu się wydaje na podstawie własnych przemyśleń (teorie mogą być nawet zupełnie odlotowe), ale za pisanie, co ja mam myśleć, że się mylę i że rozmówca posiadł całą wiedzę i może mi ją narzucać grozi ban.

    Amen. Dawniej na blogu nie było aż takiego wysypu analiz co kto myśli i przekonywania do zmiany zdania, bo na pewno się mylisz. Nie wiem czy ludzie piszący tutaj zdają sobie sprawę, że nie ogarniają tematu w całości, większość radzi sobie lepiej lub gorzej z własnym podwórkiem, ale nie jest to mistrzostwo świata. Tematy ciekawe, ale bez obrazy ludzie, kilometraże o cieniach i mgłach rozmówcy, są jednak męczące i nudne, zwłaszcza kiedy zdanie jest wyrwane z kontekstu.
    Ciekawe, że tylko ban działa, bo tłumaczenie jeden, drugi, trzeci nie.

  17. @ TomaszFotograf: Znasz książki Hicksów? Moim zdaniem to jest najskuteczniejsza metoda zmieniania przekonań, ale KONIECZNIE, zwłaszcza na początku, trzeba sobie sprawić duży notes i zapisywać co najmniej 4 strony dziennie (ale nie za jednym zamachem, lecz w kilku podejściach) nowymi myślami, które mają się stać nowymi przekonaniami i pozytywnymi aspektami rzeczywistości, typu, że szklanka jest w połowie pełna (a broń Boże nie pusta), że twoje osiedle jest takie czyste i kolorowe od jesiennych liści itp. To mogą być duperele, byle ci poprawiały nastrój. Blokują nas przekonania, a przekonania to są myśli, w które uwierzyliśmy i sami je sobie powtarzaliśmy jako święte prawdy, np. że jesteś mało zdolny do języków (bo pani w szkole tak się wydawało). Ponieważ przekonanie to tylko myśl (uporczywa i mocno wbita w podświadomość) można ją osłabić, a potem wyrugować inną myślą. Ale nie od razu „jestem geniuszem językowym”, bo podświadomość pokaże ci gest Kozakiewicza (uzna to za nieprawdę), tylko na początek np. „chcę się nauczyć języka i chcę, żeby mi to sprawiało frajdę”. Mnie uczono, żeby nie używać afirmacji „chcę”, bo rzekomo ona może spowodować jedynie chcenie, a nie rezultat, ale teraz widzę, że to nieprawda. Najpierw trzeba po prostu chcieć i uwierzyć, że się da, bo bez chcenia nie ma wiary ani motywacji.

    Ja mam jakąś blokadę na angielski. Może powinnam się nauczyć hiszpańskiego albo włoskiego??? Rosyjski już sobie przypomniałam i prawie wszystko rozumiem (ale za mało ćwiczę).

    Muzyka fajna, ja też się wspomagam takimi nagraniami.

  18. @ bartekpawel:

    Nie wiem czy ludzie piszący tutaj zdają sobie sprawę, że nie ogarniają tematu w całości

    No właśnie… Ale za to narzucają innym jedynie słuszną prawdę.

  19. Obejrzałam wywiad, bardzo fajna energia i telefonowi też kibicuje, mnie właśnie czegoś takiego brakowało, już się martwiłam co będzie jak moja stara „jeżyna” padnie…
    Nie dawno miałam okazję być w wieżowcu innego polskiego milionera i tam zupełnie inna energia była i wiecie co? ludzie stamtąd uciekają, jak tylko pojawiła się konkurencyjna powierzchnia do wynajęcia, to dosłownie wymiotło najemców… piękny nowy budynek stoi prawie pusty!

    PS
    …dla mnie na blogu wszystkie komentarze mają wartość, jak mi coś nie pasuje energetycznie to nie czytam.
    Tematu raczej nikt nie ogarnia w całości, bo jakby ogarniał to moim zdaniem, nie miał by potrzeby pisać (chyba, że jakąś książkę), np. jak ja ogarniam produkcję chleba na zakwasie, to nie pisze na forach „co zrobić jak się zakwas psuje” bo doskonale to wiem, tylko po prostu to robię.

  20. Chodzi o to, że jak ktoś nie ma pojęcia co to jest Abraham i myśli, że chodzi o biblijnego, to nie powinien się wypowiadać nie mając pojęcia o czym gada. Chodzi również o to, że najwięcej do powiedzenia mają zawsze ci, którzy przeczytali 1 książkę, bo sądzą, że wiedzą wszystko. Najczęściej to jest Biblia, ale czasem, jak widać, może to być jakaś książka o karmie lub Kybalion.

    Książki piszą ludzie, a ludzie rzadko kiedy są naprawdę mądrzy.

    Ja kiedyś myślałam, że jeśli coś zostało wydane jako książka, to musi to być zweryfikowane i w 100% prawdziwe. Wiele lat mi zajęło zrozumienie, że jedni piszą tak, a inni wręcz przeciwnie i wszystko to jest wydawane jakby miało tę samą, wiekopomną wartość. W rzeczywistości wydano mnóstwo książek wypełnionych totalnymi bredniami. Zawsze należy o tym pamiętać kiedy bierze się udział w dyskusji, żeby nie gadać jak religijny ortodoks.

    Nauczono mnie, żeby powtarzać „mądrości” po rodzicach, dziadkach, nauczycielach i autorytetach. Dużo później (za późno) nauczyłam się słuchać głosu wewnętrznego i wierzyć w swoje własne wglądy w rzeczywistość. Kiedyś, czytając książkę, bardzo starałam się wierzyć w to, co pisze autor, bo nie wiedziałam, że autor może pisać głupoty. Kiedy dziś czytam książki, które były dla mnie ważne przecieram oczy ze zdumienia, w jakie głupoty wierzyłam. I były to głupoty zarówno religijne (karma) jak i naukowe. Teraz wiem, że cała wiedza jest dostępna dla każdego i że wystarczy samodzielne wyciąganie wniosków. Absolutnie nigdy nie należy powtarzać po innych, chyba, że się empirycznie potwierdziło skuteczność tych słów.

  21. I jeszcze wam coś powiem: Bóg nie napisał ani nie podyktował ani jednej książki! Żadne „Rozmowy z Bogiem” czy inne przekazy nie pochodzą od Boga. Wszystko to pochodzi z astrala. Jest astral jasny i astral ciemny. Ten drugi nigdy się nie przyzna, że działa po ciemnej stronie, wręcz przeciwnie, będzie się podawał za Boga, anioła lub inną świetlaną istotę, bo tylko w ten sposób może złowić naiwne duszyczki.

  22. eh ja bardziej myślałam o „książce” jak formie zamkniętej, a „forum” otwartej niż o wartości merytorycznej poszczególnych publikacji. Kiedyś mówiło się, że „nie ma głupich pytań”, każdy ma prawo się mylić, a dzięki wypowiedziom na rożnym poziomie można sobie uświadomić rozmaite rzeczy, pod tym kątem każda wypowiedź jest ciekawa. Książkę bierzesz i masz jakąś tam tezę autora, albo ją przyjmujesz albo nie, nie ma możliwości interakcji, a dla mnie ta interakcja jest najbardziej rozwijająca.

    A co do Biblii, to w pierwszej kolejności moim zdaniem trzeba by ustalić definicje słowa „Bóg”, czyli czy Bóg jako źródło świadomości czy np. Bóg jako niefizyczna potężna istota, która ma znaczną przewagę nad ludźmi? … po za tym ciekawa jest energetyka Biblii niektóre fragmenty są pełne miłości inne przepełnione nienawiścią, zupełnie tak jakby nie pochodziły od jednego autora…. takie jest moje prywatne odczucie.

  23. Ciekawe spostrzeżenie, ja też mam trochę problemu z papierowymi książkami, bo nie dość, że nie ma interakcji, to jeszcze (i to jest dla mnie spory kłopot) nie ma tam wyszukiwarki (Ctrl+F), więc jeśli nie pamiętam gdzie było interesujące mnie zdanie to nie potrafię tego znaleźć, a czytać całości po raz drugi mi się nie chce. Z tradycyjnymi mediami typu gazeta, radio i TV też nie ma interakcji. Powiedzenie im co się o nich myśli stanowi niemały problem. Nie wiadomo do kogo zadzwonić czy napisać i czy ich to w ogóle obchodzi, co sądzą ich odbiorcy. Zakładam raczej, że mają to gdzieś, a jedyne co ich interesuje to dochody z reklam i pod tym kątem dopasowują treści. Na szczęście mają tam takie okienko do zgłaszania reklam, które ktoś może uznać za szkodliwe i kilka razy zgłaszałam tam reklamy szczepionek i leków (pamiętacie tę reklamę z pustym łóżeczkiem i smutnym misiem, która sugerowała, że nieszczepione dziecko zmarło?)

    Biblia, i to zarówno Stary jak i Nowy Testament, to wielka i raczej przypadkowa kompilacja przeróżnych tekstów znanych od starożytności. Jedne były usuwane, inne dodawane, czego KRK wcale nie kryje, pisząc o „kanonie pism”, który był zmieniany na kolejnych soborach, rzekomo „pod wpływem ducha świętego”. Tak, serio! Takie info przeczytałam we wstępie do Biblii tysiąclecia! Że to są nieomylne teksty, bo wybrał je sam duch święty! To są przypadkowo sklejone bajki różnych tradycji i okresów i dlatego jest w nich zarówno światłość jak i mrok. Jeśli chodzi o NT to polecam Barta Ehrmanna, teologa, który zaczynał jako histeryczny wielbiciel Jezusa. Pisał o nim okropnie ckliwe książki, ale na szczęście postanowił, że znajdzie pierwowzór ewangelii i udowodni prawdziwość tych opowieści. Oczywiście nie znalazł, ale dzięki temu się przebudził. Innym autorem, którego polecam jest Mauro Biglino, ex-watykański tłumacz pism rzekomo świętych, wyrzucony za nieposłuszeństwo wobec hierarchii, która zabroniła mu tłumaczyć teksty dosłownie, bo rzekomo to są teksty symboliczne, które należy interpretować tak, jak każe Watykan. On głosi bez owijania w bawełnę, że Jahwe nie tylko nie był Bogiem, ale wręcz przeciwnie, był raczej bytem jak najbardziej materialnym, paskudnym i działającym po ciemnej stronie mocy.

    Słowo „bóg” większości ludzi kojarzy się z Jahwe i dlatego uważają, że bóg to potwór albo że w ogóle go nie ma. Hicksowie zastąpili to słowo neutralnym słowem „Źródło” lub „Wszechświat”.

  24. MK Ja mam takie samo podejscie do komentarzy I sama czesto jak cos napisze to po to, zeby samej latwiej zrozumiec to co chodzi mi po glowie.Jakos wieksza ma moc wtedy to co napisze I ciesze sie, ze ten blog pozwal na wlasnie taka interakcje. Ostatnio spodobala minsie wypowiedz Abrahama na temat ludzi, ze kazdy z nas jest calym Wszechswiatem i obcowanie z drugim czlowiekiem wydobywa z nas wlasnie to zrozumienie, ktorego szukamy. Nie przypadkowo prawo przyciagania rzucilo nas tutaj razem.

  25. Co do Biblii, to tak naucza KK. Że księgi biblijne napisane zostały oczywiście przez człowieka, ale z natchnienia ducha świętego. Biblia jest to zatem zespół ksiąg natchnionych, ale napisanych przez człowieka. Takie nauczanie pamiętam doskonale z lekcji religii, na które to gorliwie uczęszczałam w podstawówce i liceum. Na szczęście gorliwość mi minęła, miejmy nadzieję, że bezpowrotnie.

  26. Ja z papierowymi książkami mam głównie ten problem, ze trzeba je gdzieś trzymać 🙂 . Kiedyś miałam fazę na analizowanie wersów z Biblii (po udostępnieniu w necie Codex Sinaiticus) wtedy znielubiłam bardzo „Biblię Tysiąclecia”- uważam, że tłumaczy mocno poniosło z interpretacją, jeśli już Biblia to biorę Gdańską, a czasem porównuje różne wersję, apokryfy, szkoda, że książki Mauro Biglino nie ma po polsku.

    Wiem, że KK tłumaczy sprawę „natchnieniem” raz natchnione jest to innym razem tamto, tyle, że dla mnie to nic nie znaczy, opieram się o własne doświadczenie a nie o czyjeś natchnienia.

    Sadhbh właśnie połączanie w poziomie czyli z innymi ludźmi i w pionie ze Źródłem – oba są ważne i myślę, że powinny być w równowadze, kiedyś chyba krzyż właśnie to symbolizował… zanim powieszono na nim martwego człowieka i zrobiono z niego symbol cierpienia….

  27. Krzyż to symbol astrologiczny i faktycznie można powiedzieć, że jest symbolem równowagi (jak na górze, tak na dole, jak na prawo tak na lewo). Widać to zwłaszcza na tych kościołach (niekoniecznie katolickich), gdzie jest on wpisany w koło (zodiaku). Koło zodiaku podzielone jest krzyżem kardynalnym na 4 równe części, a każda z tych części jest podzielona jeszcze na 3 części, razem 12. Pierwotnie krzyż nie miał nic wspólnego z symboliką kaźni. Niektórzy twierdzą, że ludzi nie przybijano do krzyża, lecz do konstrukcji w kształcie litery X.

  28. ODWOŁANO ZAGŁADĘ EUROPY I ŚWIATA! – Sławomir Archacki © VTV

  29. Właśnie przed chwilą to obejrzałam. Jak mówią Rosjanie „Pożiwiom, uwidim”, czyli „pożyjemy, zobaczymy”. Moim zdaniem zagłada została odwołana już dawno temu. Gdyby przepowiednie miały się spełnić już byśmy byli na tamtym świecie albo wykasływalibyśmy radioaktywny pył.

  30. Posłuchajcie, co mówi ta zwiedziona przez astrale kobieta. Spotyka w swoich wędrówkach przez światy astralne istoty tak kapiące miłością, że aż ją to rozrzewnia. Nasza decyzja zejścia na ziemię i przyjęcia ciała fizycznego to jest akt wolnej woli, a odbywa się to w formie wielkiej uroczystości i w asyście świetlistych istot. No po prostu komedia. Oczywiście, wszystko jest cacy, a jeśli ktoś mówi o luszu, to jak nic ma syndrom ofiary, co jest niesłuszne. Krowa nigdy nie powinna czuć się wykorzystywana i mieć syndromu ofiary. Krowa jest dojona przez istotę tak ją kochającą rozrzewniającą miłością, że krowa powinna się zalać łzami wdzięczności. Na szczęście „młotkowy” Mariusz trzyma się mocno ziemi i nie poddaje się prądom wznoszącym.

  31. Dziś rano, przy szykowaniu śniadania, spadło na mnie nagłe olśnienie, że faktycznie jesteśmy twórcami wszystkiego, co nas spotyka, włącznie z masakrycznym dzieciństwem, byciem ofiarą gwałtu, morderstwa lub samobójcą, bo naprawdę sami się na to zgodziliśmy (bo daliśmy się nabrać władcom karmy) i tak mnie to rozśmieszyło, że nakichałam sobie ze śmiechu do herbaty 😀

    Podczas zmywania lub gotowania oglądam sobie na telefonie filmiki na YT, ale nie mogę sobie teraz przypomnieć, kto i gdzie dowodził, że wcielając się ludzie dobrowolnie podejmują różne role w życiu (oczywiście dla nauki i rozwoju) i że nie można potępiać mordercy lub innego oprawcy, bo oprawca ma gorzej niż ofiara!!!! Bo godząc się na taką rolę w życiu oprawca bierze na siebie dużo gorsze obciążenie niż ofiara. Kiedy to usłyszałam wyłączyłam telefon, bo szlag mnie trafił do jakiego zidiocenia dochodzą ci niuejdżowcy! Jak tak dalej pójdzie, to będziemy stawiali pomniki oprawcom, za ich zbawienną rolę w procesie karmy, a ofiary będą potępiane, bo jęczą i mają syndrom ofiary zamiast płakać z wdzięczności za to, że oprawca tak się dla nich poświęcił.

    Naiwny oprawca nie wie, że to nie teatr, w którym po przedstawieniu opada kurtyna, a aktorzy zmywają makijaż i wracają do normalnego życia. W tym przypadku karma działa jak najbardziej, bo prawdziwe zło rodzi prawdziwe konsekwencje.

  32. „Schodzimy na ziemię, żeby zatankować ciemność bo to jest planeta bólu i cierpienia” (powtórzyła to dwa razy!!!) – czy to jest przekaz od kochającego Boga przez duże B czy od istot z mroku? Te słowa od razu zdradzają, że ta pani eksploruje astral, a nie boskie sfery.

    Wiecie co wam powiem o tym całym niuejdżu i wiadomościach z astralu? Ludzie, kochajcie siebie!!!

    Kiedy pobierałam Heistrom zapytałam Bruno, dlaczego ludzie tak tu się muszą męczyć. I otrzymałam odpowiedź: „Przyszedłem tutaj, żeby was od tego wyzwolić”. Nic dodać, nic ująć.

  33. Pingback: Szkolenie z prawa naturalnego część 4 – Kancelaria Prawa Naturalnego

  34. Czy Fair debt collection practises act można zastosować w Polsce?

  35. Można zastosować, jeśli dany stosunek prawny podlega pod prawo amerykańskie (prawo stanu, który stosuje ten akt prawny, który podałeś). Stosunek prawny będzie podlegał pod takie prawo (a nie pod prawo polskie), jeśli strony danego zobowiązania/ umowy tak postanowią (np. wpiszą do umowy, że podlega ona pod prawo amerykańskie, a nie polskie). Sam z siebie ten akt prawny nie wiąże w ogóle w Polsce i nie ma zastosowania, bo to akt amerykański. Tak samo będzie w przypadku prawa polskiego, które same z siebie nie jest stosowane w USA.

  36. Pingback: Kto nie dochodzi swoich praw nie ma ich wcale » Stanowimy Ariowie Suwereni RPS

  37. Polecam tą niezwykłą książkę

    MISJA
    Michel Desmarquet

    Tłumaczenie z angielskiego wydania pod tytułem
    ” Thiaoouba Prophecy
    Robert Śmiglarski, Dr Tomasz Chałko,
    Copyright 1998 Robert Śmiglarski, Dr Tomasz Chałko
    Wszelkie prawa zastrzeżone

    Konsultacja naukowa i kontakt z autorem: Dr Tomasz Chałko

    Projekt okładki: Dr Tomasz Chałko i Robert Gaynor

    Instrukcje Robert Gaynor, * Robert Gaynor

    Każda ilustracja uzgodniona jest z autorem i stanowi wierne
    odzwierciedlenie rzeczywistości, na ile to tylko możliwe.
    Kolory zostały celowo pominięte, gdyż obecna technologia na
    Na Ziemi nie pozwala ich odtworzyć

    MISJA

    Książka po raz pierwszy opublikowana w 1993 roku po angielsku,
    pod tytułem ‚Abduction to the 9th Planet ‚ ( ISBN 0 -646 -15996-8)
    Wznowiona 1994, 1995 ( USA ), 1999
    Wznowiona 1997 roku pod tytułem ‚Thiaoouba Prophecy ‚
    ( ISBN 0-646-31395-9 )
    Arafura Publishing
    M.J.P. Desmarquet, 1993 – 1998

    Tłumaczenie na inne języki:
    Japońskie – Tokuma Shoten, Tokyo 1997 ( ISBN 4 -19-860745-1)
    Grecki – Panos Publishhing, 1998 ( ISBN 0-646-34267-3)
    Wiele innych tłumaczeń jest w toku, między innymi hebrajskie.

    Trudno jest napisać przedmowę do książki tak niezwykłej jak ta

    Dr Tomasz Chałko przetłumaczył tą książkę na język polski

    Zacznę nietypowo – od przedstawienia się. Jetem Dr Tomasz Chałko. Po uzyskaniu dyplomu Magistra Inżyniera z Wynikiem bardzo dobrym, obroniłem Doktorat Nauk Technicznych w dziedzinie holografii laserowej za który Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznał mi Nagrodę. Był to rok 1979 i miałem wtedy 27 lat.

    Po krótkiej karierze adiutanta w Politechnice Łódzkiej, w 1982 roku, otrzymałem propozycję zorganizowania laboratorium holograficznego na Uniwersytecie w Melbourne w Astrali, gdzie do dzisiaj wykładam.
    Zaspakajanie wrodzonych ciekawości do wiedzy zawsze przychodziło mi dość łatwo. Nie pamiętam Nie pamiętam żebym kiedykolwiek ślęczał nad książkami. Równolegle ze studiami technicznymi studiowałem muzykę i korzystałem ze studenckich wakacji jak się tylko dało, przedłużając je niejednokrotnie do sześciu miesięcy w roku.
    Gdy w 1974 roku, jako student Mechaniki, postanowiłem zająć się holografią laserową żadne uczelnia cywilna w Polsce nie mila odpowiedniego wyposażenia.
    Nie było to dla mnie przeszkodą – zbudowałem wszystko sam, łącznie z laserem, posługując się ”złomem optycznym ” Mierzyłem drgania za pomocą holografii laserowej jako jeden w pierwszych w Polsce.

    Przeczytałem w życiu dużo książek, ale ni pamiętam abym jakąkolwiek z nich czytał więcej niż raz. Nawet w podręcznikach i książkach naukowych przeglądałem powtórnie fragmenty.
    Niniejsza książka jest dla mnie wyjątkiem. Ile razy jej nie otworzę żeby coś sprawdzić, nie mogę przestać jej czytać ! Ze zdumieniem stwierdzam że za każdym razem prawie na każdej stronie dostrzegam w niej coś nowego, coś niezmiernie ważnego, coś na co wcześniej nie zwróciłem uwagi. Dlatego też radzę czytelnikowi przeczytać tą książkę więcej niż raz.

    Książka ta nie zawiera żadnych teorii. Nie są to marzenia czy też produkt wyobraźni autora. Jako uczony a także świadomy obywatel Ziemi jestem absolutnie przekonany, że książka ta jest dokładną relacją rzeczywistości Wszechświata. Sprawdziłem to osobiście przeprowadzając eksperymenty, jak również spędzając wiele miesięcy na osobistych rozmowach z autorem. Jest rzeczą niemożliwą żeby prosty człowiek, który
    nigdzie nie studiował i całe życie hodował warzywa i kwiaty, znał taką ilość sprawdzonych faktów, o których żaden uczony na Ziemi nie ma zielonego pojęcia.

    Niektórym czytelnikom może się wydawać, że nasza ” nauka ” na Ziemi jest wysoce zaawansowana. Nic podobnego. Na przykład, żaden ” uczony ” ni potrafi nawet wyjaśnić tak podstawowego zjawiska jak grawitacja, dzięki której chodzimy po Ziemi a nasza planeta utrzymuje się na orbicie wokół Słońca. Używanie rakiet do podróży kosmicznych kojarzy mi się z planem przepłynięcia Atlantyku za pomocą taczki.

    Uczonym na Ziemi po prostu nie starcza wyobraźni, aby zdać sobie sprawę z celu istnienia Wszechświata, celu naszej Świadomości i naszej roli we Wszechświecie. To tylko fragment przedmowy Dr Tomasza Chałko.

  38. Pingback: Kto nie dochodzi swoich praw nie ma ich wcale – Stanowimy

Nie mam żadnego wpływu na to, że komentarze stałych bywalców bloga lądują w moderacji! Proszę się nie awanturować w tej sprawie - patrz: strona "Komentowanie bloga" (na górze). Wolną dyskusję prowadzimy w Hyde Parku, a o zdrowiu w Zdrowotnym Hyde Parku.

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.