Modne bzdury

Wiara… to najgorsza rzecz, jaką ciemne siły narzuciły ludzkości. Wiara prowadzi do fanatyzmu, a fanatyzm do przemocy, nierzadko okrutnej i skrajnej.

Fanatycy… Poznać ich można po tym, że z jednej strony są tragicznie pozbawieni poczucia humoru, a z drugiej wprost palą się do tego, żeby narzucić światu swoją wiarę. Choćby siłą.

Można wierzyć w religię, można też w „rozum”. I jedna i druga WIARA jest równie niebezpieczna.

Mnie jest wszystko jedno, czy do krematorium zaprowadzi mnie religijna święta inkwizycja, ateistyczny Stalin czy inkwizytor spod znaku fanatycznego racjonalizmu. Śmierć z ręki fundamentalisty dowolnego światopoglądu ma zawsze taki sam smak.

Wędrując dziś po internecie najpierw odwiedziłam bloga katolickiego…

Poczułam wyraźnie, że autor mną gardzi i że uważa mnie za istotę upadłą, straconą, wręcz za wroga. Dla niego byłam przedstawicielką obcego obozu. Kto nie ze mną, ten przeciwko mnie – zdawał się mówić do mnie autor, który wydawał mi się przedstawicielem świętej inkwizycji. Miałam uczucie, że autor najchętniej spaliłby mnie na stosie, a przed spaleniem poddałby mnie długim, powolnym i wyrafinowanym torturom.

Autor wspomnianego bloga zabrania mi wyznawać religię inną, niż katolicka, że o przyjęciu światopoglądu ateistycznego nawet nie wspomnę, zakazuje mi uprawiać seks z moim facetem, jeśli z nim żyję bez ślubu oraz z legalnym mężem, jeśli moim celem nie jest prokreacja, zabrania mi stosować nowoczesną i skuteczną antykoncepcję, korzystać z możliwości zapłodnienia in vitro lub dokonania aborcji, korzystać z pomocy psychoterapii (bo uczy antychrześcijańskiego egoizmu, a kto wie, czy nie jest jakąś sektą), interesować się tzw. „okultyzmem”, podjąć osobistą i świadomą decyzję dotyczącą ewentualnego przedwczesnego zakończenia mojego życia (eutanazja), wstąpić do masonerii, pić zioła i korzystać z usług medycyny alternatywnej, uprawiać jogę i medytację, chodzić do astrologa lub wróżki, czytać niektóre książki (np. zabawną bajkę dla dorosłych pt. „Kod Leonarda da Vinci” i inteligentnie napisaną bajkę dla młodzieży pt. „Harry Potter”), oglądać pewne filmy (i to nie tylko porno), palić krowie kupy w miedzianej piramidce (agnihotra), uprawiać pewne rodzaje sportu (karate, aikido itp.), handlować bezwartościowym chłamem w Amway’u, słuchać muzyki rockowej i metalowej, urządzić mieszkanie według zasad Feng Shui, siedzieć pod czakramem wawelskim itp. itd. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, ale po co?

W razie niezastosowania się do katolickich zasad straszą mnie tam opętaniem przez demony za życia oraz wiecznym potępieniem po śmierci.

Katolickie strony zioną płomienną nienawiścią do wszystkich innych wyznań, zwanych pogardliwie sektami oraz do ateistów, jak również do wszelkiej wolności intelektualnej i duchowej. Mam być zniewoloną, bezwolną i bezmyślną owcą, tępym, brudnym baranem i wierzyć ślepo oraz bezkrytycznie w to, co mi do wierzenia przedstawią, a wtedy będę dobrą dziewczynką.

Pełna obrzydzenia dla pogardliwego deptania mojej godności, inteligencji, wolności osobistej oraz prawa do kierowania się w życiu zasadą wolnego wyboru postanowiłam skierować się w stronę przeciwną, ku racjonalizmowi. I tak weszłam na tego bloga.

I trafiłam z deszczu pod rynnę – już sam tytuł („Modne bzdury”) mnie odrzucił. Jest agresywny i pogardliwy dla wszystkich myślących inaczej.

Słowo „bzdury” nie jest emocjonalnie neutralne. Wręcz przeciwnie: jest napastliwe, agresywne i obraźliwe. A przydomek „modne” sugeruje, że za tym co autor zwalcza podążają tylko bezmyślne matołki, kierujące się w swoich wyborach wyłącznie kryterium tego, co akurat jest na topie.

Ten blog, dokładnie tak samo jak blog, który z takim niesmakiem przed chwilą opuściłam, również kategorycznie zakazuje mi posiadać własne zdanie i kierować się oceną zjawisk niezależną od tego, co pokażą mi jako słuszne i prawdziwe tzw. „racjonaliści”.

Jego autor również zabrania mi kupować (bo za drogie) ani pić ziół (bo to przesąd), zakazuje mi korzystać z usług medycyny alternatywnej (która, nota bene, nie tylko nie jest zakazana prawnie, ale w większości cywilizowanych krajów wspierana, czego wyrazem jest prawo do zwrotu kosztów leczenia tą metodą na takich samych zasadach, jak w przypadku medycyny akademickiej). On również nie pozwala mi urządzić mieszkania według zasad Feng Shui, pójść do salonu wróżb, medytować, zajmować się astrologią i wieloma innymi rzeczami.

A ja pytam: jakim prawem ktokolwiek uzurpuje sobie prawo do narzucania mi, w co mam wierzyć, co myśleć, jak urządzić mieszkanie, co jeść i czym się leczyć?

Na blogu racjonalistycznym również widzę inkwizytora, tak samo fanatycznego i zawziętego, jak na blogu katolickim i tak samo zakazującego mi posiadać własne, niezależne zdanie na każdy możliwy temat.

Jeśli nie mam zaufania do żywności genetycznie modyfikowanej, to znaczy, że ciemna baba ze mnie. Tak się składa, że nie mam, a wynika to z zupełnie racjonalnej wiedzy: widziałam zbuntowanych indyjskich rolników, którzy przywieźli bezwartościowe płody rolne i wyrzucili je w gniewie pod firmą Monsanto (konkretnie: ogromną, zieloną, ale nie wydającą nasion kukurydzę), widziałam gąsienice motyli monarchów, ginące od pyłku zmodyfikowanej kukurydzy, widziałam zbankrutowanych amerykańskich farmerów, nabranych na bezwartościowe nasiona soi przez wymienioną powyżej firmę, widziałam próby niszczenia dorobku hodowlanego wielu pokoleń francuskich rolników w imię rzekomego prawa do wyłączności kontrolowania i handlowania kodami genetycznymi roślin przez firmy podobne do Monsanto i wiele innych przykładów.

Jeśli nie jestem ateistką, to znaczy, że jestem zabobonna, prymitywna i głupia. A wiec jestem wrogiem autora bloga…

Jeśli korzystam (z bardzo dobrym skutkiem) z usług homeopaty, to znaczy, że jestem tak niewyobrażalnie głupia, że nawet nie zauważyłam, że mi lub moim bliskim to nie pomaga (zapewniam, że doskonale pomogło – rozpuściło bezinwazyjnie spory kamień w nerce, co uratowało mojego syna przed operacją chirurgiczną).

Autorowi bloga nie podoba się, że KK ogranicza prawo do badań genetycznych, że zakazuje korzystania z prawa do aborcji i eutanazji i próbuje wymusić inne ograniczenia.

Mało tego – autor bloga napada na dziennikarzy, którzy ośmielają się pisać o truciu ludzi chemicznymi barwnikami dodawanymi do napojów (przecież od chemii jeszcze nikt nie umarł, prawda?) i podnosi larum, że zabobonna ludność, zamiast cieszyć się z możliwości korzystania z dobrodziejstw cudownej żywności modyfikowanej genetycznie domaga się żywności ekologicznej, a ta jest przecież jest droga, wcale nie jest lepsza (czyżby?), a co gorsze zapóźniona cywilizacyjnie.

Ja uważam, że jeśli jest choć cień podejrzenia, że jakiś dodatek do żywności może szkodzić, to należy go natychmiast wyeliminować i nie stosować aż do ostatecznego wyjaśnienia sprawy. Podobnie – dopóki nie mamy całkowitej pewności co do pełnego bezpieczeństwa wprowadzania zmian w genach nie powinniśmy dopuszczać do otwierania tej puszki Pandory. No, ale ja ciemna przecież jestem…

Autor bloga najwyraźniej uważa, że on też może mi zakazać dokonywania własnych wyborów i zwyczajnie wyśmiać moje poglądy, gdy nie są zbieżne z tym, w co on wierzy. Jemu wolno, a innym nie wolno. Tak ma według niego wyglądać demokracja i prawo do podejmowania indywidualnego wyboru?

A ja się nie zgadzam! Każdy ma prawo walczyć o swoje. Żeby świat był miejscem naprawdę bezpiecznym muszą się ze sobą ścierać przeciwstawne poglądy, a obywatele muszą mieć prawo do nieposłuszeństwa, protestu i wyrażania własnego zdania na każdy temat. Jeśli tego im zabronimy, łatwo wpadniemy w rządy totalitarne: religijne lub ateistyczne. Totalitaryzm to totalitaryzm, dla mnie żadna różnica, czy prawicowy, czy lewicowy, bo ja nie życzę sobie żadnego. I zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby do tego nie dopuścić.

Oświadczam, że jestem dorosła, zdrowa na ciele i umyśle i żądam prawa do samostanowienia. Nie życzę sobie, żeby dowolnego rodzaju fanatyczni, zawzięci i nietolerancyjni inkwizytorzy obrażali mnie, poniżali i zmuszali do przyjęcia ich światopoglądu.

Nie życzę sobie być pozbawiana prawa do dokonywania własnego wyboru w imię żadnej jedynie-słusznej opcji. Nie zgadzam się na przykład, żeby zmuszano mnie do korzystania wyłącznie z usług medycyny akademickiej.

Nie życzę sobie być katoliczką.

Nie życzę sobie być ateistką.

Nie życzę sobie, żeby mnie ktoś zmuszał do przyczepiania sobie dowolnego rodzaju etykietek. Jestem absolutnie wolną, inteligentną, samodzielnie myślącą i niezależną od dowolnego rodzaju prądów i poglądów istotą ludzką, więc nie pozwolę żadnemu zamordyście postawić podkutego buta na moim karku.

Blog anty-bzdurowy poniżył mnie, sponiewierał moją godność i udusił paskudnie ciężką i duszną atmosferą. Dokładnie taką samą, jaka emanuje ze stron katolickich.

Uff, muszę odetchnąć świeżym powietrzem wolności, bo po tej lekturze naprawdę fatalnie się poczułam.

Ta lektura tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że racjonalizm jest wyznaniem. Tak, tak. Zostałam w tym wyznaniu wychowana. Mój ojciec był ateistą i racjonalistą. Obracałam się w kręgach intelektualistów, głęboko wierzących w naukę. Racjonaliści pisują do mnie maile i w większości przypadków są one tak samo fanatyczne, agresywne i pozbawione poczucia humoru jak maile od misjonarzy katolickich.

Nie tylko katolicy, ale również racjonaliści wyznają mi, że stracili swoją wiarę. Poznałam wielu naukowców, którzy stracili wiarę w naukę! Ich świat się zawalił. Dokładnie tak samo, jak wali się świat katolika, który nagle budzi się z religijnej iluzji. Strach patrzeć na człowieka, który nagle zrozumiał, że wszystko, w co wierzył było tylko efektowną iluzją.

Niektórzy ci ludzie rzucili się w ramiona Kościoła i tam szukają sensu. Niektórzy porzucili i tę ścieżkę, bo zrozumieli, że katolicyzm nic im nie jest w stanie zaoferować i szukają obecnie innej drogi.

Inni rzucili się w objęcia jakiegoś dziwacznego okultyzmu, błędnie przekonani, że wkraczają na ścieżkę rozwoju duchowego. W rzeczywistości poszukiwali tam nadprzyrodzonych mocy, którymi mogliby zadziwić maluczkich i rzucić ich na kolana.

Tylko nieliczni zrozumieli, że każda z tych dróg prowadzi donikąd.

Nauka, religia i moce sidhi to fałszywi bogowie. Te ścieżki prowadzą na duchowe manowce. Ale to wcale nie znaczy, że wiodą ku klęsce lub wiecznemu potępieniu.

Wszystko jest nauką i każda ścieżka prowadzi do celu. Nawet ta, która kończy się ślepym zaułkiem lub ścianą. Bo wszystko bez wyjątku jest ciekawym doświadczeniem, za które należy podziękować losowi. „Nigdy sie nie nałucys, jeśli sie nie przewrócis” mawiają mądrzy górale…

Zacznij myśleć sam, zaneguj wszystkie swoje wierzenia i przekonania, a zrozumiesz, że śnisz i że pogrążony jesteś w jednej, wielkiej iluzji.

PS. O wyśmiewaniu się z niekonwencjonalnej medycyny napiszę wkrótce więcej, w którejś z kolejnych notek.

7 komentarzy do “Modne bzdury

  1. Niełatwo jest myśleć samodzielnie. Przecież od urodzenia chłoniemy różne poglądy, niektóre ssiemy z mlekiem matki. Bardzo trudno jest się od tego uwolnić i spojrzeć z boku. Czasem bijąc się z jakąś myślą, chcę sprawdzić, co o danej sprawie sądzą inni. Wtedy szukam – potwierdzenia lub zaprzeczenia. Ale skąd niby mam wiedzieć, czy dobrze trafiłam? Bo może właśnie ktoś mi bardziej w głowie namąci? Sam rozsądek nie zawsze wystarcza. Odkąd pamiętam, staram się unikać zorganizowanych grup i na ogół chadzam sama. Gdy trafiam na fanatyka lub oszołoma – po prostu znikam, nie próbując walki czy dyskusji. I kończy się tym, że nie wierzę nikomu, czasem na przykład miewam poglądy zależne od nastroju. 🙂 W końcu to taki sam dobry powód jak każdy inny.
    Większość znanych mi ludzi dąży do bycia w grupie, jakiejkolwiek – byle to nie była samotność i zdanie wyłącznie na własne siły i towarzystwo. A grupy, jak wiadomo, są różne. Że coś zaszkodziło, człowiek orientuje się dopiero po objawach zatrucia, nie wcześniej.

  2. Maszowa, lepiej mieć poglądy zależne od nastroju, niż mieć umysł zabetonowany przez niezmienne dogmaty. Niech żyje otwartość, bo ciekawość świata dostarcza naprawdę pięknych wrażeń.

    Dogmatycy są wrogo nastawieni do świata, ponieważ jest w nich lęk, że mogliby stracić swoją wiarę. A lęk łatwo prowadzi do aktów przemocy. Dlatego ludzie otwarci są łagodni, spokojni i nikomu nie zagrażają. Nie mówiąc o tym, że dłużej i zdrowiej żyją 🙂

  3. Cześć 🙂
    A mi się wydaje, że jak najbardziej osoby, o których napisałaś w tym wpisie mają prawo mówic swoim czytelnikom w co mają wierzyć a w co nie 🙂 Takie prawo demokracji i wolności słowa. Blog jest prywatnym opisem świata. Ktoś wierzy w to, a ktoś w coś innego, nie zgadzają się ze sobą i już. Przecież u Ciebie też się można dowiedzieć co jest głupie a co nie i zazwyczaj to, w co akurat Ty wierzysz nie jest głupie, a wiara, która u CIebie nie znajduje potwierdzenia jest tą głupią czy nieprawdziwą.

    Zgodzę się z tym, że fanatyzm jest zły i mam podobne odczucia co do racjonalistów, ateistów i w ogóle ludzi wierzących, czyli generalnie wszystkich ludzi myślących 🙂

    Pozdrawiam

  4. Zgadzam się z tobą, że ludzie światli powinni pracować nad likwidacją ciemnoty i zabobonu, tyle tylko, że zdecydowanie za często zapędzają się za daleko w swoim zapale, co kończy się wściekłym polowaniem na czarownice. Jestem przeciwko ciemnocie, ale historia pokazała, że wiele razy tępiono rzeczy nie tylko nieszkodliwe, ale wręcz pożyteczne.

    Po prostu natura ludzka jest tak skonstruowana, że łatwo jest wpaść w fanatyzm, a wtedy kończy się zdolność trzeźwego myślenia, kończy się szukanie obiektywnej prawdy, a zamiast tego budzi się potrzeba mordu.

    W tym blogu panuje atmosfera, która mnie przydusiła, a co więcej, naprawdę za każdym razem, kiedy widzę jego tytuł wprost mną rzuca o ścinę. Czułam się tam okropnie. I widać, że autor zwalcza pewne idee w całości, a nie konkretne przypadki nadużyć.

    A co do tego, w co ja wierzę – ja w nic nie wierzę, ponieważ jestem człowiekiem wiedzy. Za radą Buddy przyjmuję swoje prawdy dopiero po długim sprawdzaniu, czy działają i czy przynoszą pożytek. Jeśli bronię astrologii czy różdżkarstwa, to dlatego, że skończyłam stosowne kursy, mam na to papiery i osobiście to zweryfikowałam. Podobnie, jeśli zalecam metodę uzdrawiania duchowego, to dlatego, że wypróbowałam ją na sobie z bardzo dobrym skutkiem.

    Taka jest różnica między mną, a fanatykami racjonalizmu.

    Ja urodziłam się jako racjonalistka, ale jestem bardzo daleka od racjonalistycznego zacietrzewienia, którym kiedyś wykazywał się mój tata (dziś już mu to przeszło).

  5. @maszowa
    „Niełatwo jest myśleć samodzielnie. Przecież od urodzenia chłoniemy różne poglądy, niektóre ssiemy z mlekiem matki. Bardzo trudno jest się od tego uwolnić i spojrzeć z boku.(…)I kończy się tym, że nie wierzę nikomu, czasem na przykład miewam poglądy zależne od nastroju. :)”

    No cóż tacy już jesteśmy…
    Zapraszam na mój blog, mam tam informację na temat 4drogi- cytaty, linki. Być może to Cię zainteresuje.

    @astromaria
    „Zgadzam się z tobą, że ludzie światli powinni pracować nad likwidacją ciemnoty i zabobonu, tyle tylko, że zdecydowanie za często zapędzają się za daleko w swoim zapale, co kończy się wściekłym polowaniem na czarownice. Jestem przeciwko ciemnocie, ale historia pokazała, że wiele razy tępiono rzeczy nie tylko nieszkodliwe, ale wręcz pożyteczne.”

    Niektórzy ludzie mający jakąś wiedzę, niestety, zamiast rozwijać się dalej popadają w obsesję i zatrzymują swój rozwój. Taki stan rzeczy prędzej czy później spowoduje że taka osoba zacznie rozwalać głowy innym i sobie.

    Wracając do problemu Wiary…
    zapraszam tutaj: http://wakeupyourself.blogspot.com/2007/11/wiara.html

  6. Cierpiętnicze ponuractwo z dzielącymi ludzi przesądami, uprzedzeniami utworzonymi przez jakąkolwiek narzucaną „wiarę” tworzyło niechęć do samodzielnego myślenia, wyciągania wniosków oraz naocznego sprawdzania rzeczywistości.

    W tym filmiku jednak dwóch odważnych Niemców postanowiło pojechać na Syberię, żeby rozwiać swoje ciemne schematy myślowe narzucone propagandą wewnętrznych i wspólnych wrogów dla nas wszystkich :

    http://brd-schwindel.org/zwei-deutsche-michel-unterwegs-in-sibirien-tomsk-leipzig/

Nie mam żadnego wpływu na to, że komentarze stałych bywalców bloga lądują w moderacji! Proszę się nie awanturować w tej sprawie - patrz: strona "Komentowanie bloga" (na górze). Wolną dyskusję prowadzimy w Hyde Parku, a o zdrowiu w Zdrowotnym Hyde Parku.

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.