Przekręt wszechczasów część XIII

Zajmijmy się trochę informacjami, jakie nie tylko demaskują system, ale również tymi, które pomogą nam trochę nawigować w tym syfie.

To jest jedna z najpotężniejszych broni, do jakiej mamy wszyscy dostęp w świecie prawa, i „prawa”. To jest sposób na ustalenie WSZYSTKICH faktów, zanim te znajdą się na arenie publicznej, zostaną przetransferowane przez barierę z jurysdykcji prywatnej do publicznej za pomocą notariusza, bądź 3 świadków – ludzi nigdy nie karanych.

Proces ma za zadanie nie tylko ustalić fakty, ale również „namalować” obraz sytuacji dla tego, kto będzie wydawał wyrok w tej sprawie. Co to znaczy? Jak już wcześniej wspominałem, system sądowy bazuje na przypuszczeniach, tzw. PRESUMPTIONS OF LAW, wszystko co się dzieje w sądzie, musi być otwarte do interpretacji. Adwokaci obu stron będą się „bić”, sprawa będzie się ciągnęła miesiącami, a czasem nawet latami, aż po wielkich bojach – zapadnie wyrok. Wyrok po tym, jak system wydoi obie strony do cna, ile się da, w niekończących się rozprawach. Tak wcale nie musi być, nawet nie powinno być. Nie będę się zagłębiał za bardzo w salę sądową w tym artykule, skupię się wyłącznie na samym procesie i jak go poprowadzić. Tu mam trochę doświadczenia, bo sam często korzystam z tego, żeby pozałatwiać swoje sprawy, te z urzędami jak i te z osobami prywatnymi (bądź korporacyjnymi).

Zanim jeszcze zacznę opisywać, jak ten proces ma wyglądać, trzeba zaznaczyć jedno – musi zaistnieć problem, szkoda, ktoś musi być poszkodowany, zanim machina pójdzie w ruch. Musi być ktoś, kto doznał jakiejś  krzywdy od drugiej osoby, i jest w stanie to udowodnić. Jeżeli mamy zamiar wykorzystać ten proces, żeby sąsiadowi zwinąć telewizor – to niestety będziemy mieli poważny problem.

Do rzeczy. Nasz Jaś, przepracował w firmie 3 miesiące i nie otrzymał wynagrodzenia, albo został oszukany i nie dostał wszystkiego. Ten proces nie jest wyjątkowy dla tej sprawy – jest uniwersalny niemal.

Jaś nie dostał wypłaty, szef wypłacił mu połowę, a z resztą się ociąga, co robi Jaś:

  1. Wysyła zawiadomienie pisemne (listem poleconym – zawsze!) do szefa o zaistniałej sytuacji i co się z tym wiąże, żeby mieć pewność, że szef o wszystkim wie, w zawiadomieniu Jaś żąda wypłaty zaległych należności w określonym terminie (zazwyczaj 10 dni), bądź podstawy prawnej, jeżeli decyzja szefa będzie negatywna. Jaś bardzo wyraźnie zaznacza, że brak jakiejkolwiek odpowiedzi będzie równoznaczny z wyrażeniem zgody na to, co jest napisane.
  2. Jeżeli Jaś nie otrzymał odpowiedzi (proszę zachować dowód doręczenia poprzedniego zawiadomienia), pisze kolejne zawiadomienie, tym razem o zaistniałej krzywdzie z powodu nie otrzymania wypłaty. Jaś popada w długi i całą lawinę problemów z tytułu tej sytuacji i daje szefowi jeszcze jedną szansę na załatwienie sprawy polubownie. Do tego pisma dołączony jest tzw. FEE SCHEDULE, czyli odsetki karne, za przetrzymywanie własności Jasia (wyplata) bez jego zgody, proszę się upewnić, że sumy są realne, adekwatne do sytuacji, bo nikt nie wypłaci 12 bilionów zł tylko dlatego, że proces działa, żaden sędzia takiej sumy nie przyzna. Jaś zaznacza w tym zawiadomieniu, że w przypadku nie otrzymania zaległej wypłaty w ciągu następnych 10 dni, szef zgadza się na płacenie odsetek od sumy, jaką wisi Jasiowi. To musi być jasno powiedziane. Jeżeli się nie zgadza, Jaś prosi o korespondencję zawierająca podstawę prawną, dlaczego nie ma wypłaty.
  3. Nie ma odpowiedzi, mamy kopie poprzednich zawiadomień i koniecznie dowody doręczenia – ZAWSZE! Szef nigdy nie skłamie w sądzie, że czegoś nie dostał.

Jaś pisze tzw. AFFIDAVIT, czyli zeznanie pod przysięgą, papier który będzie podbity przez urzędnika, człowieka który ma za zadanie transferowanie papierów z prywatnej strony do publicznej. Jeżeli ten odmówi, bądź nie mamy ochoty wydawać pieniędzy – szukamy 3 ludzi nie karanych, aby zostali oficjalnymi świadkami – podpisy. W świetle prawa – to ten sam manewr.

W tym AFFIDAVIT, piszemy krótko fakty, i tylko fakty. Tu nie ma miejsca na opis szkód, opinie, uczucia żalu, itp. itd. To jest dokument, który ma za zadanie ustalić fakty, nic więcej. Piszemy co się stało – okres pracy, brak należności, terminy, odnotowujemy ile zawiadomień było doręczonych i o braku odpowiedzi, podajemy dowody doręczenia, fakt zaakceptowania FEE SCHEDULE – odsetek poprzez brak odpowiedzi ze strony szefa. Tyle, nic więcej.

Wysyłamy listem poleconym – dowód doręczenia i oryginał chowamy. Zapomniałem powiedzieć, że to MY zatrzymujemy oryginały pism, wysyłamy kopie, oryginał jest dla administratora – zawsze.

Dajemy szefowi następne 10 dni na tzw. rebuttal, czyli ustosunkowanie się do KAŻDEGO punktu z osobna! Jeżeli nie odpowie nic, bądź odpowie na wybrane punkty – jego odpowiedź jest nieważna.

Tym samym szef zgadza się na to, że wszystko zawarte w zeznaniu pod przysięgą AFFIDAVIT jest prawdą.

  1. Ostatnia rzecz – wysyłamy do szefa dowód, że przegrał, można rzec, walkowerem – CERTIFICATE OF DEFAULT, czyli pismo, że proces jest zakończony, odsetki płyną do rozprawy i wyroku i następnym krokiem będzie proces w publicznym sądzie, przy użyciu wszystkich dokumentów zebranych do tej pory.

Dlaczego to działa, w ogóle? Proces administracyjny, tzw. ADMINISTRATIVE REMEDY PROCESS, jest wyczerpaniem wszystkich możliwych opcji, żeby zakończyć problem miedzy tymi ludźmi. Jaś dał wszelaką szansę szefowi, żeby naprawił szkody wyrządzone Jasiowi, dał mu dużo czasu, zadał ważne pytania, ustanowił fakty, tu nie ma nic do interpretacji. Sprawa ląduje w sądzie, adwokat szefa będzie miał poważny problem, żeby odkręcić wszystko, to jest dosłownie niemożliwe, dlaczego szef nie odpowiadał tyle tygodni? Dlaczego nie oddał pieniędzy? Dlaczego mimo tylu okazji, nie okazał najmniejszej ochoty, żeby naprawić szkodę Jasia? Życzę powodzenia dla adwokata szefa, Jaś składa wszystkie papiery do pozwu, i tyle. Każdy sędzia, będzie miał obraz jak na dłoni, tego co się stało, kto komu wyrządził krzywdę, i szef będzie namalowany w tak negatywnym świetle, że nie wróżę mu niczego poza wyrokiem skazującym.

A jak się ten proces ma do systemu i jego tępych sługusów?

Dlaczego ten proces jest ważny, i dlaczego działa w spotkaniu ludzie-system?

Dobrze już wiemy, że public service jest na naszych usługach, nie mają luksusu bycia anonimowymi, są odpowiedzialni za swoje czyny, do pewnego stopnia w oficjalnej roli i w 100% w roli prywatnej.

Do czego może nam się przydać ów proces, jeżeli doznamy krzywdy ze strony „przedstawiciela prawa”?

Jak już wcześniej pisałem, ludzie systemu mają w swojej oficjalnej roli dużo ochrony, od ubezpieczyciela, aż po kumoterstwo ludzi wewnątrz, którzy będą utrudniać wyprostowanie sprawy.

Jeżeli ów proces będzie przeprowadzony wobec osoby prywatnej (Janina B), która zrobiła nam krzywdę – system nie będzie jej za bardzo bronić. Oczywiście, są znajomości, będą sobie pomagać, ale tylko do pewnego momentu – aż zrozumieją, że sami mogą oberwać po drodze, wtedy rzucą Janinę na pożarcie.

Janina B, kobieta z krwi i kości zabrała wam dziecko, z domu gdzie nie było wyrządzanej krzywdy maluchowi, wszystko zostało udowodnione drogą administracyjną, są świadkowie, jest krzywda, jest zadanie naprawienia krzywdy, cały proces.

Sądzimy Janinę B, kobietę, która nie dość, że rozbiła rodzinę, skrzywdziła wielu ludzi po drodze, to jeszcze wykorzystała do tego swoją rolę publicznego pracownika, kogoś, kto jest opłacany z państwowych pieniędzy. Tu będzie jeszcze okazja narobić tej pani problemów w oficjalnej roli, bo jeżeli sąd przyzna nam rację i odda dziecko, biorąc pod uwagę całą sytuację, proces administracyjny, zeznanie pod przysięgą itd. pani Janina B będzie miała poważny problem, bo to znaczy, że jest niezdolna do wykonywania zawodu sędziego rodzinnego, nie potrafi ocenić sytuacji na tyle, żeby wydać właściwy wyrok. Trzeba by było zająć się tą sprawą zaraz po tym, jak odzyskamy dziecko.

Zdaję sobie sprawę, że ten koncept może być dziwny, ale ja miałem okazję to wypróbować, nigdy nie doszedłem poza oświadczenie pod przysięgą (AFFIDAVIT), ktokolwiek był po drugiej stronie, za poradą prawnika szybko naprawiał szkodę. Nie miałem do czynienia z problemem tak wielkiego kalibru jak sędzia, mam nadzieję, że nie będę musiał, nic z tych rzeczy nie jest przyjemne, i szczerze mówiąc, wolałbym iść do kina albo poczytać książkę zamiast się tych rzeczy uczyć. Ale system nie pozwala na ignorancję, tryby maszyny zmielą każdego, bataliony przygłupów na rządowych posadach, którym wydaje się, że są naszymi władcami prześcigają się w głupocie za nasze pieniądze.

Czas ich trochę naprostować…

C.d.n.

Piotras

Na zakończenie wyjaśnienie ważności tego AFFIDAVIT:

Ten dokument zwany AFFIDAVIT to jest zeznanie pod przysięgą – maksyma prawna mówi: „UNREBUTTED AFFIDAVIT IS JUGDMENT IN COMMERCE” – to jest bardzo ważna maksyma, jaką posługuje się system. To znaczy – jeżeli druga strona nie odpowiedziała na ten dokument – PUNKT PO PUNKCIE – to bardzo ważne – to jest to koniec sporu, czeka tylko na rozpoznanie w jurysdykcji publicznej (sąd) i nakaz windykacji wszystkiego, łącznie z odsetkami.

16 komentarzy do “Przekręt wszechczasów część XIII

  1. Witam, na wstępie się przywitam z szanownymi forumowiczami tej witryny.Chciałbym jednocześnie podziękować Astromari,Nieustraszonej,Piotrasowi za to co tu robicie to są niewyobrażalnie ważne informację.Ja od dłuższego czasu domyślałem się że coś jest nie tak ,wiele lat przeglądania różnych stron i forów ale człowiek nie wiedział jak to ugryżć.Aż trafiłem na filmy z Deanem Cliffordem a teraz czytam was.Jak ktoś mówił tu jest nas coraz więcej i będzie więcej.Jeszcze raz dziękuje za niesamowitą pracę i pozdrawiam.Łukasz.

  2. Astromaria też tak myślę, ich czas dobiega końca.Po obejrzeniu filmów z DC nie rozumie jeszcze paru rzeczy,ale bardzo mnie zaciekawiło NOTICE OF DEFAULT pismo do rządu o którym wspomina parę razy.Czy możecie mi łopatologicznie to wyjaśnić.

  3. To jest pismo do sądu, nie do rządu (na razie przynajmniej). O rządzie będzie później. Na razie mówimy o tym, co zrobić, jeśli szef nie zapłacił Jasiowi za pracę. Jak zrozumiemy podstawy prawa, to będziemy drążyć wyższy kurs.

    Ponieważ ja też nie zrozumiałam o co chodzi w tym NOTICE OF DEFAULT zapytałam Piotra, a on mi odpisał tak (klikane na telefonie, więc trochę może nieskładnie, ale da się zrozumieć):

    To jest końcowy etap procesu administracyjnego. Certificate of default – ja to tak przetłumaczyłem, ale zajrzyj jakąś lepszą definicję. Chodzi o to, że to jest dowód na to, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby zakończyć sprawę polubownie – bez rezultatu. Ten dokument powinien być podbity przez notariusza, bo tylko takie pisma MUSZĄ być uwzględnione w sądzie – inne mogą, jak się sędziemu zachce. Jak szef nie odbierze listu – zatrzymujemy dowód wysłania poleconym – zwrot wraca do nas i tyle. Czy odbierze czy nie – to jest koniec sprawy, tylko teraz strona publiczna – sąd musi wydać tzw. order czyli nakazać szefowi wypłatę wszystkiego z odsetkami. Tu jak to zrobisz porządnie, to rozprawa trwa 10 minut. To się u nas nazywa RUBBER STAMP.
    Rubber stamp – czyli proces jest zakończony po stronie prywatnej. Nic nie zostało otwarte do interpretacji. Adwokat szefa musiałby wyczarować królika z kapelusza, żeby coś wygrać.
    W sądzie liczą się tylko fakty. A fakty muszą być pod przysięgą, pod groźbą utraty wolności w razie kłamstwa.
    Ustaliliśmy fakty, czy szef brał udział czy nie. Jeżeli nic nie odebrał – dajemy całość do pozwu, załączamy wszystko razem z dowodami wysłania.
    Czasem brak odpowiedzi to najlepsza odpowiedź.
    System gra z nami tak samo. Wysyłają pisma – nawet nie polecone i mają moc urzędowo.
    Czasem komornik nie puka do drzwi tylko robi fotkę przed wejściem i potem składa raport, że słyszał ludzi, pukał, ale nikt nie chciał otworzyć.
    Qrestwo na maxa.
    DEFAULT to znaczy poddanie, wygrać proces przez DEFAULT dosłownie znaczy WALKOWER. Taki proces jest ogłaszany, kiedy jedna ze stron nie pojawia się w sadzie. Sędzia puka młotkiem i prokurator wygrywa sprawę. To jest ten właśnie RUBBER STAMP, nie ma się kto i jak obronić, więc sędzia robi tylko „puk” i daje sprawę oskarżycielowi.
    Jak to się ma do tego procesu?
    Przy wysyłaniu wszystkich zawiadomień, potem notarialnie podbity dokument stwierdzający zgodność stron – nasz szef nie miał nic na swoją obronę dlaczego nie zapłacił, nie odmówił FEE SCHEDULE – ofertę odsetek – czyli na wszystko się zgodził. Miał kupę czasu na odpowiedź, ale tego nie zrobił, dosłownie poddał się WALKOWEREM
    Wysyłamy do szefa dowód, że przegrał (walkowerem), najlepiej podbity notarialnie, bądź przez 3 świadków nigdy nie karanych wtedy dokument taki zmienia jurysdykcję z prywatnej na publiczną.
    Sędzia nie ma prawa „nie widzieć” tego, a inne rzeczy może wybierać jak mu się podoba.
    Ten dokument zwany AFFIDAVIT czyli zeznanie pod przysięgą – maksyma prawna mówi ” UNREBUTTED AFFIDAVIT IS JUGDMENT IN COMMERCE” – to jest bardzo ważna maksyma, jaką posługuje się system. To znaczy – jeżeli druga strona nie odpowiedziała na ten dokument – PUNKT PO PUNKCIE – to bardzo ważne – to jest to koniec sporu, czeka tylko na rozpoznanie w jurysdykcji publicznej (sąd) i nakaz windykacji – wszystkiego, łącznie z odsetkami.

  4. Dziękuje za odpowiedź,nie zawracam już gitary i czekam cierpliwie.

  5. czesc:)

    prosze mi wybaczyc polamany troche jezyk, szczegolnie jesli chodzi o sprawy prawne, systemowe, postaram sie jak najlepiej wyjasniac wszystko.

    CERTIFICATE OF DEFAULT- to jest ostatnie pismo w procesie, podsumowujace cala sprawe, musi zawierac wszystkie informacje jakie znalazly sie w procesie ale w skrocie. Najlepiej wytlumaczyc to w taki sposob jakbysmy mieli namalowac obraz sytuacji dla kogos zupelnie nieznajacego calego zajscia. (sedzia)

    przyklad:

    ” W zwiazku z brakiem odpowiedzi na wszystkie moje zawiadomienia oraz zeznanie pod przysiega dotyczace nie wyplacenia mi naleznosci za prace ….. zawiadamiam Pana:

    1. Otrzymal Pan zawiadomienie o nie wyplaceniu mojej wyplaty, wyslane w dniu…..potwierdzenie otrzymania ( kopia z poczty, badz internetu), na ktore nie otrzymalem zadnej odpowiedzi. ( jezeli odmowil przyjecia- zanotowac kiedy, i potwierdzenie odmowy z poczty)

    2.Otrzymal Pan kolejne zawiadomienie z zadaniem wyplaty naleznosci za moja prace, z zalaczonymi odsetkami za spoznienie, wyslane dnia….odebrane……
    Na to pismo, nie otrzymalem zadnej odpowiedzi.

    3.Dnia…..otrzymal Pan moje zeznanie pod przysiega stwierdzajace fakty w tej sprawie, i czas na odpowiedz uzasadniona prawnie. Pismo wyslane dnia…..doreczone dnia…..
    Na to pismo, rowniez nie otrzymalem zadnej odpowiedzi.

    Jest Pan oficjalnie powiadomiony, ze proces ugodowy jaki przeprowadzilem w celu rozwiazania tej sprawy polubownie zostal zakonczony. Wszystkie fakty zostaly ustalone, a Pan, otrzymal wiele mozliwosci i bardzo duzo czasu na dostarczenie mi swojej odpowiedzi, czego Pan nie zrobil.

    W zwiazku z tym, wyczerpalem wszystkie mozliwosci jakie oferuje mi system prawny zanim sprawa trafi na wokande sadowa.

    Pozdrawiam

    Jas.

    Taka mala sterte dokumentow zalaczamy do swojego pozwu przeciwko szefowi. Teraz, wszystkie fakty przynosi Jas, szef nie ma nic do powiedzenia, zupelnie, dostal wiele tygodni zeby odpowiedziec dlaczego nie zaplacil, mial szanse uniknac odsetek, gdyby tylko podal swoja odpowiedz i jej prawne uzasadnienie, czego nie zrobil mimo wielu zawiadomien.

    Sedzia otwierajac taka teczke, ma sprawe na lawie, nie ma nic do wyjasniania. Adwokat szefa musialby byc Houdini zeby wytlumaczyc dlaczego szef ognorowal wszystko, dlaczego nie raczyl odpowiedziec, dlaczego nie zaplacil i tak dalej.

    Sedzia bedzie patrzyl z politowaniem jak sie adwokacina poci, a i tak nic nie wskora.
    Tu w sadach taki proces to wygrana sprawa, idziemy tylko po nakaz windykacji, nic wiecej. nie wiem jak to jest w Polsce.

    Ten proces dziala do osob prywatnych jak i publicznych, te drugie maja podwojny problem bo dochodzi jeszcze zarzut nie dopelnienia obowiazkow pracownika publicznego ( tu sie nazywa ” misconduct in public office.) i za to tu mozna isc nawet do paki na bardzo dlugo.

    pozdrawiam wszystkcih

    Piotras

  6. Witam opisze tak na szybko moją sytuację.Jestem po operacji serca (pomostowanie) po l4 idę do zus w sprawie renty.Oni odrzucają wniosek ja się odwołuje i jest sprawa w sądzie.Przychodzę na tą rozprawę i się określam jako beneficjent mojej osoby prawnej i oczywiście ustalam służby publiczne (powierników). Co według was się dzieje dalej.

  7. luksmu

    powiem tylko co ja mysle, to nie jest rada, i moge sie mylic.

    Ludzie w sadzie popatrza na Ciebie jakbys mial 2 glowy-najprawdopodobniej. Dwa powody: jeden-nie beda naprawde wiedzieli o czym mowisz, im wiecej bedziesz sie zaglebiaj w TRUST LAW oni beda mieli oczy jak sarna na drodze.

    Drugi: mniej prawdopodobny-nawet jak wiedza, to beda udawac ze nie rozumieja, pamietaj ze nawet ludzie na samej gorze w systemie sadowym, ci ktorzy chcieliby zeby ten caly syf sie skonczyl-nie pomoga Ci, bo im leb spadnie na drugi dzien.

    Mam nadzieje ze sie myle, ale mysle ze polski system sadowy nie jest jeszcze gotowy na taka linie- to tylko moje domiemania.

    Ja chyba bym postawil na inna metode-prosze przemyslec, ja nie mam zadnego doswiadczenia z rentami, ZUSami-kompletnie.

    Jezeli Twoj stan zdrowia nie pozwala na prace, to mysle ze postawilbym doktora najwyzszej polki pod sciane i zazadal pisma ktore jawnie to okresla, z data, wlasnorecznym podpisem, koniecznie ktos kto ma do tego kredyt systemu. Ma odpowiednia pozycje, jezeli odmowi, to chcialbym dostac pismo z jego podpisem, ze nadaje sie do pracy i nic mi nie jest. ( Pamietaj ze doktor z NFZ to public servant, nie ma opcji odmowienia w ogole, jak ta zrobi to do sadu za odmowe dopelnienia oboawiazkow publicznych, znajdz jego ubezpieczyciela i odezwij sie do niego-” jeden z waszych nie chce wykonywac swojej pracy-bedzie sadzony a wy bedziecie placic)

    Jezeli to da, i ludzie z ZUS-u dalej odmowia, to zmusilbym ich do podpisania oswiadczenia i uzasadnienia swojej decyzji, i zformulowalbym to pismo w taki sposob, ze bez zadnych domyslow-podaja w watpliwosc lekarska opinie znanego fachowca.
    Na podstawie jakich danych twierdza ze doktor sie myli i nagle jestes na tyle zdrowy, ze nie nalezy sie renta. W jaki sposob beda udowadniac ( pozniej, w razie sadu) ze doktor sie myli, i maja podpisac to wlasnorecznie. W ten sposob cetrum walki przeniesie sie pomiedzy ZUS a lekarza ktory wystawil pismo.

    Jezeli sad uzna opinie bieglego ( Twojego lekarza) to ZUS przegral. Jezeli nie uzna, to administracyjnie zalatwilbym opinie ZUS ze jestes zdrowy i nadajesz sie do pracy. Ja sie nie znam na Twojej dolegliwosci ale watpie ze barany z ZUS-u podpisza dokument ze jestes zdrowy i mozesz wracac do roboty, bo ryzykuja kraty jak sie cos niedaj Boze stanie Tobie-i oni dobrze o tym wiedza.

    Proces administracyjny, niech odpowiadaja na polecone listy, czego wynikiem bedzie jednoznaczne stwierdzenie ze mozesz pracowac i nic Ci nie grozi. Brak odpowiedzi to tez odpowiedz, tylko upewnij sie ze Twoje zawiadomienia sa skonstruowane w odpowiedni sposob,

    to tylko moj pomysl, pozdrawiam serdecznie

    Piotras

  8. Dziękuje Piotras za opinie.Ciekawe czy Polski system sądowy będzie kiedykolwiek gotowy.

  9. Wszystkich, którzy się niecierpliwią, że nie ma ciągu dalszego uspokajam, że będzie! Piotr, tak samo jak wszyscy na tej więziennej planecie, musi pracować, żeby żyć. Jak skończy pracę, to napisze. Jak wyjaśnia nie może pisać w pośpiechu głupot, bo ta wiedza jest jak karabin maszynowy, trzeba umieć się nim posługiwać, żeby nie zrobić sobie krzywdy.

  10. Maria Bejda, Teresa Wojda

    POLSKI OBYWATELSKI RUCH OPORU

    Łowicz, 29.08.2015r.

    ciekawostka-OBYWATEL to nie czlowiek…czlowiek, to kobieta badz mezczyzna, dziecko, kazda inna funkcja-to zupelnie co innego. Funkcja obywatela wiaze sie z przywilejami i obowiazkami-moga nie miec nic wspolnego z prawami czlowieka!!!

    obywatel czego? Polski? RP? taki obywatel to podmiot, nie czlowiek, nie ma zadnych praw, a obywatelski ruch oporu-najlepiej mozna porownac (prawnie, bo wierze ze intencje sa dobre) do buntu w fabryce cocal coli (RP), pracownicy beda krzyczec, klepac sie po plecach i robic duzo szumu, kto wie, moze nawet podniosa im pensje o 2 grosze, ale tak dlugo jak sa pracownikami coli ( zupelnie jak RP-obywatel RP) tak dlugo beda robic co im sie rozkazuje, nie maja zadnych praw.

    obywatel-wikipedia-obywatel – członek społeczeństwa danego państwa, mający określone uprawnienia i obowiązki zastrzeżone przez prawo i konstytucję[1];

    widac gdzies slowo czlowiek? nie, jest okreslone co to panstwo? ( dlatego korporacje figuruja jako panstwa) nie, zastrzezone przez prawo-jest okreslone jakie prawo? ( sa rozne prawa-prawo naturalne, i prawo korporacyjne-ustawy) nie, jasno powiedziane w tej krotkiej definicji ze ma TYLKO okreslone uprawnienia, i jasno powiedzialne jest ze MA OBOWIAZKI…czyli ktos inny naklada na niego obowiazek, funkcje, role, skoro jest ktos kto moze to narzucic, dac obowiazki i przywileje-ten sam moze je zabrac.

    tak dlugo jak dlugo ludzie nie beda rozumiec ze poza CZLOWIEK wszystko inne po wymysly systemu-tak dlugo beda ganiac swoj wlasny ogon. Kazda funkcja wiaze sie z rezygnacja z praw czlowieka (nie wszystkie jednakowo) a przyjeciem przywilejow nalozonych przez kreatora tej funkcji-nic wiecej.

    pozdrawiam

  11. Pingback: Szkolenie z prawa naturalnego – Kancelaria Prawa Naturalnego

Nie mam żadnego wpływu na to, że komentarze stałych bywalców bloga lądują w moderacji! Proszę się nie awanturować w tej sprawie - patrz: strona "Komentowanie bloga" (na górze). Wolną dyskusję prowadzimy w Hyde Parku, a o zdrowiu w Zdrowotnym Hyde Parku.

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.