Naukowe mity i nienaukowe fakty na temat zdrowia i choroby

Na marginesie omawiania serii telewizyjnej „Nieuleczalni” (Incurables, Zone Reality) przedstawię tu kilka słów wyjaśnienia dla osób, które dopiero zaczynają podejrzewać, że z medycyną alopatyczną coś jest nie tak, jak być powinno.

W szkole uczą nas naukowego, a więc materialistycznego sposobu patrzenia na rzeczywistość. Od spraw duchowych ma być religia. Jak we wszystkim, czym hipnotyzuje nas Matrix, mamy tu do czynienia z silnie zaznaczonym dualizmem, czyli w tym przypadku ustawieniem materii w opozycji do ducha.

Stali czytelnicy tego bloga wiedzą, że przeciwieństwa są tym samym (zafiksowanie na dowolnego rodzaju skrajności zawsze prowadzi do ekstremizmu, a więc fanatyzmu) i że prawda zwykle leży gdzieś w połowie drogi, albo wręcz zupełnie nie tam, gdzie fanatycy ją sytuują.

Współczesna nauka bada świat materii, całkowicie ignorując sprawy ducha. Naukowa medycyna również pomija kwestie duchowe, skupiając się wyłącznie na „mechanice” i procesach fizyko-chemicznych, zachodzących w organizmie. Lekarze, którzy ośmielają się dostrzegać metafizyczną stronę życia traktowani są jak szarlatani lub – w najlepszym razie – nieszkodliwi wariaci. Niejeden z takich lekarzy musiał pożegnać się z karierą tylko dlatego, że jego filozofia nie była zgodna z „nauką” medyczną (która w rzeczywistości nierzadko z prawdziwą nauką nie ma nic wspólnego i często przypomina kult pełen dogmatów).

Bezduszne, „naukowe” podejście sprawia, że pacjent traktowany jest jak biologiczna maszyna, którą należy naprawić podobnie, jak naprawia się każdy inny mechanizm, np. samochód czy komputer. Jeśli jakaś część działa nieprawidłowo i nie da się jej naprawić (zaszyć, skręcić śrubami, wstawić dreny itp.), to należy ją zastąpić nową (przeszczepem). Jeśli stwierdza się brak jakiegoś związku chemicznego, np. insuliny czy neuroprzekaźnika, podaje się go w postaci leku i wierzy, że to pomoże – zupełnie tak samo, jak wlanie do silnika samochodowego właściwego paliwa i oleju.

Czasem coś tam przebąkuje się na temat znaczenia serdeczności i troski, które pomagają pacjentom szybciej wrócić do zdrowia, ale zagłębianie się w metafizykę jest zdecydowanie źle widziane, bo nienaukowe.

Seria „Nieuleczalni” udowadnia, że nie tędy droga.

Wszystkie leki chemiczne mają mniej lub bardziej poważne skutki uboczne*) (proszę uważnie czytać ulotki dołączone do leków – jeśli łykasz cokolwiek bez zapoznania się z treścią ulotki ryzykujesz śmiercią lub kalectwem!) i prawie zawsze uzależniają pacjenta na całe życie. Odstawienie leku nierzadko jest równoznaczne ze śmiercią! Koronnym przykładem jest cukrzyca, która sprawia, że pacjent stale musi mierzyć poziom cukru i aplikować sobie insulinę, a jeśli znajdzie się w sytuacji, że z jakiegoś losowego powodu nie może jej zdobyć, zaczyna się ścigać ze śmiercią.

Leki chemiczne tak naprawdę nie leczą choroby, lecz jedynie niwelują jej symptomy. Objaw wprawdzie znika, ale choroba nie zostaje wyleczona. Takie leczenie przypomina wmiatanie śmieci pod dywan. Choroba skrywa się głębiej i przestaje być widoczna, ale w dalszym ciągu tam jest. Może teraz przybrać inną, o wiele groźniejszą formę i objawić się w inny sposób. Żeby człowieka wyleczyć należy odkryć przyczynę problemów i ją usunąć. Przyczyną może być dręczący problem psychologiczny (szok, zazdrość, lęk przed porzuceniem, stresy w pracy itp.) lub zatrucie organizmu toksynami (stresy i złe odżywianie powodują silne zakwaszenie krwi). Usunięcie tych czynników czyni cuda.

Seria „Nieuleczalni” uświadamia nam, że wszyscy jesteśmy dziećmi natury i że bez natury nie jesteśmy w stanie żyć ani tym bardziej zachować pełni zdrowia. Udowadnia również siłę i skuteczność modlitwy i wiary.

Do zdrowego życia nie wystarczą same białka i witaminy. Żywność (zgodnie ze swoją nazwą) musi żywić, a więc być pełna życia i energii, czyli świeża i uprawiana w naturalny sposób.

W diecie makrobiotycznej (która jest „rekordzistką” w rankingu wszelkich znanych metod przywracania zdrowia) stosuje się żywe jedzenie, np. kiełkujące, całe ziarna i świeże warzywa i owoce, a jaja muszą być koniecznie zapłodnione. Jaja pochodzące z chowu klatkowego nie nadają się do jedzenia, bo nie dość, że kury są stłoczone i zestresowane, to jaja te nie są zapłodnione. Podobnie „martwe” (pozbawione energii chi) są mrożonki, a zwłaszcza potrawy przyrządzane w kuchenkach mikrofalowych – mogą mieć zachowane wszystkie witaminy i sole mineralne, ale nie ma w nich życia, więc zamiast oddawać organizmowi swoją energię, zużywają ją w procesie trawienia. Co więcej, według medycyny chińskiej (najstarszej, obok ajurwedy metody naturalnego leczenia i przywracania zdrowia) mrożonki**), nawet podawane na gorąco, wychładzają organizm i powodują blokady w meridianach (szlakach przepływu energii życiowej), co powoduje bóle stawów (zwłaszcza kolan). Jeśli cierpisz z powodu problemów z kolanami natychmiast przestań kupować mrożonki dowolnego rodzaju!

Im mocniej przetworzona żywność tym bardziej bezwatrościowa. Szczególnie niebezpieczne są szybkie dania („fast food”, hamburgery, gorące kubki (glutaminian!!!), dania do podgrzewania w mikrofalówkach itp.), chipsy (sama chemia!) i wszelkie dania „dietetyczne”, czyli odtłuszczone i zawierające słodziki (diet soda, diet Cola, jogurty i inne wyroby mleczne „0%”).

Biała mąka i cukier zaliczają się do TRUCIZN, których absolutnie i pod żadnym pozorem nie wolno jadać osobom chorym na raka! Rak żywi się cukrem (co wykorzystuje medycyna naturalna, ale o tym później) i białą mąką.

Uwaga! Rzekomo „dietetyczne” słodziki są jeszcze gorszą trucizną niż cukier!

Właściwe leczenie nie polega na wszczepianiu sztucznych organów ani na wlewaniu do krwi substancji chemicznych, których brakuje, lecz na naturalnym przywracaniu zachwianej równowagi (homeostazy). Takie działanie pozwala organizmowi powrócić do pełni zdrowia i utrzymać je.

Niech Cię nie przeraża perspektywa „tracenia czasu i energii” na gotowanie w domu, bo to właśnie dzięki właściwej diecie i unikaniu wszelkiej chemii możesz odzyskać pełnię wolności od cierpienia fizycznego i psychicznego spowodowanego chorobą lub kalectwem. Uwolni Cię to również od wydatków i uzależnienia od leków.

Co najważniejsze, zdrowy organizm oznacza również zdrowy, a więc sprawnie pracujący mózg. Tylko dzięki niezależnemu myśleniu możesz wyzwolić się z sieci kłamstw i manipulacji, którymi karmią ludzi media, politycy i sprzedajne mamonie „autorytety” medyczne (i wszelkie inne).

Bruce Lipton, lekarz i naukowiec udowodnił, że duch góruje nad materią i że to nie geny rządzą organizmem, lecz że to świadomość (duch) rządzi genami. Dlatego nie ma chorób nieuleczalnych (poza bardzo nielicznymi wadami wrodzonymi), chyba, że ktoś w nie wierzy. W co wierzysz, to dostajesz. Jeśli pragniesz zdrowia, musisz przestać wierzyć w choroby i lekarzy i zacząć wierzyć w naturę, zdrowie i własną moc sprawczą. Bez tego nie odniesiesz sukcesu na drodze ku zdrowiu i szczęściu.

Japoński badacz Masaru Emoto udowodnił naukowo pamięć wody, a więc zasadę działania homeopatii. Woda przekazuje organizmowi informację, która została w niej zapisana, a to znaczy, że nie potrzeba dodawać do niej żadnych substancji chemicznych, żeby nią leczyć. Wystarczy jedynie informacja o tej substancji.

Na zakończenie: proszę mi nie zarzucać generalizacji ani jednostronnego postrzegania medycyny. Piszę tu o medycynie alopatycznej, która truje, a nie o medycynie ratunkowej czy chirurgii urazowej, które ratują życie i przywracają sprawność po wypadkach.

———–

*) Wyjątkiem są warzywa i owoce, które w naturze narażone są na działanie mrozu, który ich nie zabija, np. brukselka, pory, rokitnik czy owoce jałowca. Jeśli nie mamy wyjścia i musimy skorzystać z mrożonek można je „rozgrzać” odpowiednimi przyprawami.

Więcej informacji o energetyzowaniu potraw i fatalnych skutkach stosowania mikrofal można znaleźć w Internecie, na stronach z przepisami zdrowej kuchni.

**) Przykład skutków ubocznych (stąd):

lek na cholesterol: Sortis

Oprócz tego, że ma mnie leczyć do śmierci to ma takie efekty uboczne:

Częste: zaparcia, wzdęcia, dyspepsja, nudności, biegunka; reakcje alergiczne; bezsenność; ból głowy, zawroty, parestezje; wysypka, świąd; bóle mięśni, bóle stawów; osłabienie, bóle w klatce piersiowej, bóle pleców, obrzęki obwodowe;

Nieczęste: jadłowstręt, wymioty; małopłytkowość; łysienie, hiperglikemia, hipoglikemia, zapalenie trzustki; niepamięć; neuropatia obwodowa; pokrzywka; miopatia; impotencja; złe samopoczucie, przyrost masy ciała;

rzadkie: zapalenie wątroby, żółtaczka cholestatyczna; zapalenie mięśni, rabdomioliza;

bardzo rzadkie: anafilaksja; obrzęk naczynioruchowy, wysypka pęcherzowa (w tym rumień wielopostaciowy, zespół Stevens-Johnsona i toksyczne złuszczanie się naskórka). Zwiększenie aktywności aminotransferaz w surowicy i zwiększenie aktywności kinazy kreatynowej (CK).

64 komentarze do “Naukowe mity i nienaukowe fakty na temat zdrowia i choroby

  1. Pod wszystkim sie Mario podpisuje. Momentami mialam wrazenie jakbym siebie czytala, ciekawe 😉 Ktos tu wspomnial o farmie POLIFACE, tak sie sklada, ze od tej farmy zaczela sie moja organiczna przygoda. Innego jedzenia, poza organicznym (nawet jak tylko w 80-90% organicznym), nie kupujemy od lat. Mysle, ze jajka i mieso z kurczakow z takiej farmy, nam nie szkodza, a mam troche ludzi do wyzywienia i ciezko by bylo po wegetariansku, aczkolwiek uwazam, ze to super dieta i kto wie czy nie nasza niedaleka przyszlosc na tej planecie. Maka tylko ciemna, cukier nieoczyszczony etc. W USA nie ma innej mozliwosci, zeby normalnie funkcjonowac, ale takich rodzin jak nasza jest niewiele. Serdecznosci.

  2. Astromaria! Cos sie z tym odzywianiem w ostatnich dwudziestu latach dokladnie pokrecilo, bo doszla „szybkosc”, no i taniocha tego sztucznego , zatrutego „umartwiania” , bo o zadnym „odzywianiu” mowy byc nie moze.

    Z „ladnej miski” nie mozna sie najesc, ale jednak ludziska wpadaja na kolorowe, „apetyczne” reklamy z obrazkami idealnych owocow i z roznymi napisami wyjasniajacymi „walory” zdrowotne. Szczegolnie dobrze sprzedaja sie produkty dla otylych.

    Za komuny nie bylo tych „cudow” z powodow systemowych, reklama dotyczyla czesto ryb albo margaryny i pamietam taka na ludowo: Polska margaryna mleczna przeciw ciazy jest skuteczna !

    Ludziska rzucili sie na to zachodnia wyzerke po wczesniejszych amerykanskich filmach, gdzie to jakies „szlachetne” gliny wpieprzaly cos z papierowych torebek i z pelnymi gebami zastanawiali sie, jak zlapac „przestepce” oraz popijali cos z plastikowych kubkow.
    No i mamy Hameryke na calego w calej Europie. Francusi i Wlosi nie dali sie kompletnie skolowac i jeszcze w tych krajach utrzymuje sie jaka tako zdrowa kuchnie.

    Stare slaskie przyslowie mowi : byle co zje i byle co godo . Politykiery jedza chyba tylko pieniadze i stwierdzam to po analizowaniu ich przemowien.

    Duzo ludzi tez teraz byle co je, byle co opowiada, byle szybko i tanio oraz zeby zaoszczedzic na rozne plastikowe bzdety czy motoryzacje, ale ludzkiej tkanki nie da sie oszukac i wczesniej czy pozniej „reparatura” wychodzi o wiele drozej , jest w dodatku bardzo bolesna i rzadko skuteczna.

  3. Ostatnio profilaktyczne obcinanie cycków stało się hitem w świecie medycznym. To musi być naprawdę złoty interes, bo stale widzę filmy i artykuły straszące rakiem i radzące amputację, zanim rak zaatakuje. Ostatnio lansowano ostro film „Moje piersi mogą mnie zabić”, ale wcześniej widziałam podobnych całe mnóstwo. To jest kryminał, ale owce nic nie widzą. Zresztą nie mam prawa się dziwić, sama kiedyś byłam ślepa i wierzyłam w artykuły „naukowe” publikowane w prasie. Ja naprawdę miałam wielkie szczęście, że byłam po prostu zdrowa, bo gdybym zachorowała (ja lub moje dzieci), to pewnie stałabym się łatwą ofiarą medycznej mafii (dowodem na to jest fakt, że szczepiłam na wszystko, na co kazali i dopiero niedawno przejrzałam na oczy). Teraz się stresuję, bo nie wiem, czy moi synowie i synowa będą w stanie uwierzyć w to, co się dzieje. Nie wiem, czy oni rozumieją, czy tylko potakują, a tak naprawdę uważają mnie za wariatkę, która bredzi.

  4. Astromario. Właśnie przetłumaczyłyśmy kolejny wykład Caroline Markolin na temat różnych rodzajów raka piersi, który wyjaśnia mechanizm ich powstawania i naturalnego zdrowienia, w oparciu o 5 Praw Natury odkrytych przez dr Hamera.

  5. BladyMamut! Dzieki, za linki .jednak czlowiek mysli obrazowo i jeden obraz zastepuje tysiac slow.

    Ten przyklad z roslinami wskazuje na niebezpieczenstwo odzywiania sie , czy picia wody przegotowanej w mikrofalowce i nie trzeba znac fizyki, chemii czy biologii , zeby sobie unaocznic smiertelne niebezpieczenstwo kuchenek mikrofalowych.

    Kto jeszcze nie wierzy moze wyprobowac sam wziawszy dwie fasolki , jedna wstawiajac do zwyklej wody, a druga do wody przegotowanej w mikrofalowce i po jej ostudzeniu. W drugim przypadku fasolka slabo wykielkuje albo wcale.

    Roslina nie ma „rozumu” , ale nie wyrasta, bo doplyw energii zostaje zablokowany. Jedzenie i woda z tego diabelskiego urzadzenia tez nie maja zadnych wlasciwosci „odzywczych” tylko zabojcze dzialanie na funkcje organizmow zywych.

  6. „Nieuleczalni” (na razie) się skończyli, więc dla równowagi Zone Reality straszy teraz widzów nową serią reportaży z onkologii, o zgrozo dziecięcej. Nie jestem w stanie tego oglądać, bo po 10 minutach staję na skraju rozstroju nerwowego! To, co ci doktorzy Mengele wyprawiają z dzieciakami woła o pomstę do nieba! Dzieciaki są blade, wyglądają jakby nie miały kropli krwi w żyłach i oczywiście łyse. Na plecach noszą plecaczki, a w nich flaszki z lekiem i pompkę do aplikowania tej trucizny. Mają oczy dorosłych, udręczonych ludzi i mówią nie jak dzieci, lecz jak uczeni medycy. Dzieci są „pełne zrozumienia” dla bólu i udręki związanych z „leczeniem”, bo przecież są „śmiertelnie chore”, a lekarze „walczą o ich życie”. Rodzice z kolei cierpią na syndrom ofiary, wielbiącej i usprawiedliwiającej czyny oprawcy.

    Ten świat jest chory, bo ludzka psychika ma pewien defekt: ofiara zakochuje się w oprawcy i staje się fanatyczną wyznawczynią jego patologicznych poglądów i metod działania – ten sam mechanizm trzyma ludzi w sekcie. Im więcej poniżenia, bólu i utraty wolności, tym więcej żarliwej wiary, że to „dla mojego dobra” i agresywnego stawania w obronie oprawcy. Matka małego pacjenta wyznaje, że kiedy znalazła się tu po raz pierwszy jedynym jej pragnieniem była ucieczka jak najdalej od tego wszystkiego. Ale teraz już nie chce uciekać – teraz lubi to miejsce, bo… daje jej ono poczucie bezpieczeństwa! Lekarze są tacy mili i troskliwi… No fakt, rzeczywiście, są wręcz czarujący i urzekający, jak każdy psychopata, czerpiący radość z zadawania bólu i śmierci. Gdybyście tej matce przedstawili niezbite dowody na to, że onkologia nie leczy, lecz morduje i pokazali inne, naprawdę skuteczne i bezpieczne metody leczenia raka, wydrapałaby wam oczy. Byłaby bardziej agresywna niż lekarze. Bo onkologia stała się jej religią, za którą gotowa jest oddać życie i dać się przybić do krzyża.

    Tylko dzieciaków żal.

    I jeszcze jedno: lekarz pyta, czy dziecko coś jadło. Jedni rodzice odpowiadają, że nie chce jeść niczego innego, niż chrupki (czyżby z kukurydzy GMO), a drudzy, że zjadło kawałek tortilli (zapewne z fast foodu) i pół loda. Lekarze kiwają głowami i nie informują rodziców, że chrupki, chipsy, fast food i lody to nie jest dieta dla chorego na raka.

  7. @AstroMario,
    – zakładam, że Twoi synowie znają wykłady dr Ghis o mafii medycznej i szczepieniach. To jest wstrząsające, a mówi sama naukowa lekarka, długoletnia szefowa klinik w USA i Kanadzie, więc WIE, co mówi. Podsuwaj im to co jakiś czas, nie trzeba więcej, a przede wszystkim nie miej zwątpień w nich!!!

    Mafia medyczna – szczepienia z Dr Ghis

    Czytelnikom bloga także przyda się odświeżanie tego wykładu w 6 odcinkach na youtube i blogu vaccgenocide:

    1.) http://www.youtube.com/watch?v=KktVvP8yWM4&feature=related

    Niedawno udało mi się – przy pomocy dr Ghis – spowodować szok myślowy u zatwardziałego „realisty trzeźwo stąpającego po ziemi”, teraz łyka każdy następny temat tego rodzaju, a nawet sam zwiedza blog szczepionkowy. I rozsyła to swoim znajomym.

    … A czy tym onkologom chce się wiedzieć jaka dieta ma być przy raku ??…

  8. Witam,
    czy ktoś z was orientuje się może, czy w Szczecinie lub okolicach są jacyś godni polecenia lekarze homeopaci?

  9. Od paru już lat kieruję się swoimi zdolnościami psychometrycznymi przy robieniu zakupów.
    Tzn. gdzie i co kupić.
    A zaczęło się tak: miałem ochotę na pstrąga duszonego z blanszowanym brokułem.
    Tam gdzie mieszkam, nie zawsze jest jedno czy drugie. Miałem więc do wyboru raptem trzy sklepy, więc przysiadłem i patrzę co mi wychodzi…
    Mam kupić pstrąga z Galerii CENTRUM ,,PORTIUS”, ale nie brokułka.
    Następnie pomyślałem o sieci ,,S” , no ale tam wykazało mi, że są ale poniżej 3000 Angsztremów , no to kicha jakaś…
    FRAC – kup brokuły ale nie pstrąga.

    Pomyślałem o co tu w tym chodzi?
    Do autka i zrobiłem przed zakupami rekonesans.
    – PORTIUS o dziwo pstrąg świeży, a brokuły z Hiszpanii,
    – ,,S” sklep – jak zobaczyłem w gablocie oślinione, sztywne i z mętnymi oczkami rybki, to nieomal odechciało mi się tego dania. No ale postawiłem sobie zadanie by sprawdzić dlaczego tak mi wyszło. Brokuły jak poprzednio z Hiszpanii.
    – przyjechałem więc do FRAC-a , a tam ojej!!! są pstrągi i są filety z pstrąga, ale zaraz zaraz. Te filety z pstrąga są tylko nieznacznie mniejsze od filetów z łososia – co jest grane pomyślałem. Jeszcze raz patrzę, tusza pstrąga nie jest różowa, lecz łososiowa. Co to za mutant pomyślałem więc poszedłem na stoisko z warzywami i brokułki pochodzą z Włoch.
    Mam już zakupy, ale zadaję sobie pytanie dlaczego tak …
    Moje wnioski:
    – brokuły jak i inne warzywa zdrowsze są z Włoch niż z Hiszpanii, a dlatego że nie stosują na taką wielką skalę promieniowania jonizującego do konserwacji co czynią ponad miarę Hiszpanie.
    – o pstrągu mutancie. Kolega kupił,,wędkarz” więc jadał nie jedne ryby i powiedział tak:
    Czegoś takiego śmierdzącego mułem i schabowym jeszcze nie jadł, a ości brzuszne na ich końcach rozdwajały się.
    Czy ktoś takie dziwy widział?

  10. Doprawdy aż kręci się w głowie, kiedy rzuci się okiem na to, co nazywamy historią medycyny. Przez stulecia zagubieni ludzie byli paleni za czary, egzorcyzmowani z powodu opętań, zamykani z powodu chorób umysłowych, torturowani z powodu szaleństwa masturbacji, leczeni z powodu chorób psychicznych i poddawani lobotomii z powodu schizofrenii. Ilu pacjentów uwierzyłoby, gdyby miejscowy uzdrowiciel powiedział im, że jedyną rzeczą, jaka powoduje ich dolegliwości, jest „sugar blues”?

    Polecam cały artykuł, który jest komentarzem do książki „Sugar Blues”.

Nie mam żadnego wpływu na to, że komentarze stałych bywalców bloga lądują w moderacji! Proszę się nie awanturować w tej sprawie - patrz: strona "Komentowanie bloga" (na górze). Wolną dyskusję prowadzimy w Hyde Parku, a o zdrowiu w Zdrowotnym Hyde Parku.

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.