Walter Last – „Kulisy leczenia nowotworów przez oficjalną medycynę”

Źródło: „Nexus” nr 5 (37) 2004

O AUTORZE

Walter Last – obecnie na emeryturze, pracował jako biochemik i chemik na medycznych wydziałach wielu niemieckich uniwersytetów oraz w Laboratoriach Bio-Science w Los Angeles w USA, a później jako żywieniowiec i terapeuta wykorzystujący naturalne metody leczenia w Nowej Zelandii i Australii, gdzie obecnie przebywa. Jest autorem licznych artykułów dotyczących zdrowia publikowanych w różnych czasopismach, jak również kilku książek, w tym Heal Yourself (Uzdrów się sam), Healing Foods (Uzdrawiające potrawy) i The Natural Way to Heal (Naturalny sposób uzdrawiania). W numerze 32 (6/2003) Nexusa opublikowaliśmy jego artykuł „Nowa medycyna doktora Hamera”. Zainteresowanych dalszymi informacjami na temat zdrowia odsyłamy na jego stronę internetową poświęconą zdrowiu, nauce i duchowości zamieszczoną pod adresem www.health-science-spirit.com

======================

Medycyna jest bardzo dumna z rygorystycznych metod badawczych stanowiących podstawę leczenia raka. Jeśli u kogoś zdiagnozowano raka, osoba ta z miejsca staje przed ogromnym naciskiem ze strony systemu ochrony zdrowia, który wymusza na niej natychmiastowe rozpoczęcie terapii, w której skład wchodzi interwencja chirurgiczna, chemioterapia i napromieniowanie w różnych kombinacjach. Większość przestraszonych i zaszokowanych tą sytuacją ludzi nie jest w stanie przeciwstawić się potędze medycznego autorytetu.

Jak zareagowalibyśmy w takiej sytuacji? Być może niektórzy z nas w przypadku prostych problemów ze zdrowiem byliby skłonni do zaufania terapii naturalnej, ale w przypadku czegoś tak poważnego jak rak czulibyśmy się bezpieczniejsi ze sprawdzonymi metodami medycyny ortodoksyjnej.

Jeśli ktoś natknie się na ten artykuł przed podjęciem ostatecznej decyzji co do metody leczenia, niech go uważnie przeczyta.

Być może pomoże mu lepiej zrozumieć naturalne metody leczenia raka.

W artykule tym przedstawiam kilka mało znanych faktów dotyczących naukowych podstaw kryjących się za tradycyjnymi metodami leczenia raka. W badaniach nad rakiem sukces – za który uważa się pięcioletni okres przeżycia – jest określany poprzez porównanie innych metod i form leczenia z interwencją chirurgiczną, natomiast przeżywalność będąca skutkiem interwencji chirurgicznej rzadko jest porównywana z przeżywalnością pacjentów nie poddawanych żadnej terapii, a już na pewno nie jest porównywana z przeżywalnością pacjentów leczonych metodami naturalnymi. Jak z tego wynika, ortodoksyjna metoda leczenia raka jest z gruntu nienaukowa. Ogólna liczba przypadków udanej terapii nie jest większa od uzyskiwanej w wyniku wyleczenia spontanicznego lub efektu placebo.

Jako potwierdzenie mojego stosunku do medycyny ortodoksyjnej przedstawiam następujące stwierdzenia i wnioski zaczerpnięte z medycznych i naukowych publikacji: „Badania zdają się dowodzić, że wczesna interwencja chirurgiczna jest pomocna, ponieważ przedrakowe zmiany są włączone do usuniętej części, takie które nie stałyby się rakowymi, gdyby je zostawić nietknięte”. Innymi słowy, wczesne interwencje chirurgiczne wydają się skuteczne, ponieważ zostają usunięte zmiany, które nie są zmianami rakowymi, i w ten sposób poprawia się statystykę przypadków wyleczonych.

Nie ma również znaczenia, jak duża część piersi zostaje usunięta – wynik jest zawsze taki sam”. To stwierdzenie dowodzi, że interwencja chirurgiczna nie wpływa na polepszenie szans wyzdrowienia, w przeciwnym wypadku byłaby różnica między radykalną chirurgią a wycięciem tylko guzka. Badacze stwierdzają, że dalsze poddawanie około 70 procent kobiet daremnym w skutkach okaleczeniom jest arogancją. Co więcej, nie ma żadnych dowodów na to, że wczesna amputacja sutka (mastektomia) wpływa na przeżywalność – gdyby pacjentki wiedziały o tym, najprawdopodobniej nie zgodziłyby się na zabieg chirurgiczny.

W roku 1993 redaktor Lanceta podkreślał w artykule redakcyjnym, że mimo wielu modyfikacji i wariacji metod leczenia raka piersi śmiertelność spowodowana tą chorobą nie zmieniła się. Przyznaje, że mimo niemal cotygodniowych relacji mówiących o przełomowych odkryciach medycyna, przy swej nadzwyczajnej możliwości samooszukiwania się (to jego słowa, nie moje), pogubiła się. Jednocześnie odrzuca poglądy tych, którzy uważają, że zbawienie nadejdzie ze strony intensyfikacji chemioterapii po zabiegu chirurgicznym do poziomu tuż poniżej zabójczego dla pacjenta. Zadaje pytanie: „Czy nie byłoby bardziej naukowe zastanowienie się, dlaczego nasze podejście zawiodło?” Powiedziałbym, że niezbyt szybko doszliśmy do takiego pytania, biorąc pod uwagę stuletni okres okaleczania kobiet. Tytuł tego artykułu wstępnego brzmi właściwie: „Rak piersi – czy się zagubiliśmy?”

W zasadzie wszystkie rodzaje i kombinacje konwencjonalnych metod leczenia raka piersi dają w dłuższej perspektywie ten sam stosunek przeżywalności. Jedyny wniosek, jaki można wysnuć, mówi, że konwencjonalne metody leczenia nie dają żadnej poprawy przeżywalności w dłuższym okresie czasu. W rzeczywistości jest jeszcze gorzej. Dr Michael Baum, czołowy brytyjski chirurg, specjalista od raka piersi, odkrył, że interwencje chirurgiczne w przypadkach raka piersi zwiększają szansę nawrotu w ciągu trzech lat. Wiąże również interwencje chirurgiczne z przyspieszeniem tempa rozwoju raka w wyniku stymulacji formowania się przerzutów w innych częściach ciała.

Wcześniejsze niemieckie badania dowodzą, że kobiety po menopauzie z nie leczoną formą raka piersi żyją dłużej od poddanych kuracji i zalecają zaniechanie leczenia w takich przypadkach. Ten wniosek jest zgodny z ustaleniami Ernsta Krakowskiego, niemieckiego profesora, radiologa. Wykazał on, że przerzuty są zazwyczaj wywoływane przez medyczną interwencję i tylko niekiedy przez biopsję lub zabieg chirurgiczny nie związany z rakiem. Zakłócenie guza powoduje wzrost liczby komórek rakowych, które dostają się do krwiobiegu, zaś większość farmaceutycznych terapii, zwłaszcza chemioterapia, powoduje uwstecznienie układu immunologicznego. Ta kombinacja to recepta na katastrofę. To właśnie przerzuty zabijają, podczas gdy oryginalne nowotwory, zwłaszcza piersi, mogą być stosunkowo mało szkodliwe. Te ustalenia zostały potwierdzone przez najnowsze badania, które dowodzą, że interwencje chirurgiczne, nawet te nie związane z rakiem, mogą wyzwolić gwałtowny proces formowania się przerzutów i prowadzić do przedwczesnej śmierci. Jeszcze wcześniej ukazały się doniesienia mówiące, że operacyjne leczenie raka prostaty może również prowadzić do przerzutów. W rzeczywistości to właśnie rak prostaty był badany w pierwszych klinicznych próbach losowych, jakie w ogóle prowadzono nad rakiem. Po 23 latach okazało się, że nie ma żadnych różnic w okresach przeżywalności miedzy pacjentami poddanymi interwencji chirurgicznej a osobami, których nie poddano żadnej terapii, przy czym operowani cierpieli dodatkowo z powodu impotencji lub nietrzymania moczu.

Nieżyjący już profesor fizyki medycznej H. B. Jones był czołowym statystykiem raka w Stanach Zjednoczonych. W przemówieniu wygłoszonym w roku 1969 do członków Amerykańskiego Towarzystwa Raka (American Cancer Society) oświadczył, że żadne z badań nie potwierdziło wydłużenia okresu przeżywalności w następstwie wczesnej interwencji chirurgicznej. Co więcej, jego badania dowiodły, że

pacjenci z nie leczonym rakiem żyją prawie cztery razy dłużej, wiodąc życie charakteryzujące się znacznie wyższą jakością niż leczeni.

Nie muszę chyba dodawać, że już nigdy więcej nie poproszono go o zabranie głosu.

NACIĄGANE STATYSTYKI

Epidemiologiczne badania potwierdzają wątpliwą wartość konwencjonalnej terapii. W ich konkluzji mówi się: „medyczne interwencje związane z rakiem mają marginalny wpływ, jeśli w ogóle jakikolwiek, na przeżywalność”. Nawet konserwatywny periodyk medyczny New England Journal of Medicine zamieścił artykuł pod znamiennym tytułem „Rak niepokonany”.

Pospolity sposób przekształcania medycznych statystyk na bardziej korzystne wygląda następująco: pacjenci, którzy umierają w czasie przedłużonej terapii przy zastosowaniu chemioterapii lub radioterapii, nie są włączani do obliczeń statystycznych pod pretekstem nieuzyskania pełnego zakresu terapii, natomiast w grupach kontrolnych liczeni są wszyscy, którzy umierają.

Co więcej, miarą sukcesu jest procent guzów zanikających, bez względu na to, czy pacjent przeżyje. Kiedy jednak dochodzi do porównania długości okresu przeżycia, wówczas uwzględnia się tylko przypadki wyleczone z pominięciem śmiertelnych. Generalnie nie podaje się, ilu pacjentów zmarło wskutek samej terapii. Obecny trend polega na bardzo wczesnym wykrywaniu objawów przedrakowych i leczeniu ich jako raka. Chociaż statystycznie zwiększa to liczbę ludzi chorych na raka, to jednocześnie sztucznie wydłuża czas przeżycia i obniża śmiertelność, a tym samym czyni terapie medyczne bardziej wiarygodnymi. W tym wydłużeniu czasu przeżywalności może mieć jednak swój udział pewien czynnik, a mianowicie to, że rosnąca liczba pacjentów sięga dodatkowo po terapię naturalną.

Badanie historii chorób 1,2 miliona pacjentów z rakiem ujawniło, że śmiertelność przypisywana przyczynom pozarakowym i występująca wkrótce po leczeniu na raka była o 200 procent większa od występującej normalnie. Po dwóch latach od zdiagnozowania raka i terapii ten nadmiar śmiertelności spada o 50 procent. Najczęstszym powodem nadmiaru zejść śmiertelnych była niewydolność serca i układu oddechowego. Oznacza to, że zamiast umierać przez kilka lat na raka pacjenci ci umarli w wyniku efektów leczenia i znacznie pomogli w poprawieniu statystyk dotyczących raka, ponieważ rak nie był bezpośrednią przyczyną ich śmierci. Tego rodzaju zafałszowane doniesienia dotyczące śmierci z powodu raka zrodziły żądania wprowadzenia bardziej uczciwych statystyk.

Analiza wielu szeroko zakrojonych badań mammograficznych pokazuje, że mammografia prowadzi do bardziej agresywnej terapii bez żadnych dodatnich skutków, jeśli chodzi o przeżywalność pacjentek. W rezultacie nawet redaktor Lanceta musiał przyznać, że brak jest wiarygodnych danych wynikających z rozległych losowych prób mammograficznych, które świadczyłyby na korzyść mammografii. Znaczenie tego oświadczenia wykracza daleko poza samą mammografię. Orędownicy medycyny konwencjonalnej otwarcie przyznają, że nie znają terapii mogącej pomóc w przypadkach zaawansowanych form raka. Do dzisiaj lansuje się hasło: „Aby można było to wyleczyć, należy wykryć to wcześnie”. Badania dotyczące mammografii dowodzą, że nie ma znaczenia, kiedy wykryje się raka – metody konwencjonalne są zawsze bezużyteczne, a co za tym idzie, bezużyteczny jest ogromny, wielomiliardowy przemysł raka (to mój wniosek).

W ramach prowadzonych w Kanadzie przez trzynaście lat badań, które objęły 40 000 kobiet, dokonano porównania tych z nich, które badano metodami fizycznymi z tymi, którym zaaplikowano dodatkowo mammografię. Okazało się, że w grupie z badaniem mammograficznym wystąpiło znacznie więcej przypadków wycięcia guzka piersi i zabiegów chirurgicznych (przy współczynniku śmiertelności wynoszącym 107) niż w grupie, w której zastosowano tylko badanie fizyczne (przy współczynniku śmiertelności – 105). Rak przewodowy miejscowy (DCIS) jest pospolitą, nieinwazyjną formą guza piersi. W większości przypadków jest wykrywany przy pomocy mammografii. U młodych kobiet 92 procent wszystkich rodzajów raka wykrywanych za pośrednictwem mammografii należy do tego typu. Tym niemniej średnio w 44 procentach, a w niektórych przypadkach w 60 procentach tych przypadków stosuje się amputację sutka (mastektomię). Ponieważ większość z nich jest nieszkodliwa, te niepotrzebne zabiegi znacznie poprawiają statystyki dotyczące przeżywalności.

Podczas gdy konwencjonalne diagnozy mają charakter inwazyjny i mogą sprzyjać przerzutom raka, jest pewien nieszkodliwy rodzaj elektroskórnych badań o nazwie „test biopola”, który opracował zespół złożony z badaczy ośmiu europejskich szpitali i uniwersytetów. Jak doniósł Lancet, jest on w 99,1 procenta dokładny w diagnozowaniu złośliwości guzów piersi. Obszerna analiza wyników radioterapii w przypadkach raka płuc wykazała, że po dwóch latach w grupie, w której oprócz interwencji chirurgicznej zastosowano radioterapię, wystąpiła o 21 procent większa śmiertelność niż w grupie, która miała wyłącznie zabieg chirurgiczny. Magazyn Lancet zamieścił artykuł, w którym mówi się, że zabicie wszystkich komórek rakowych, jakie pozostały po zabiegu chirurgicznym jest racjonalne, lecz fakty, niestety, nie potwierdzają tej teorii.

CHEMIOTERAPIA – MEDYCZNA ROSYJSKA RULETKA

Chemioterapia w przypadkach białaczki u dzieci i choroby Hodgkina (ziarnica złośliwa) stanowi typowy przykład jedynie pozornego sukcesu ortodoksyjnej terapii antyrakowej. Prowadzone obecnie kolejne długoterminowe badania dowodzą, że w późniejszym okresie u takich dzieci powstaje osiemnaście razy więcej wtórnych złośliwych guzów. Co gorsze, u dziewczynek występuje 75-krotny wzrost ryzyka (7500%) zachorowania na raka piersi w wieku około 40 lat. Głównym problemem wydaje się być rozwój głębokich lub układowych infekcji bakterią Candida albicans (bielnik biały) wkrótce po rozpoczęciu chemioterapii. Jeśli ta infekcja nie jest odpowiednio leczona, następuje pogorszenie lub jest bardzo prawdopodobne wystąpienie w przyszłości problemów ze zdrowiem.

Badania raka jajników dowodzą, że ryzyko wykształcenia się białaczki po chemioterapii rośnie 21-krotnie, czyli o 2100 procent. Chemioterapia wykazuje prostą zależność od dawki – podczas gdy występowanie pobudzonej leukemii podwaja się między grupami, w których zastosowano niską i umiarkowaną dawkę, to między grupami o umiarkowanej i wysokiej dawce wzrasta czterokrotnie. Po zastosowaniu chemioterapii w celu leczenia złośliwych guzów rozwijają się również inne guzy. W próbach ze szpicakiem (myeloma) nie stwierdzono żadnych zalet stosowania chemioterapii w stosunku do braku jakiegokolwiek leczenia.

Ulrich Abel, szanowany niemiecki biostatystyk, przedstawił wyczerpującą analizę ponad 3000 klinicznych prób dotyczących wartości chemioterapii w przypadkach zaawansowanego nowotworu złośliwego (na przykład raka piersi). Onkolodzy mają inklinację do stosowania chemioterapii, ponieważ może ona spowodować czasowe kurczenie się guza zwane reakcją, jednak i w tym przypadku występują nieprzyjemne efekty uboczne. Abel wywnioskował, że brak jest bezpośrednich danych wskazujących na to, że chemioterapia umożliwia w takich przypadkach przedłużenie okresu przeżycia. Twierdzi wprost: „Wielu onkologów uważa za oczywiste to, że reakcja na terapię wydłuża okres przeżycia – jest to opinia, której podstawę stanowi błędne rozumowanie nie poparte żadnymi badaniami klinicznymi”.

W swojej książce Questioning Chemotherapy (Wątpliwości wobec chemioterapii) dr Ralph W. Moss przedstawia szczegółową analizę tego tematu. Ogólny wniosek, jaki wynika z jego książki, mówi, że nie ma danych wskazujących na to, że stosowanie chemioterapii wydłuża w większości przypadków raka okres przeżycia. Nawet gdyby chemioterapia mogła przedłużyć życie o kilka miesięcy, to co z jakością tego życia? Tom Nesi, były dyrektor ds. kontaktów z mediami w farmakologicznym gigancie Bristol-Myers Suibb napisał w dzienniku New York Times o udanej kuracji swojej żony, która statystycznie rzecz ujmując przedłużyła jej życie o trzy miesiące. Dwa tygodnie po zabiegu jego żona nagryzmoliła na kartce z notatnika: „jestem przygnębiona… nie chcę więcej… proszę”. W tej sytuacji wcale nie dziwią mnie doniesienia mówiące, że

większość onkologów nie poddałaby tej terapii członków swoich własnych rodzin.

PEŁNA TERAPIA

Virginia Livingston (później Livingston-Wheeler), wybitna badaczka raka i terapeutka, przytacza w swojej książce Cancer: A New Breakthrough (Rak- nowy przełom) opis przypadku jednej z wielu pacjentek, które badała. Pacjentka ta zgłosiła się do niej natychmiast po zaaplikowaniu jej pełnego zakresu terapii na raka piersi. „Po odkryciu minimalnego guzka piersi poddano ją mastektomii (wycięciu sutka). Żaden z usuniętych spod ramienia węzłów limfatycznych nie był zaatakowany; całość tkanki rakowej została usunięta. Aby mieć pewność, że nie będzie nawrotów na bliznach, poddano ją radioterapii i wycięto jajniki. Ku jej przerażeniu rok później na bliźnie pooperacyjnej na piersi pojawiły się małe guzki. Znowu poddano ją naświetlaniom i dodatkowo terapii hormonami męskimi, w następstwie czego wystąpił u niej trądzik i szorstki zarost na twarzy. Pomimo to guzki pojawiały się dalej. Obecnie jest poddawana chemioterapii z jej typowymi efektami ubocznymi.

Włosy nie zdążyły jeszcze odrosnąć, kiedy ból w kościach został zdiagnozowany jako rak kości. Spodziewano się, że zwiększenie dawek chemioterapii i terapii hormonalnej pomoże, jednak kilka miesięcy później uszkodzenia kości powiększyły się. W rezultacie usunięto jej gruczoły dokrewne. Miejmy nadzieję, że to przedłuży jej cierpienia o rok. Później usunięcie przysadki mózgowej może dać jej kolejnych sześć miesięcy życia. Obecnie jej wiara w medycynę została tak mocno zachwiana, że zgłosiła się do mnie po poradę. Poprosiła o badanie bez obecności swojego męża, ponieważ chciała mu oszczędzić widoku swojej agonii w postaci nagiego, zniekształconego, okaleczonego ciała z potwornie opuchniętym brzuchem i cienkimi nogami. W końcu wyszeptała: „Pani doktor, czy mam się zabić?”

ZMOWA MILCZENIA

Czemu oni to robią (przez „oni” rozumiem medyczny „establishment raka”)? Wydaje mi się, że odpowiedzi na to pytanie udzielił medyczny komentator i były redaktor magazynu New Scientist, dr Donald Gould, w ponadczasowym artykule zatytułowanym „Cancer: A Conspiracy of Silence” („Rak – zmowa milczenia”). Jego podtytuł podsumowuje pogląd autora: „Najpospolitsze rodzaje raka są dziś równie odporne na leczenie, jak 40-50 lat temu. Nic nie zyskamy, udając, że szala zwycięstwa w walce z rakiem powoli i systematycznie przechyla się na naszą stronę”.

Powyższa prawda jest rozmyślnie ukrywana przed społeczeństwem. Według Goulda ta zmowa milczenia ma związek z pieniędzmi. Społeczeństwo musi postrzegać medyczny establishment specjalizujący się w raku jako ten, który wygrywa, inaczej nie da mu pieniędzy. Jeden z wcześniej cytowanych naukowców stwierdził, że przy dziesiątkach tysięcy radiologów i milionach dolarów zainwestowanych w sprzęt, wciąż aplikuje się radioterapię, mimo iż badania wskazują, że powoduje ona więcej szkód, niż daje korzyści.

Gould uważa również, że pacjenci, którzy czuliby się dobrze bez leczenia aż do nieuniknionej śmierci, podawani terapiom stają się z powodu tych bezsensownych prób odwleczenia ich zgonu o kilka tygodni nieszczęśliwi. Rzecz w tym, że na tym etapie zarabia się najwięcej. Gould uważa, że lekarze trują swoich pacjentów lekami i promieniowaniem i okaleczają ich niepotrzebnymi zabiegami chirurgicznymi w desperackiej próbie leczenia czegoś, co jest nieuleczalne. Od roku 1976, w którym Gould napisał ten artykuł, niewiele się zmieniło. W ostatnim wydaniu The Moss Report można przeczytać, że długoterminowe przeżycie w przypadkach pospolitych raków, takich jak rak prostaty, piersi, jelita grubego i płuc, „ledwie drgnęło od lat siedemdziesiątych”. W ostatecznym rozrachunku oznacza to, że w ostatnich 70-80 latach nie nastąpiło znaczące wydłużenie okresu przeżywalności w następstwie konwencjonalnego leczenia raka.

NAUKOWE PODSTAWY AKCEPTACJI LEKÓW

Warto również poznać zasady akceptacji leków stosowanych w leczeniu raka. Większość z nich pochodzi z USA. W przeszłości firma wytwarzająca lek musiała dostarczyć dwie duże losowe próby z pozytywnymi wynikami, aby uzyskać akceptację Urzędu ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration: w skrócie FDA), który zajmuje się dopuszczaniem leków. Słowo „pozytywny” oznacza w tym przypadku skutek w postaci określonego tempa zmniejszenia się guza, które utrzymuje się przez co najmniej jeden miesiąc. Nie było wymogu wykazania, że lek przedłużał okres przeżycia, nie wymagano również przedłożenia wyników nieudanych prób tego leku.

Te „ostre naukowe” kryteria jeszcze bardziej złagodzono w czasie prezydentury Clintona, dzięki czemu producenci leków mogli uzyskać aprobatę FDA, nawet gdy duża losowa próba wypadła niekorzystnie. W doniosłym oświadczeniu dotyczącym akceptacji leków, rzecznik FDA podkreślił, że jakiekolwiek opóźnienie akceptacji niekoniecznie oznacza czyjąś śmierć, ponieważ „żadna z tych zaawansowanych kuracji form raka nie leczy ludzi”. Przypuszczalnie sprawa ma się jeszcze gorzej niż w przypadku nieefektywnej terapii. Grupa liczących się badaczy dokonała przeglądu całości opublikowanych materiałów statystycznych dotyczących medycznych skutków terapii i wykazała, że system medyczny jest obecnie główną przyczyną zgonów i okaleczeń w USA.

Zgonów związanych z zawałami serca w roku 2001 było 699 697, z rakiem – 553 251, natomiast z medycznymi interwencjami – 783 936! Właściwy tytuł tych badań powinien brzmieć: „Śmierć zadana przez medycynę”.

Ktoś mógłby zastanawiać się, dlaczego władze resortu zdrowia udają, że nie widzą tych masowych zgonów, w większości spowodowanych lekami, i koncentrują swoje wysiłki na ograniczaniu dostępu do dodatków do żywności i naturalnych leków. Objawem tego rodzaju oficjalnego nastawienia są niedawne działania wymierzone w Pan Pharmaceuticals, w następstwie których rząd australijski zmusił największego producenta naturalnych leków do ogłoszenia bankructwa, rzekomo z powodu tego, że jego produkty mogłyby wywołać choroby, a nawet doprowadzić do zgonów. Moim zdaniem główną przyczyną tego wypaczonego oficjalnego stanowiska jest to, że wydziały zdrowia i władze nadzorcze są zdominowane przez lekarzy, którzy zostali wyszkoleni (częściowo za pieniądze koncernów farmaceutycznych), aby wierzyć, że leki farmaceutyczne są zbawienne, a naturalne szkodliwe. Mimo, iż większość zachodnich społeczeństw woli leki naturalne, niemal wszystkie partie polityczne promują uzależnienie od leków farmaceutycznych. Tak więc pierwszym krokiem zmierzającym do zmiany tego opresyjnego klimatu politycznego jest konieczność utworzenia partii politycznej promującej metody naturalnych terapii, a nie uzależnienie od leków.

W artykule redakcyjnym „British Medical Journal”, którego autorem jest Richard Smith, można znaleźć wskazówkę wyjaśniającą przyczynę tych alarmujących statystyk zawartych w „Śmierci zadanej przez medycynę”: „Jak dotąd jedynie 15 procent medycznych interwencji ma wsparcie w solidnej wiedzy naukowej” i „jest tak dlatego, że tylko 1 procent artykułów pojawiających się w medycznych periodykach ma naukowe uzasadnienie, a częściowo z powodu tego, że wielu terapii nigdy nie próbowano nawet oceniać”. Dobrym przykładem nienaukowej natury badań medycznych jest ostatnie fiasko zastępczej terapii hormonalnej (Hormone Replacement Therapy; w skrócie HRT). Kilkadziesiąt lat temu była ona przedstawiana jako wynikająca z „rygorystycznych badań” medycznych oraz bezpieczna i efektywna, ponieważ w przeciwnym wypadku nie zostałaby zaaprobowana. Kurację tę zalecano jako zapobiegająca zawałom serca i rakowi. Przeprowadzone obecnie badania dowodzą, że HRT jest niebezpieczna i zwiększa ryzyko zachorowania właśnie na zawal serca i raka.

Co zawiodło? Czemu nie wykryto tego wcześniej? To oczywiste, pierwotne badania były prowadzone pod kątem uzyskania maksymalnych zysków, podczas gdy obecnie badacze nie mają już w nich żadnego udziału. Z tego względu nie wierzę żadnym badaniom prowadzonym pod kątem uzyskania dochodów. Niestety, takie podejście dominuje obecnie w większości badań medycznych.

DROGA KU PRZYSZŁOŚCI

Minęły już 32 lata od momentu, kiedy prezydent Nixon wypowiedział wojnę rakowi. Od tamtego momentu wydano 2 biliony dolarów na konwencjonalne leczenie raka, a rezultat tego jest taki, że więcej osób niż kiedykolwiek przedtem umiera na raka. Chociaż wykonano wiele badań, których celem było ustalenie wartości różnych składników odżywczych w odniesieniu do różnych rodzajów raka, z tych dwóch bilionów dolarów nie przydzielono ani grosza na przeprowadzenie prób z holistycznymi terapiami raka. Naturalni terapeuci musieli stawiać czoło stuletniemu okresowi oskarżeń i wielu z nich zawleczono na salę sądową, w rezultacie czego skończyli w więzieniu. Czy nie byłoby bardziej naukowe bezstronne ocenienie metod leczenia raka stosowanych przez naturalnych terapeutów zamiast wsadzanie ich do więzienia? Większość amerykańskich klinik alternatywnych musiała przenieść się do Meksyku. (Zainteresowanych ich listą odsyłam na stronę internetową cancure.org). Holistyczne podejście do leczenia raka obejmuje doskonałe odżywianie, zioła, elektromedycynę oraz medycynę wibracyjną lub energetyczną, uzdrawianie emocjonalne, a także terapię umysłową.

Jedyne znane badania, które są bliskie podejściu holistycznemu, dotyczą terapii Gersona i były przeprowadzone w celu oceny pięcioletniego okresu przeżywalności 153 pacjentów cierpiących na czerniaka. Wykazały one, że 100 procent pacjentów z fazą I i II poddanych terapii Gersona przeżyło, podczas gdy tylko 79 procent poddanych terapii konwencjonalnej. W odniesieniu do przypadków w III fazie raka (z przerzutami w bliskim regionie) liczby te przedstawiały się odpowiednio: 70 procent i 41 procent, zaś z faza IV (przerzuty w rejonach odległych) – 39 procent przy stosowaniu terapii Gersona i 6 procent w przypadku terapii konwencjonalnej.

Wielu naturalnych terapeutów raka twierdzi, że w ponad 90 procentach przypadków udało się im odnieść sukces w zahamowaniu rozwoju raka, a nawet cofnięciu się go, ale tylko wtedy, gdy pacjenci nie byli wcześniej poddani terapii konwencjonalnej. Według nich najbardziej dewastującymi metodami są chemioterapia i radioterapia.

Tak więc, jeśli ktoś zachoruje na raka, sugeruję, aby oparł się strachowi i naciskom z zewnątrz. Bardzo rzadko zdarza się, że należy podjąć natychmiastowe działanie. Doradzam, aby każdy sam przejrzał dane dostępne w książkach, magazynach oraz w Internecie, a następnie postąpił zgodnie z własnym zdrowym rozsądkiem i intuicją.

======================

Rozpowszechnianie artykułu wśród znajomych mile widziane. Dalsze publiczne rozpowszechnianie wymaga pisemnej zgody redakcji „Nexusa”!

127 komentarzy do “Walter Last – „Kulisy leczenia nowotworów przez oficjalną medycynę”

  1. Mnie się zdaje, że ten „gorab” mus się i duuużooo nauczyć z życia a najmniej z jewikipedii. 😀

  2. Nie znam tzw cudownych ozdrowien z nowotworów za pomocą medycyny naturalnej choć sam zajmuję się med. chin. od kilku lat – nowotwór to bardzo złożona choroba o której nadal niewiele wiemy, szczególnie jak ją leczyć. Nie chce mi się też wierzyć w to że lekarze to słudzy na usługach diabła w postaci firm farmaceutycznych – przykład chociażby ostra białaczka limfatyczna u dzieci ktora byla smiertelną chorobą zanim wprowadzono chemioterapię i przeszczep szpiku. Jest oczywiscie tez duzo przykładów niewłaściwego i wrecz zbrodniczego dzialania tych firm, chociażby w sprawie szczepien.

  3. No i wykazujesz się nie tylko niewiedzą, ale wręcz niechęcią do jej zdobycia. W blogu, w którym teraz jesteś jest mnóstwo opowieści z życia o ludziach, którzy wyszli ze stanu niemal agonalnego. To nie ostra białaczka limfatyczna zabija dzieci, lecz mafia medyczna, o czym dosadnie napisała nieustraszona (która jest lekarzem). Z boku bloga są kategorie i tagi. Klikasz kategorię „Zdrowie” i podkategorie takie jak „Nowotwory”, „Makrobiotyka”, „Nieuleczalni” itp. i masz lektury na długie, zimowe wieczory. To jest prawdziwa weryfikacja: poznać autentyczne opowieści ludzi, którzy otrzymali od lekarzy wyrok śmierci (5 tygodni życia!!!), ale zmienili swoje życie ( w tym sposób myślenia!!!) i żyją szczęśliwie.

    Z boku bloga u samej góry poraża oczy okładka książki „Nazistowskie korzenie brukselskiej UE”, napisanej przez lekarza, który odkrył i zdemaskował mafię olejowo–narkotykowo-farmaceutyczną, która rozpętała I i II wojnę światową – Hitler nie był szaleńcem prącym na Wschód celem powiększenia przestrzeni życiowej dla Niemców! On był opłacany przez banksterów z Wall Street i olejarzy z IG Farben. Jak możesz pisać o chęci zweryfikowania artykułu, jeśli nie widzisz tego co aż wali po oczach?

    Dr Rath (współautor tej książki) zdemaskował onkologię. To nie jest medycyna, to jest zabijanie ludzi za wielkie pieniądze! Instytut dr Ratha produkuje w pełni naturalne suplementy witaminowe, które są starannie przetestowane w hodowlach komórkowych oraz na myszach. Te suplementy leczą raka, cukrzycę i wszystkie tzw. „choroby nieuleczalne”. Ale dr Rath nie dostał za to Nobla i nie piszą o jego sukcesach na pierwszych stronach gazet! Wręcz przeciwnie, jest prześladowany, opluwany, ośmieszany i delegalizowany w tym, co robi. Mafia onkologiczna nie da sobie wyrwać wielkiej kasy! To wszystko przeczytasz klikając na tagi „dr Matthias Rath” i „dr Aleksandra Niedzwiecki”.

    Ja również jestem opluwana i poniewierana przez tzw „racjonalistów”, bo ta sekta kocha śmierć i męczarnie, a ja im psuję interesy.

  4. @gorab piszesz, że:
    „Nie znam tzw cudownych ozdrowien z nowotworów za pomocą medycyny naturalnej…”
    Weź się trochę porozglądaj, to zobaczysz jak działa natura, bez „pomocy” medycyny.
    Nowotwory są zaprogramowane przez naturę, a ich likwidacja też jest przewidziana w tym programie. Likwidatorami raka są mikroby: gruźlica płuc jest zdrowieniem raka, angina migdałów jest redukcją powiększonych migdałów, zwykły katar jest fazą naprawczą wcześniejszego owrzodzenia śluzówki, itd. To co dotychczas braliśmy za chorobę, jest niczym innym jak fazą naprawczą. Polecam film na ten temat „Pięć Praw Natury – Trzecia rewolucja w medycynie”:

  5. Astromaria ! Nalozylam sobie taka nieprzenikalna tarcze przeciwko glupocie czy zlosliwym trolom, ze az echo niesie wszelkie jej odbicia , hi,hi.

    Co tez sie tych „specjalistow” od leczenia namnozylo ? Toz to cale ich roje atakuja wokol, chociaz zawsze mowiono, ze od leczenia jest lekarz, z ktorym rozmawia sie w cztery oczy i to w takiej samej poufnej tajemnicy, jak przy „spowiedzi swietej”.

    Juz oryginalna przysiega Hipokratesa nakazuje tez milczenie o zauwazonych przypadlosciach ludzkich i o szczegolach sztuki leczenia ich !

    A tu wokol nic innego, jak sami psychosomatyczni ekshibicjonisci w stylu : tu mnie boli, tak mnie dzga, w dupie mi fujarka gra ! , ktorzy sa woda na mlyn trucicielskich gieszeftow i ich „panstwowych” naganiaczy z platnymi klakierami tastatury !

    A won stad, bo mam tu klapke na namolne czlekoksztaltne komary, co to udajac slepych na tyle tu podanych faktow wpieprzaja sie namolnie i mieszaja w tematach ujawniajcych PRAWDE szczegolnie o podstepnych trikach „panstwowej” antymedycyny, ktora idac z duchem czasu od „terapii” upustu krwi i lewatywy dorobila sie wielu „nowoczesniejszych”, bo skuteczniejszych „terapii” w podstepnym zabijaniu ludzi i zwierzat !

  6. „Nie znam tzw cudownych ozdrowien z nowotworów za pomocą medycyny naturalnej…”. A czy fakt, że gorab czegoś nie zna cudownych ozdrowien z nowotworów za pomocą medycyny naturalnej jest dowodem na istnienie jakiejś generalnej zasady nieuleczalności raka tymi metodami? Ja nie znam wielu rzeczy, np. technologii wytopu stali, ale czy to znaczy, że stali się nie wytapia? „Nie znam ani jednego przypadku”, a nawet „NIE ISTNIEJE ŻADEN DOWÓD” to jedynie dumna manifestacja niewiedzy, a nie dowód na nieistnienie czegokolwiek.

    Jeśli nie chcesz szukać, to oczywiście nie znajdziesz. Jeśli nie chcesz wiedzieć, to się nie dowiesz. Masz prawo nie wiedzieć. Ale nie narzucaj innym swojej niewiedzy.

  7. Nie napisalem ze nie znam dowodow z powodu swojej ignorancji tylko z powodu tego ze nie zetknalem sie z takimi mimo ze ucze sie od wielu terapeutow medycyny naturalnej ktorzy maja w tym ogromne doswiadczenie. Proponuje abyscie podzielili sie ze mna swoimi osobistymi doswiadczeniami z wyleczen nowotworu. Napewno tez poczytam tego bloga bo interesuje mnie medycyna naturalna i jej podejscie do zdrowia i choroby. p.s. ale z ta gruzlica, angina to zescie mnie zabili. Tysiace Tybetanczykow zmarlo na gruzlice po ucieczce z Tybetu do Indii, nie dlatego ze oczyszczali sie z raka ale dlatego ze zmienili swoje naturalne srodowisko i byli wycienczeni i niedozywieni po przejsciu przez Himalaje.

  8. „gorab” lubi po prostu wierzyc w „cuda” na kiju, kiedy to tylko trzeba wiedziec o roznych i czesto nakladajacych sie przyczynach tego propagandowo okrytego wielka tajemnica „raka”, zeby mu zmienic biochemie z kwasowej na zasadowa i pogonic nia obmierzlego dziada – zwyklego grzyba i oto „cala wielka tajemnica wiary” nieodlacznie polaczona z wielkim strachem tak, jak niegdys niepismienni ludzie bali sie malowanych diablow, zeby grube katabasy w kapotach i z krzyzem mogli zyc w przepychu za wyludzane od glupoli pieniadze.

    Osobiscie „wyleczylam” cudowna magia biochemii dwie osoby z „raka” pluc i z „raka” skory, „Cudownie” pozbyli sie tez moi znajomi „zawalowcy” i nadcisnieniowcy dozywotniej „opieki” jewropejskiej sluzby „zdrowia” , bo najpierw uwierzyli w moje „slowa” , ktore pokonaly ich irracjonalny strach, zeby z kolei samodzielnie otworzyc sobie drogi na cudowne ozdrowienie zakazanymi przez inkwizycje metodami .

    Wyskoczyli z tej smiercionosnej Golgoty strachu samodzielnie na sciezke zdrowia, radosci , pracy i dalszego rozwoju, bo sami o tym zadecydowali po otrzymaniu wlasciwych informacji !!!!

    A ZUS baluje lacznie z klechami za skladki wyludzone strachem :

    http://nie.com.pl/test/zus-baluje/#more-3063

  9. @ gorab Szkoda ze autor nie podal zrodel badan na ktore sie powoluje w artykule. Obniza to wiarygodnosc podanych informacji.

    Tłumacz nie podał odnośników, autor to zrobił. Także zanim zaczniesz rzucać swoimi domysłami sam sprawdź, bo mam wrażenie, że sam tego nie robisz, a komentarz to tylko marna próba obniżenia wartości treści. Wymagasz od innych tego czego sam nie robisz.

    1. Skrabanek, P., „False Premises and False Promises of Breast Cancer Screening”, The Lancet 2:316-19 (1985)
    2 Baum, M., „The Curability of Breast Cancer”, British MedicalJoumal 1:43942 (1976)
    3. Cunningham, L, „Mastectomy for so-called lobular carcinoma in situ”, The Lancet 1(8163):306 (February 9,1980)
    4. Editorial, „Breast Cancer Have we lost our way?”, The Lancet 341:34344 (1993)
    5. Baum, M., „Does surgery disseminate or accelerate cancer?”, The Lancet 347:260 (January 27,1996)
    6. Oregl, A., „Die Lebenserwartung des unbehandelten Mammakarzinoms” („The life expectancy of the untreated mamma carcinoma [breast cancer]”), Klin. Wschr. 41:676 (1963)
    7. Krokowski,EJl,”IstheCurrentTreatrnentofCancer Self-Limiting in the Extent of its Success?”, /. Int. Acad. Preventive Medicine 6(1) 23-39 (1979)
    8. Tagliabue, E. et al., „Role of HER2 in wound-induced breast carcinoma proliferation”, The Lancet 362:527-533 (August 16,2003)
    9. Iversen, P. et al., „Radical Prostatectomy versus Expectant Treatment for Early Carcinoma of the Prostate”, Scand. J. Urol. Nephrol. 172:65-72 (1995)
    10. Jones, H.B., Lecture at the American Cancer Society Conference, New (Means, July 3,1969
    11. McKinlay, J.B. et al., „A Review of the Evidence Concerning the Impact of Medical Measures on Recent Mortality and Morbidity in me United States”, Int. J. Health Services 19(23):181-208 (1989)
    12. Bailar,J.C.m,Gornik,H.L, „Cancer undefeated”, New England Journal of Medicine 336:1569-1574 (1997)
    13. Brown, B.W., Brauner, C, Minnotte, M.C., „Noncancer deaths in white adult cancer patients”, J. Nat. Concerto. 85:979-987 (1993)
    14. Welch, H.G., Black, W.C., „Are Deaths Within 1 Month of Cancer-Directed Surgery Attributed to Cancer?”, J. Nat. Can. Inst. 94:1066-70 (2002)
    15. Olsen, 0., Gotzsche, P.C., „Cochrane review on screening for breast cancer with mammography”, The Lancet 358:134042 (October 20,2001) and Editorial, pp. 1284-85
    16. Miller, A.B. et al., „Canadian National Breast Cancer Screening Study-2: 13-year results of a randomised trial in women aged 50-59 years”, J. Nat. Cancer Inst. 92:1490-99 (Sept 20,2000)
    17. Emster, Virginia L et al., „Incidence of and treatment for ductal carcinoma in situ of the breast”, Journal of the American Medical Asiociorion275(12):913-18 (March 27, 1996); Page, David L, Jensen, Roy A., „Ductal carcinoma in situ of the breast”, JAMA, ibid, pp. 94849
    18. Cuzick, Jack et al., „Electropotential measurements as a new diagnostic modality for breast cancer”, The Lancet 352:359-63 (August 1,1998)
    19. PORT Meta-analysis Trialists Group, „Postoperative radiotherapy in non-small-cell lung cancer systematic review and meta-analysis of individual patient data from nine randomised controlled trials”, The Lancet 352(9124):257-63,250-51 (July 25,1998)
    20. Bhatia, S., Robison, LL et al., „Breast cancer and other second neoplasms after childhood Hodgkin’s disease”, New England J.Med. 334(12):745-51 (March21,1996)
    21. Klingspor, L., Stintzing, G., Tollemar, J., „Deep Candida infection in children with leukaemia”, Acta Paediatr. 86(1)30-6 (1997)
    22. Klein-Szanto, AJ.P., „Carcinogenic effects of chemotherapeutic compounds”, Prog, in Clinical and Biological Research 374:167-74 (1992)
    23. Riccardi, A., Mora, 0. et al., „Long-term survival of stage I multiple myeloma given chemotherapy just after diagnosis or at progression of the disease: a multicentre randomised study”, Br. J. Cancer 82<7):1254-60 (April 2000)
    24. Abel, U., "Chemotherapy of advanced epithelial cancer, a critical review", Burned. Pharmacother. 46(10):439-52(1992)
    25. Moss, Ralph W., PhD, Questioning Chemotherapy, Equinox Press, NY, 1995
    26. Nesi, Tom, "False hope in a bottle" (Op. Ed), New YorkTimesJwx5,m3
    27. Livingston, Virginia, Cancer: A New Breakthrough, Cancer Book House, LA, 1972
    28. Gould, D., "Cancer A Conspiracy of Silence", New Scientist, 2 December 1976
    29. Moss, R.W., The Moss Reports, no. 127, April 4,2004, http://www.ralphmoss.com
    30. Moss, R.W., The Moss Reports, no. 86, June 7,2003
    31. Moss, R.W., The Moss Reports, no. 122, February 28, 2004
    31 Null, G., Dean, C. et al., "Death by Medicine", Nutrition Institute of America, November 2003, http://www.NutritionInstitaleOfAinerica.org
    33. Smith, R. (editor), "The poverty of medical evidence", British Medical Journal, vol. 303,5 October 1991
    34. Begley, Sharon, "New statistics show increase in cancer rates: cancer rates go up, not down", Wall Street Journal, October 16,2002, p. Bl
    35. Hildenbrand G.L. et al., "Five-year survival rates of melanoma patients treated by diet therapy after the manner of Gerson: A retrospective review", Alt. Therapies 1(4):29- 37 (Sept 1995)

    Autor napisał jeszcze kilka podobnych artykułów na ten temat, a w nich znajdziesz dalsze dziesiątki odnośników.

    http://www.health-science-spirit.com/cancersurgery.htm
    http://www.health-science-spirit.com/cancersolution.htm
    http://www.health-science-spirit.com/cancerdirection.htm

    Proszę i nie musisz dziękować 🙂

  10. Sprawdzanie źródeł jest trochę śmieszne – skoro autor opierał się na nich pisząc dany artykuł, to co nowego zyskasz studiując te źródła? Lepiej poszukać czegoś, czego autor nie cytował, bo to wniesie coś nowego do puli wiedzy.

    @ nieustraszona napisała jedyną prawdę na temat raka jaka jest: ZAKWASZENIE ORGANIZMU. Jeśli chcesz się pozbyć raka zalkalizuj organizm, przestań jeść chemiczną paszę z supermarketu, dostarcz organizmowi wszystkich niezbędnych witamin, uzdrów swoją psychikę i zadbaj o dobrą florę bakteryjną w jelitach. Nic więcej nie trzeba! Rak NIE ZABIJA!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zabijają onkolodzy i ich chemio- i radioterapia oraz skalpele wraz z dodatkowymi lekami serwowanymi głupiemu gojowi, który dał się zastraszyć bajką o niepokonanym i morderczym raku, którego nikt dotąd nie zdołał pokonać. To jest nic innego, jak tylko i wyłącznie tischchnerowska gówno-prawda i goebbelsowska zasada, że „kłamstwo powtórzone 100 razy staje się prawdą”. Kłamstwa o raku od co najmniej 100 lat uparcie powtarzane są w szkołach, gazetach, kolorowych czasopismach, radiu, telewizji, przychodniach i w rozmowach towarzyskich przy stole. To powtarzanie ma za zadanie wbić w gojowskie łby przekonanie, że rak zabija, a jedynym twoim ratunkiem, droga owieczko, jest onkologia. I co z tego, że z onkologii z życiem uchodzi zaledwie 2% pacjentów? Jeśli media napiszą, że rak „wcześnie wykryty” jest uleczalny, to znaczy, że tak właśnie jest. Amen. Koniec dyskusji. A samodzielnie myślenie i samodzielne szukanie prawdy jest zakazane – po co masz myśleć, po co masz szukać (pamiętaj, „internet to jeden wielki, bezwartościowy śmietnik”) skoro od tego (i wszystkiego innego) są eksperci, którzy, w przeciwieństwie do ciebie, znają się na tym problemie? Nastała era dyktatury ekspertów. Bez ich pomocy nie możesz nawet uczesać głowy, bo potrzebujesz porady, jakiej szczotki użyć. Każdy, kto zdaje się na innych zamiast na siebie skazany jest na zagładę!

  11. @ gorab: napisałeś o dowodach „nie zetknalem sie z takimi mimo ze ucze sie od wielu terapeutow medycyny naturalnej ktorzy maja w tym ogromne doswiadczenie”. To co to za terapeuci???? Płacisz ludziom za to, żeby cię uczyli nie-leczenia i nieskuteczności? Dla mnie jest to postawa niepojęta! Jeśli terapeuta nie umie wyleczyć raka, to pieprzyć takiego. Poszukaj innego. Zaoszczędzisz kupę kasy i zdobędziesz sławę jako wielki uzdrowiciel.

  12. @ gorab
    „Tysiace Tybetanczykow zmarlo na gruzlice po ucieczce z Tybetu do Indii, nie dlatego ze oczyszczali sie z raka ale dlatego ze zmienili swoje naturalne srodowisko i byli wycienczeni i niedozywieni po przejsciu przez Himalaje.”

    Ja nie pisałam o „oczyszczaniu” z raka, tylko o LIKWIDACJI raka przez mikroby. Zapewne Tybetańczycy przeżyli „strach przed śmiercią” dlatego zaczął się tworzyć rak płuc. Po ucieczce problem strachu przestał istnieć, więc do pracy zabrały się bakterie gruźlicy i rozpoczęły likwidację guza. Przy rozkładzie raka płuc przez mikroby organizm traci dużo białka, które należy uzupełniać wysokoproteinową dietą, czego niestety biedni Tybetańczycy nie mogli sobie zapewnić – dlatego zmarli.

    Polecam jednak obejrzenie filmu – „Pięć Praw Natury – Trzecia rewolucja w medycynie”, tam jest to wszystko wyjaśnione.

  13. Caly artykul ciekawy ale sposob komentowania oponentow i wmontowywanie w to dychotomi goj nie-goj razi i poddaje w watpliwosc wiarygodnosc komentarzy autora, a szkoda….

  14. Razi cię??? To jeszcze są tacy, którzy nie widzą roli starszych i mądrzejszych w niszczeniu gojów? Nie pytam, czy jesteś jednym z nich, bo ja jeszcze niedawno też taka byłam. Masz szansę i ty.

  15. Ilu z tych głosicieli „dobrej nowiny” chorowało na rak?
    wykryłam guza piersi w wieku 32 lat z 2-letnim synkiem u boku który jest moim oczkiem w głowie. wczesniej byłam bardzo pronaturalna. ale wielkośc guza i straszenie przez lekarzy że za chwilę będzie za póżno oraz strach o dziecko sprawiły że poddałam się radykalnej operacji a teraz biorę chemię. w decyzji pomogło mi to że moja mama też chrowała mając 32 lata i się wyleczyła. po 20 latach znowu zachorowała, postępowanie takie samo i minęło już 5 lat jak się wyleczyła.
    Może gdybym miała 50-60 lat, dorosłe dzieci to zdecydowałabym się na eksperymenty z medycyną naturalną. ale mając małe dziecko musiałam zaiwerzyć medycynie konwencjonalnej przetestowanej no i sprawdzonej na mojej mamie.
    łatwo się mówi jak się jest zdrowym.
    kiedyś uważałam że nie poddałabym się chemii.
    a teraz – błagałam o nią! znoszę ją bardzo dobrze. mam nadzieje na wychowanie syna i jego wnuków:)

    i nie proszę o przykłady – a mój wujek, ciocia, kuzynka, siotra kolegi……

    kto nie zmierzył się z ta diagnozą to lekko mu się mówi.

  16. Dziękuję za ten komentarz. Nie byłam w stanie zrozumieć, dlaczego ludzie poddają się chemioterapii skoro „skuteczność” tego „leczenia” i szansa przeżycia po nim wynosi aż… 2%! Jak łatwo obliczyć (potrafi to nawet dziecko w I klasie) 2% skuteczności = 98% śmiertelności. Ale teraz już rozumiem: „straszenie przez lekarzy że za chwilę będzie za póżno” odbiera zdolność racjonalnego myślenia i odwagę do samodzielnego poszukiwania. Pod presją strachu, że w wyścigu ze śmiercią liczy się każda sekunda trudno jest zachować zimną krew i dać sobie czas na przemyślenie planu działania. Gdyby powiedzieli ci, że masz miesiąc na podjęcie własnej decyzji (a na pewno miałaś), a potem się do nich zgłosić na pewno podjęłabyś inną, dobrze przemyślaną decyzję. Mógłby ci w tym pomóc lekarz, np. dr Rath albo Hamer, o których informacje można znaleźć w necie.

    Rak nie jest zapisany w genach. Rak ma przyczyny środowiskowe: np. wiara w to, że skoro mama miała raka w wieku 32 lat to i ja będę miała. Wiara w to, że mamie pomogło sprawiła, że i tobie pomogło. Rak piersi ma podłoże psychiczne. Mówi o tym dr Hamer. Jest kilka rodzajów raka piersi i każdy ma inne podłoże i inaczej się go leczy. Ale o tym medycyna nie wie.

    Może ta wiedza przyda ci się w przyszłości:

    Lekarstwo na raka jest znane, lecz nie jest dostępne, ponieważ nie może być opatentowane

    Za młoda by umierać

    Marlene Marcello McKenna, czerniak złośliwy z przerzutami, czyli historia z serialu „Nieuleczalni”

    Rak płuc z przerzutami, czyli historia Janet Sommer z serialu „Nieuleczalni”

    Profesor Oxfordu i terapia dr Gersona

    Onkologiczne ludobójstwo zdemaskowane

    http://germanska.pl/

    W blogu jest dużo więcej podobnych wpisów. Jeśli jesteś zainteresowana przejrzyj kategorie i tagi, może przyda ci się to na przyszłość, gdyby rak wrócił jak u mamy.

    Życzę ci więcej wiary we własne siły i możliwość. Po skończonej kuracji przemyśl wszystko na spokojnie, żeby w razie wznowy wiedzieć co robić.

  17. Dziękuję za odpwoiedź.
    Mam wiele uwag do mojego aktualnego leczenia. Ale ten nasz system zdrowotny jest po porstu mocno nieidealny pomijając skuteczność leczenia.
    Nie wiem skąd takie wyliczenia że skutecznośc wyleczenia po leczeniu konwencjolanym wynosi 2%.
    Tak u mnie psychika pomogła rakowi ja sama chyba tez ale także lekarze do których chodziłam.
    Ze względu na chorobę mmay kontrolowałam się robiąc usg ale mój lekarz w ciazy powiedział że nic nie zobaczy i tak kilka lat uciekło (2 lata od poprzedniej kontroli + 9mcy ciazy +1,5 roku karmienia). Potem jakieś dziwne przypadki odwoływania wizyty przez lekarza. mój ginekolog do którego chodziłam co 2 miesiące bo staraliśmy się o drugie dziecko od roku bezskutecznie ani razu nie zbadał mi piersi choć miał w wywiadzie moje obciążenia rodzinne. Ja sama zajęłam się myślami o dziecku że nie prosiłam o to badanie sama z siebie.
    Ponadto gdzies głęboko w podświadomości myślałam że muszę się spieszyć z ciążą bo mogę zachorować. Ale karmiąc piersią byłam pewna że to mnie chroni przed rakiem.
    po ciąży kiedy staraliośmy się o drugie dziecko i nie wychodziło a ja musiałam wrócić do pracy miałam wyrzuty sumeinia żę synek poszedł do żłobka, że z drugiej ciązy nic nie wychodzi, zmieniono mi miejsce pracy na bardziej stresujące, źle się odżywaiałam – słodycze chipsy piwo wieczorem. i dosłownie obraziłam się na moje piersi bo po ciązy przestały wygladać tak jakbym chciała. choć etraz wydaje mi się że były całkiem ok….
    Teraz widzę że nakaarmiłam tego mojego raka dobrze, no i lekarze mi nie pomogli do których chodziłam jezscze wtedy profilaktycznie.
    sama wyczułam guza a róśł bardzo szybko.
    namówiono mnie na bipsję choc mysle że to nie był dobry wybór – ale czas….
    No i wtedy zaczął rosnąć jak szalony. wtedy płakałąm żeby tylko lekarze juz go wycięli.
    gdybym miała poczucie że nie mam tak mało czasu na decyzję to odłożyłabym biopsję.
    poszukała innego lekarza, może nawet medycyny konwencjolanej i napewno prywatnie. niestety państwowo leczenie wygląda źle, jesteśmy kartotekami.
    Ale nie chcę się zadręczać . musze patrzec do przodu. dla mojego małego synka.

    Myślałam o medycynie alternatywnej. czytałam o amigdalinie, witaminie b17 (jak dobrze pamiętam) ale te preparaty nie były poparte żadnymi badaniami. nie znalzałam żadnego lekara który by to polecił a za przykładem mamy zawierzyłam lekarzom.

    Mam nadzieję że będzie dobrze i wychowam synka. postaram się zmienić dietę, także dla dziecka bo trzeba zdrowo żywić juz tych najmłodszych.

    Skąd się wziął mój guz? to mnie zastanawia. geny genami, ale myślę że to tryb życia i żywienie jak u mamy, podobno także późna pierwsza ciąża pomogły rakowi.

  18. @ Ewella: ja proponuję zrobić 2 rzeczy:

    1. nauczyć się medytacji lub duchowego uzdrawiania, bo to wycisza i sprawi, że psychika się uporządkuje i zacznie pracować na twoją korzyść. Psychika to podstawa. Poszukaj hasła „Bruce Lipton”, to jest naukowiec, genetyk, który udowodnił naukowo, że duch góruje nad materią, więc jeśli ma się prawidłowe myśli w głowie ciało samo się naprawia, z genami włącznie. To nie geny wpływają na stan zdrowia, lecz odwrotnie, stan zdrowia wpływa na geny. Jeśli w rodzinie jest zła tradycja dietetyczna, to geny mogą ulec mutacjom, ale tak samo można je naprawić zmieniając dietę na właściwą.

    2. Dieta makrobiotyczna. To jest prosta i tania dieta, oparta na kaszach z pełnego przemiału i warzywach. Poszukaj konsultanta makrobiotycznego wpisując swoje województwo. Chodzi o to, że dietę trzeba dobrać do konkretnej choroby i zmieniać ją zależnie od postępu zdrowienia. Do tego właśnie potrzebny jest konsultant, z którym trzeba być w stałym kontakcie.

    Poza tym poczytaj co odkrył dr Hamer, to jest ta strona o germańskiej medycynie. On wyjaśnia jak powstaje rak i dlaczego atakuje właśnie tę, a nie inną część ciała i dlaczego nie należy wpadać w panikę z powodu diagnozy.

    Tu jest bardzo fajny kanał. Ten pan usłyszał diagnozę „rak złośliwy”. Bardzo złośliwy! W pierwszej chwili mało nie umarł od samej tej diagnozy, ale potem zaczął myśleć i wymyślił, że sam się w tego raka wpędził – własnymi myślami! Kiedy to odkrył powiedział sobie, że skoro sam sobie zrobił krzywdę, to i sam to naprawi. Udało mu się! Żyje i dzieli się optymizmem i własnym doświadczeniem z innymi, można też zamówić u niego konsultację za „co łaska”. Stał się optymistą i zaraża optymizmem innych. Mówi też o dietach i metodach niekonwencjonalnych. Oto ten kanał: https://www.youtube.com/channel/UC3RbDwg_kRA7UDITPSutn-g

    Na zachętę kilka filmów z Bruce Liptonem (są też jego książki po polsku): https://www.youtube.com/results?search_query=bruce+lipton+pl

    Powodzenia! Trzymam kciuki!

  19. I jeszcze jedno, takie ziółko, które nazywa się czystek! Jest absolutnie genialne! Oczyszcza krew ze wszystkich toksyn. Robi to szybko i skutecznie. Przywraca energię do życia i optymizm. Pesymizm bierze się z toksyn, które zatruwają mózg. Czystek to wszystko neutralizuje i pomaga wydalić. Piję go od końca września 3 x dziennie i jestem zachwycona! Od zawsze miałam problemy z jelitami, a ostatnio zaczęło być naprawdę niedobrze i aż się zaczęłam obawiać, że może się to przerodzić w raka. Czystek wziął się do sprzątania i w miesiąc postawił mnie na nogi. Najlepiej kupić na Allegro duży worek np. 1 kg i pić bez obawy, że można przedawkować. Fusy można zaparzać 2 razy, podobno nawet ten drugi napar jest lepszy.

  20. I jeszcze słówko o ciąży – przeczytaj ten wpis o Marlene Marcello-McKenna. Ona mało nie umarła z powodu „leczenia” na onkologii, kiedy nie dawali jej szans na przeżycie brat ją namówił na dietę makrobiotyczną, wyzdrowiała po niej i zaszła w ciążę w wieku 40 lat. Urodziła zdrowego syna i przez 25 czy 30 lat była zdrowa. Teraz znowu zachorowała i ciemno widzę jej przyszłość, bo znowu przyjmuje chemię. Nie wiem po co, skro wie, że to nie leczy, lecz zabija.

  21. Pingback: Walter Last – „Kulisy leczenia nowotworów przez oficjalną medycynę” - czystaintencja.pl

  22. Pingback: Co się wydarza, gdy brakuje Ci jodu? - Pepsi Eliot

  23. Pingback: Co się wydarza, gdy brakuje Ci jodu? - Pepsi Eliot

Nie mam żadnego wpływu na to, że komentarze stałych bywalców bloga lądują w moderacji! Proszę się nie awanturować w tej sprawie - patrz: strona "Komentowanie bloga" (na górze). Wolną dyskusję prowadzimy w Hyde Parku, a o zdrowiu w Zdrowotnym Hyde Parku.

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.